- Nie wracaj do domu. Znajdą nas, jeśli odpowiesz. Mamy plan jak to zakończyć. Spodobał by ci się. Trudno ciągle uciekać. Tak było ze starą ekipą. Jakby wieki temu. - Lana zaśmiał się smutno na wspomnienia i położyła twarz na kolanach. Ciągle słuchała jak Daryl mówi do niej do krótkofalówki. Ona jednak ani razu nie odpowiedziała. Domyśliła się, że Negan mu powiedział, że żyje. - Lana? Jeśli mnie słyszysz... Wróć do mnie. Wiesz, gdzie jestem. Jeśli to wszystko się skończy, a ciebie nie będzie... Sam cię znajdę. Kocham cię.
Lana starała łzy z policzków i spojrzała w dal. Siedziała przy ognisku i westchnęła. Była już zdecydowana, aby szukać Ricka, ale wtedy odezwał się Daryl. I całe jej plany poszły się jebać. Nie mogła tak po prostu wybrać na kim bardziej jej zależy. Kogo chce chronić. Jęknęła, słysząc krótkofalówkę. Jeszcze raz się włączyła.
- Lana? Mam nadzieję, że naprawdę tam jesteś. - to był głos Lydii. Lana zamknęła oczy - Otoczyli nas i będziemy walczyć. Proszę... Wróć do nas. Nie jestem na ciebie zła, za to co zrobiłaś. Niby nic się nie zmieniło, ale dla mnie tak. Wiem, że to brzmi okropnie, ale... Nigdy nie była moją matką. Nie tak, jak trzeba. Ty byłaś. Dla mnie, dla Judith. Jesteś matką dla nas wszystkich nawet, jeśli straciłaś swoje własne. Chciałabym, żebyśmy mogły dalej rozmawiać. Chciałabym znowu cię zobaczyć. Wszyscy by chcieli... Kocham cię, pa.
...
Kiedy ich pierwszy plan nie wypalił i nie udało im się odesłać hordy od wieży, musieli tam wrócić i samodzielnie odnaleźć i zabić szeptaczy w hordzie. Przechadzali się pomiędzy szwendaczami ubrudzeni ich krwią i zabijali, kiedy tylko ich zobaczyli. Spojrzeli się, kiedy na wieżę uderzyła strzała, a za nią ciągnęła się lina. Strzała wylądowała nad piętrem, gdzie była reszta ich ludzi, dlatego tam ukradkiem spojrzeli. Lina toczyła się aż do drzew, a na niej stała kobieta z łukiem. Lana. Od razu ją rozpoznali. Zaczepiła łuk na linie i wyskoczyła z drzewa. Zsunęła się po niej aż wpadła w okno i rozbijając je wskoczyła do środka.
Tam Lana zrobiła fikołka na ziemi i szybko wstała wyciągając metalową pałkę z tyłu spodni. Uderzyła nią szeptacza przed nią w głowę. Był tu tylko Gabriel, który walczył z nimi, ale sam nie dawał rady. Było ich zbyt dużo.
Wzięła w dłoń pobliski ciężki sznur i od razu uderzyła nim w głowę pierwszego szeptacza. Złapała go za dłoń z bronią i odsunęła w bok. Wtedy sznurem wybiła broń drugiemu, tak mocno, że upadł na ziemię i dopiero potem pierwszemu. Uderzyła go mocno w twarz z pięści i kopnęła, ciągle leżącego drugiego szeptacza, w twarz.
Otoczyła sznurem szyję pierwszego i zacisnęła, spoglądając na kolejnych szeptaczy, którzy zbliżali się do niej. Drugą dłonią szybko wzięła garnek z blatu. Kopnęła, tego którego trzymała, w tył kolana i uderzyła garnkiem w twarz. Padł na ziemię. Wtedy wyrzuciła garnek w stronę trzeciego z nich. Dostał prosto w głowę i także padł.
Udało jej się zablokować cios i odebrać pałkę czwartemu. Uderzyła go nią w udo i odwróciła się do pierwszego, który wstawał. Uderzyła go w krocze. Czwartego znowu w twarz i pierwszego także w twarz.
Spojrzała na piątego biegnącego w jej kierunku i dźgnęła go pałką w klatę piersiową. Wtedy kopnęła z całej siły odpychając w tył.
Złapała znowu za sznur i udało jej się otoczyć nim głowę szóstego. Mocno pociągnęła w dół, przez co sznur zacisnął się na jego szyi, a on upadł na plecy, przy okazji uderzając nogami siódmego przed nim.
Doskoczyła do siódmego i wybiła mu broń z dłoni. Złapała za jego dwie dłonie i pociągnęła je z całej siły rzucając nim w stolik.
Odwróciła się i zobaczyła przed sobą broń nakierowaną w jej głowę. Już miał wystrzelić, ale padł martwy zastrzelony ze strzały.

CZYTASZ
The Walking Dead • Daryl Dixon
Fanfic"Sposób na przetrwanie - milczenie. Sposób na życie - przetrwanie. Sposób na milczenie - śmierć." Barbara Rosiek, Pamiętnik narkomanki