- Glenn mówił ci coś, gdy wrócili? - zapytała Maggie, spoglądając na Lanę, kiedy razem przyrządzały posiłek.
- Tylko tyle, że było kiepsko. - odpowiedziała.
- Nie jest taki sam. Mówi, że go zmroziło. - spojrzała na nią, odkładając nóż - Wini mnie, że go omotałam.
- Jasne. - Lana prychnęła śmiechem. - Mężczyźni muszą robić pewne rzeczy i będą... Winić kobiety za to, że je robią i za to, że nie. - powiedziała wkurzona, praktycznie rzucając szmatką na stół po wytarciu rąk. Maggie przechyliła głowę zdziwiona, nie do końca rozumiejąc aluzji.
- Co się dzieje tam, niech tam zostanie. - odezwała się Lori, wchodząc do kuchni. - A my staramy się trzymać do ich powrotu.
- Ale może... - zaczęła Maggie.
- Glenn to dobry chłopak. - przerwała jej Lana. - Sam podejmuje decyzję, a ty... Masz jeszcze za to przepraszać? - Maggie i Lori spojrzały na siebie - Każ mu zmężnieć i się ogarnąć. Lepiej nie mów zmężnieć. To nie kończy się dobrze.
- Zaniosę to Beth. - powiedziała Maggie, śmiejąc się z brunetki.
- Idź, ja się tym zajmę. - stwierdziła Lori. Zanim jednak wyszła z kuchni spojrzała na Lanę. - Coś nie tak z Darylem?
- Co? - zapytała, marszcząc brwi. Pokręciła głową - Nie. Coś ty.
•••
Lana, Lori i Andrea siedziały w kuchni, słuchając, jak Maggie i Beth się kłócą, po tym jak Beth próbowała się zabić, zabierając Lori nóż.
- Gdzie Hershel? - zapytała Andrea.
- Jeszcze nie musi wiedzieć. - odpowiedziała Lori, zjadając ogórki. - To sprawa rodzinna, niech się dogadają.
- W ten sposób? - zapytała Andrea.
- Przez cały czas Beth siedziała cicho, więc... Przynajmniej teraz mówi. - odpowiedziała Lana.
- Można to by zrobić lepiej.
- Czyli jak? - zapytała Lana blondynki.
- Nie powinnaś zabierać noża. - odpowiedziała, na co dwie kobiety spojrzały na nią w zdziwieniu.
- Słucham?
- Myliłaś się. Jak Dale zabierając mi broń. To nie twoja decyzja.
- To była inna sytuacja. - odpowiedziała Lana, biorąc w obronę Lori.
- Ona musi sama wybrać życie. Musi znaleźć własne powody.
- Danie jej noża, jakbyśmy jej już nie chcieli i mieli gdzieś jej sytuację, raczej jej tych powodów nie dodadzą. - stwierdziła Lana.
- Jeśli nie żartuje, znajdzie sposób. - odpowiedziała blondynka.
- To prawda, ale i tak nie zmienia to tego, co przed chwilą powiedziałam.
- To nie ma znaczenia. - prychnęła Andrea. - Ma do wyboru niewiele opcji i wierzy, że najlepszą jest samobójstwo.
- To nie opcja. - odpowiedziała Lori.
- Ależ tak. Nie może na nią krzyczeć ani traktować jak dziecko.
- Ale może dać jej broń? - zapytała Lori. - Zrozumiesz, jeśli cię tam nie wyślę.
- Przeszłam przez to.
- I zostałaś użyteczną członkinią grupy. - prychnęła Lana - Pozwól Maggie się tym zająć.
![](https://img.wattpad.com/cover/320660713-288-k511526.jpg)
CZYTASZ
The Walking Dead • Daryl Dixon
Fanfic"Sposób na przetrwanie - milczenie. Sposób na życie - przetrwanie. Sposób na milczenie - śmierć." Barbara Rosiek, Pamiętnik narkomanki