LV

151 5 0
                                    

- Carl? - zapytała Lana, podchodząc do niego, kiedy stał obok zejścia do kanalizacji. Spojrzał na nią zdziwiony. - Co ty robisz? 

- Pomagam komuś. - wyjaśnił - To podróżnik. 

- W kanałach? - zapytała znowu, uśmiechając się do niego. Carl otworzył usta, aby odpowiedzieć. Wtedy rozległo się pukanie w mur. 

- Pewnie się głowicie, dlaczego wartownicy nie podnieśli alarmu. - usłyszeli głos Negana przez głośniki - Jesteśmy grzeczni. Nie wiem, kiedy się ockną, ale powinni dojść do siebie. Nie ma co owijać w bawełnę. Przegraliście. To koniec. Ustawcie się przed swoimi domkami i jakoś mnie przeproście, a zginie ten, kto zrobi to najgorzej. Potem zabiję Ricka na waszych oczach i żyjemy dalej. Macie trzy minuty, żeby otworzyć bramę, bo inaczej was rozniesiemy. 

- Chodź. - Carl złapał Lanę za dłoń i pociągnął. Pobiegli do reszty grupy, która także jak i oni była w szoku, że się wydostali z Sanktuarium. - Upozorujcie ucieczkę tyłami. W połowie drogi do kamieniołomu wyłączcie światła. Gdy się oddalicie, dalej uciekajcie pieszo. Znacie miejsce zbiórki. Zbiorę broń i pozostałych i spotkamy się na miejscu. 

- Dwie minuty, dupki! Postarajcie się. Oczekuję pamiętnych przeprosin. Dodatkowe punkty za kreatywność! Wyrecytujcie wiersz albo zaśpiewajcie. Lubię to!

- Ruszajcie. - powiedział do nich Carl - Ludzie w szpitalu będą potrzebować pomocy. 

- Możemy walczyć. - stwierdziła Tara - Mamy broń. 

- Będziemy, ale nie teraz. - oznajmiła Lana - Carl ma rację. 

- Nie możemy oddać tego miejsca. - powiedziała Michonne. 

- Możemy. - powiedział jej - Musimy przetrwać tę noc. Będziemy działać według mojego planu. Ruszać się! 

- Jedna minuta! 

Weszli do ciężarówki i wyjechali psując mur. Pojechali w las i tam szybko się zatrzymali. Schowali się w drzewach i czekali aż ścigający przyjadą. 

- Nie wydostali się przez nas. - powiedziała Tara. 

- A nawet jeśli, to była zwykła pomyłka. - oznajmiła Rosita. - Też ją popełniłam. Gdybym nie poszła zabić Negana, Sasha może by żyła. Może sama by uciekła. A może wszystko potoczyłoby się tak samo. Nie chciałam tego, ale może wy musieliście to zrobić, żeby przez to przebrnąć. 

- Gdzie oni są? - zapytała Michonne. Lana wyrzuciła bombę dymną na ulicę, kiedy się pojawili, a samochody Negana w nią wjechały. Wtedy zaczęli ostrzał. Wyszli z lasu, kiedy wszystko się skończyło. Spojrzeli na rannego Dwighta. Siedział przy kole jednego z samochodów. 

- Dopilnowałem, żebyście mogli uciec tyłem. - oznajmił. - Wprowadziłem konwój na blokadę. Wiedziałem o zasadzce. - opuścili broń na jego słowa - Nie mogę wrócić. Jedna uciekła. Wszystko im powie. 

- Jak się wydostali? - zapytał Daryl - Przez to, co zrobiłem? 

- Dzięki Eugene'owi. Nadal mogę wam pomóc. Wiem, jak działają. Znam sposób myślenia Negana. Chcę, żebyście wygrali, a Negan zginął. - mówił do Tary, która jako jedyna nie opuściła broni - Potem możemy się policzyć. 

Daryl zabrał mu kamizelkę. 

- Musimy natychmiast wracać. - oznajmiła Michonne, która zebrała broń. Rosita pomogła Dwightowi wstać. Wrócili do Alexandrii i weszli do kanalizacji poza murem. 

Jakiś czas później Rick wszedł do środka. Rozejrzał się po wszystkich. Daryl siedział i trzymał Judith, opiekując się nią. Każdy patrzył na niego smutno. W końcu spojrzał na Lanę i Carla.

The Walking Dead • Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz