Problemy w idealnym świecie

356 19 71
                                    


-Przepraszam...KOGO?!

Zamknąłem oczy. Wszystkie metody relaksacyjne, jakie praktykowałem przez ostatnie kilka lat łagodnie mówiąc mogą iść do kosza. Żadne liczenie do dziesięć, medytowanie czy inna joga nie sprawią, że stanę się w tej chwili niewidzialny. Chodź bardzo bym tego pragnął. Zresztą ile to już razy w swoim życiu działałem wbrew sobie? Chyba każdy z nas miał taką sytuację gdzie, wszystkie komórki w organizmie krzyczały rozpaczliwie błagając o ucieczkę, a rozsądek jak na złość paraliżował całe ciało z trudem pozwalając na chociażby odrobinę oddechu. Z góry zostają na nas nałożone standardy, których chcąc nie chcąc musimy przestrzegać. Teoretycznie każdy z nas jest wolnym człowiekiem. W praktyce wygląda to różnie. Tak jakby rozum i serce całe życie toczyły ze sobą wewnętrzną walkę.

Tym razem wcale nie było inaczej. Chciałem zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu i obudzić we własnym łóżku. Mojej bezpiecznej przystani. Zamknąłbym oczy, a rano wmówiłbym swojej podświadomości, że był to tylko zły sen. Wcale nie zostałem wpierw upokorzony na oczach obcych ludzi, a potem przyłapany na kłamstwie.

To wszystko to paskudny koszmar. Niekończąca się pętla życiowych niepowodzeń.

Dlaczego nie mogę się obudzić?

-Will to chłopak Simona, mojego syna- urwała lustrując zdezorientowane miny swoich gości- Proszę wejdźcie i siadajcie pogadamy na spokojnie przy stole.

Kobieta odwróciła się z gracją pierwsza wchodząc do jadalni. Wszyscy podążyli za nią. Nie mogłem znieść uczucia wstydu, które zawładnęło moim ciałem. Siadając przy stole spuściłem głowę unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.

Nancy zajęła miejsce naprzeciwko swojej rozmówczyni, a Mike obok niej.

-Tak jak mówiłam mam do Pani kilka pytań- Nancy od razu przeszła do rzeczy. Odrzuciła włosy do tył. Założyła nogę na nogę, przygotowana do zapisywania.

Sophia przysunęła krzesło bliżej brata. Nachyliła się do niego cicho szeptając mu coś do ucha. Mimo szczerych chęci, nic nie usłyszałem. Po jej reakcji widziałam jednak, że nie doczekała się satysfakcjonującej odpowiedzi. Zdenerwowana wróciła na swoje miejsce.

Cała sytuacja, w której się znalazłem przypominała mi moje spotkania rodzinne w dzieciństwie. Gdy tata mieszkał jeszcze z nami, każda sobota musiała być zarezerwowana dla jego gości. Dobrze pamiętam jak bardzo tego nienawidziłem. W każdy piątek wieczorem starałem się uprosić mamę, by pozwoliła mi iść do Mike'a i odpuścić sobie tę „przyjemność". Niestety w tej kwestii zawsze pozostawała nieugięta, mimo że sama wolała zaszyć się jak najdalej od tych ludzi. Do czego zresztą przyznała nam się dużo później. Nie ma, co oszukiwać nie należeli oni do najprzyjemniejszych osób. Wujek był byłym wojskowym, który ponad wszystko cenił sobie dyscyplinie i porządek. Zawsze kazał od razu sprzątać, każdy najdrobniejszy okruszek, który spadł na podłogę. Ciotka natomiast kochała krytykować mamę w każdej możliwej kwestii od prowadzenia domu zaczynając, na wychowaniu dzieci kończąc. Okropna baba.

Musiałem wtedy siedzieć sztywno przy stole razem z Jonathanem i modlić się o to by czas magicznie przyspieszył. Swoją drogą zawsze mnie to fascynowało. Dlaczego w sytuacjach, które przynoszą nam szczęście i radość czas pędzi tak szybko, jak gdyby stratował w maratonie życia o pierwsze miejsce?

Z kolei, gdy utkniemy w niekomfortowej dla nas sytuacji, albo w miejscu gdzie za żadne skarby świata nie chcemy być, on magicznie zwalania. Czy wtedy już nie zależy mu na wygranej? A może robi nam na złość. Dochodzę do wniosku, że los nie chcę naszego szczęścia. I celowo upychał go po kątach, jak na lekarstwo w przyspieszonym tempie. Naukowcy twierdzą, że sytuacja, w której się znajdziemy nie ma żadnego znaczenia. W rzeczywistości czas zawsze toczy się swoją stałą prędkością. Może jestem głupi, ale w to nie wierzę. Grając w piwnicy Mike'a kilkanaście godzin mijało jak sekunda, ale gdy utknąłem po drugiej stronie czekanie na ratunek wydawało się wiecznością.

Zaufaj mi - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz