- Powiedz, gdzie są?! - Carver, który siedział już z nią, sama nie wiedziała, którą już godzinę, wykrzyczał do niej. Zaczął się już irytować. Tak naprawdę siedział nad nią już kilka dni torturując ją, a ona nie powiedziała nic. Nawet żadnego nazwiska. Gardło zdzierało jej się od ciągłych krzyków, ale ani razu nie zapłakała. Odchyliła głowę do tyłu po tym, jak wyrwał jej kolejnego paznokcia. Zamknęła oczy i zacisnęła szczękę, oddychając głośno. - Mam w pudełku masę kredek. Przed nami cały dzień.
- Naprawdę lubisz spędzać swój czas ze mną, prawda? - zapytała, uśmiechając się do niego. Spojrzała mu w oczy. Zaśmiał się.
- Jesteś naprawdę czarująca. - kiwnął głową z uśmiechem. - Powiedz mi, co wiesz i wtedy możemy umilić sobie czas.
Lana uśmiechnęła się ponownie. Nagle jej uśmiech opadł. Splunęła mu w twarz. Carver syknął, wycierając sobie twarz.
- Możemy dalej marynować wspólny czas na manicure. - odpowiedziała surowo. Carver podniósł dłoń, aby ją uderzyć.
- Teraz ja. - usłyszeli Daryla. Wszedł do pomieszczenia, a za nim mężczyzna z wąsem. Zdecydowanie szef.
- No chyba żartujesz. - Carver wstał z ziemi. Wtedy do pomieszczeń weszła także kobieta. Lana podniosła wysoko głowę, patrząc na Daryla. Ciągle głośno oddychała. Na sobie miała tylko spodnie i podkoszulek. Cała była zakrwawiona od własnej krwi i spocona. Jej klatka piersiowa głęboko wznosiła się i opadała.
- Będziesz się tak na mnie gapić czy w końcu coś zrobisz? - zapytała poważnie.
- Po prostu powiedz im, gdzie są twoi ludzie. - Daryl patrzył jej w oczy. - I to wszystko się skończy.
- Pocałuj mnie w dupę.
Uderzył ją w twarz. Wypluła krew z ust.
- Już to przerabialiśmy. - odezwał się Carver. - Zacznijmy odcinać.
- Po prostu rób, co musisz. - Lana odezwała się Daryla. Patrzył na nią ciągle i się nie ruszał.
- Daj mu nóż. - szef odezwał się do blondynki. Daryl ciągle wpatrywał się w Lane i ściągnął z siebie kamizelkę. Rzucił ją na ziemię i wziął nóż. Wrócił do Lany.
- Chyba nie rozumiesz. Jestem twoją najlepszą szansą.
Lana prychnęła śmiechem.
- Bo? Teraz się kumplujemy?
- Nie, bo to ja trzymam nóż.
- A twój kumpel trzyma pistolet. - odpowiedziała. Daryl znowu uderzył ją w twarz.
- Zamknij się! - Daryl złapał ją za twarz i pochylił się nad nią - Zamknij się ten jeden raz i słuchaj... - Lana słyszała to w jego głosie. Niemal błaganie. Widziała też to w jego oczach. Bezsilność i ból. - Wiem, że jesteście blisko. Przywódczyni. Dość blisko, by wiedzieć, gdzie się ukrywają.
Nic. Nic nie odpowiedziała. Daryl odsunął się od niej i złapał za jej dłoń. Przełożył nóż do środkowego palca.
- Nikt nie musi umierać. - patrzył jej głęboko w oczy. - Tylko powiedz, gdzie są, a wszyscy będą szczęśliwi.
Lana zaczęła się trząść i głośniej oddychać. Wiedziała, że Daryl naprawdę chce, aby im powiedziała. Nie chciał jej krzywdzić. Nie jej. Ale ona nie mogła.
- Nie.
Odciął jej palec jednym szybkim ruchem. Lana krzyczała jakiś czas, po czym zacisnęła usta i oczy. Znowu odchyliła głowę w tył. Znowu zaczęła krzyczeć z bólu.
![](https://img.wattpad.com/cover/320660713-288-k511526.jpg)
CZYTASZ
The Walking Dead • Daryl Dixon
Fanfic"Sposób na przetrwanie - milczenie. Sposób na życie - przetrwanie. Sposób na milczenie - śmierć." Barbara Rosiek, Pamiętnik narkomanki