Rozpalili ognisko i rozbili obóz. Lana stała sama przy drzewie do czasu aż Michonne podeszła do niej. Lana spojrzała na nią wściekła i Michonne zobaczyła łzy na jej policzkach.
- Co? - zapytała zirytowana.
- Posłuchaj. - Michonne szepnęła. Bardzo nie chciała się z nią kłócić. To była jej przyjaciółka. Jedna z niewielu i to jeszcze od samego początku. Nie chciała jej tracić, tym bardziej, że już raz ją straciła. - Wiem, że mierzysz się z...
- Nic nie wiesz, Michonne. - Lana odpowiedziała surowo - Ta kurwa zginie.
- Lana... - Michonne przechyliła głowę, wzdychając.
- Jesteś tchórzem. - oznajmiła Lana. Michonne otworzyła usta w szoku i patrzyła na nią w ciszy. - Wstydzę się ciebie.
- A ja się ciebie boję. - Michonne wyszeptała - Tego czym się stałaś.
Lana wzruszyła brwiami i odeszła od niej w stronę drzew, aby postać samej. Daryl podszedł do Michonne, która w środku odprowadzała ją wzrokiem.
- Zmieniła się, odkąd wróciła. - zaczął. Michonne spojrzała na niego, podnosząc brwi - Zrozum ją. Spędziła sześć lat na próbowaniu, by do nas wrócić. Kiedy wróciła okazało się, że nie ma do czego.
- Daryl... To my jesteśmy jej rodziną. Powinna być z nami.
- Nie śpi całymi nocami. Ma koszmary.
Usłyszeli strzał. Od razu ruszyli w jego kierunku. Kiedy tam dotarli zobaczyli Lanę. Wkrótce podbiegła do nich Carol.
- Co się stało? - zapytał Daryl.
- Szeptacze. Trójka.
- Rozdzielcie się. - Michonne wskazała na swoich ludzi - Północ, zachód. A my wschód. Złapcie! Nie zabijajcie!
...
- Dobra. Spotkamy się przy strumieniu. - Michonne szła lasem, aż zobaczyła Lanę, biorącą tabletki.
- Przyjęłam.
- Nigdzie ich nie widać. Nie ma żadnych śladów. - powiedziała, patrząc smutno na Lanę. - Jesteś pewna, że widziałaś trzech?
- Tak. Jestem pewna.
- Lana... - Michonne chciała zacząć, jak najdelikatniej - Od jak dawna bierzesz tabletki?
- Jezus... - Lana syknęła, odwracając od nich głowę.
- Lana! - Carol podniosła głos. To był pierwszy raz, kiedy uniosła się na młodszą siostrę. - Odpowiedź.
- Odkąd wróciłam. Dante mi je dał. A co? - machnęła rękami - Co to ma do szeptaczy? Nie możemy tu tak stać.
- Dobra. - Daryl zgodził się - Znajdźmy miejsce ze ścianami. Zaszyjmy się. Prześpisz się. - spojrzał na Lanę. Ominęła ich, spuszczając głowę w dół.
Weszli do akademii. Było bezpiecznie. Nikogo nie było w pobliżu. Daryl, Michonne i Carol przeszli do kolejnego pomieszczenia. Lana przez chwilę czuła, jakby traciła przytomność i upadała na ziemię. Złapała się ściany i spojrzała w ziemię.
- Hej. - podniosła głowę i spojrzała na Daryla. - Chodź.
Od razu ruszyła za nim do pomieszczenia, gdzie się ulokowali.
- Wezmę pierwszą wartę. - Powiedziała od razu. Wszyscy spojrzeli na nią i tylko kiwnęli głowami w ciszy.
Usiadła pod ścianą i spojrzała na tabletki. Dwie ostatnie. Wzięła jedną z nich od razu.

CZYTASZ
The Walking Dead • Daryl Dixon
Fanfic"Sposób na przetrwanie - milczenie. Sposób na życie - przetrwanie. Sposób na milczenie - śmierć." Barbara Rosiek, Pamiętnik narkomanki