LXXXIV

79 5 0
                                    

Patrzyła tak przez chwilę na Daryla aż skoczyła, łapiąc go za dłoń. Mocno ją pociągnął w górę i drugą ręką złapał w pasie, przybliżając do siebie. Stali tak teraz przyciśnięci do ściany. Lana odetchnęła z ulgą. Odsunęła się od niego i przeszła dalej. Daryl łapał teraz kolejne osoby. Wspięli się na górę i szli dalej korytarzem. Daryl zatrzymał się i podał Lanie pochodnie.

- Zostań tutaj i pilnuj, żeby wszyscy trzymali się razem.

Daryl poszedł dalej, zostawiając ich samych. Oparli się o ściany, aby trochę odpocząć.

- Warto w ogóle pytać o zapasy jedzenia? - zapytał Aaron.

- Nie jest dobrze. - odpowiedział Jerry.

- Żywności? - zapytała Kelly - Jak myślisz, jak długo tu będziemy?

- Bez obaw. - Lana odpowiedziała jej - Szwendacze musiały jakoś tu wejść. Wydostaniemy się.

- Wiemy, jak się tutaj dostali. - oznajmił Aaron. - Alfa ich tu umieściła. To ich horda. Musimy założyć, że nie jesteśmy sami.

- W porządku? - Lana zbliżyła się do siostry. Ta pokiwała głową.

- Nic mi nie jest. Dostałam tylko zadyszki.

- Ma klaustrofobię. - usłyszeli tylko głos Daryla.

- Nie pomyślałaś o tym, zanim nas tu przez ciebie uwięziono? - zapytała Magna. Lana spojrzała na nią surowo i podniosła się ze ściany.

- Nie pora na takie rozmowy. - Aaron położył dłoń na ramieniu Lany.

- Dlaczego nie? - zapytała Magna i znowu spojrzała na Carol, podchodząc do niej blisko - Czasu mamy raczej pod dostatkiem. Co ty sobie myślałaś? Uciekać w pojedynkę?

Lana złapała Magnę za ramię i odepchnęła od Carol.

- Jeśli zabiłaby Yumiko zrobiłabyś to samo. - odpowiedziała jej Lana. Magna mierzyła ją wzrokiem.

- Hej. - Daryl zbliżył się do nich. - Nie mamy na to czasu. Razem się w to wpakowaliśmy i razem stąd wyjdziemy. Za mną. Chyba znalazłem wyjście.

Ruszyli za nim aż do miejsca, gdzie była dość spora przestrzeń. Usiedli, aby zebrać siły, ale Magna i tak poszła przeszukać okolice.

- Dasz mi zapałki? - zapytała, podchodząc do Lany i Daryla, którzy w ciszy siedzieli obok siebie w ciszy.

- Spróbuj wyluzować.

- Nie mogę. Muszę coś robić. - Daryl podał jej zapałki - Dzięki.

- Wystarczy, że Aaron spotyka się z tą świruską. Ciebie też już nie mogę spuścić z oczu. - zaczął Daryl. Lana spojrzała na niego - Muszę się martwić o ciebie i Carol, bo obie działacie pochodnie.

- Przestałam. - Lana wyszeptała - Tak jak mnie prosiliście. Czego jeszcze ode mnie chcecie?

- Prosiłem cię, żebyś ze mną rozmawiała. - powtórzył, patrząc na nią. - Chcę cię wspierać. Naprawdę. Już nie wiem, co robić. Ja też chcę ją zabić. Halie była też moim dzieckiem... Ale nie chcę stracić nikogo więcej. Lana, nie mogę stracić też ciebie. Słyszysz mnie? Musisz odpuścić.

- Wiem, że...

- Przestań wciskać mi kit, Lana. - przerwał jej. Spojrzała na niego i zacisnęła usta - Nie wciskaj mi kitu. Musisz mi obiecać. Muszę wiedzieć, że jesteśmy po tej samej stronie. Że mogę ci znowu ufać.

- Możesz mi ufać, Daryl. - szepnęła, kręcąc głową. W oczach miała łzy. - Możesz.

- Obiecaj.

The Walking Dead • Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz