XC

72 3 0
                                    

- Dzięki, że mnie wtedy wyciągnęłaś. - powiedział Negan, kiedy szli w tylko jej znanym kierunku, przez las. W dłoni trzymała dopiero co upolowanego królika. - Sytuacja między mną a Maggie jest napięta. Mogę trzymać się na uboczu, ale nie dam rady zawsze schodzić jej z drogi. - spojrzała na niego, kiwając głową - Pomyślałem, że mogłabyś wstawić się za mną. Spróbować załagodzić sytuację. Po ostatnich wydarzeniach jesteś mi winna choć tyle.

Zaśmiała się na te słowa i weszła na ogródek jakiegoś domku.

- Znasz to miejsce? - zapytał, wchodząc za nią.

- Tak. - odpowiedziała. Weszli do środka domki i wtedy zobaczył swoje rzeczy w środku. Westchnął spoglądając na nią.

- Widzę, że już mnie tu urządziłaś.

- Daryl mi pomógł. - pokiwała głową. Westchnęła, widząc jego minę - Przykro mi. Rada skazała cię na wygnanie. Nie mogę spełnić twojego życzenia. Wiem, że nie to ci obiecałam, ale ze względu na wcześniejsze wydarzenia nie zasługujesz na więcej.

- Jest jak jest. Mogę spytać, czy Rada naprawdę mnie wygnała, czy raczej to Lana przejęła stery?

Uśmiechnęła się do niego i zbliżyła. Poklepała go po ramieniu.

- Dasz radę. - oznajmiła i podała mu królika, zanim wyszła z jego nowego domu.

...

Stali przy bramie i spojrzeli się zdziwieni na Negana, który wracał do Alexandrii z plecakiem. Maggie spojrzała na Lanę, a ona na nią. Wtedy wyszła mu na spotkanie i stanęła przed nim.

- Dokąd wybiera się drużyna A? - zapytał z uśmiechem, kiedy do niego podeszła.

- Szukać jedzenia w bazie wojskowej. - wyjaśniła - Jeśli coś znajdziemy to ci przyniosę.

- To nie będzie konieczne. - odpowiedział, na co westchnęła - Cała ta sytuacja nie ma sensu. Załatwiłabyś mi wózek? Przywiózłbym swoje rzeczy.

- Porozmawiam z Gabrielem. - odparła - Jeśli tu zostaniesz, ona się zbije. Nie chciałam cię mieć na sumieniu. Teraz to już nie mój problem. - uśmiechnął się do niej.

- Rozumiem. - odpowiedział i zaczął iść w swoim kierunku. Lana wróciła do reszty.

...

Weszli na dach Fort Connors. Tam dziewczyny przewiązane linami powoli zostały spuszczone w dół do głównej sali bazy wojskowej. Rozejrzały się. Mnóstwo szwendaczy. Wyglądały jakby spały na ziemi. Musiały być cicho, aby ich nie obudzić.

Magna otworzyła im drzwi do dalszych pomieszczeń. Kiedy otwierała kłódkę ta głośno odprysnęła. Wszystkie spojrzały na szwendaczy. Nie ruszyły się.

Magna, Kelly, Lana i Maggie weszły powoli na korytarz szukając zapasów. Kelly i Magna po cichu załatwiły dwóch śpiących szwendaczy. Podeszły do skrzyń i otworzyły je. Spojrzały na Lanę i Maggie, stojące przy drzwiach, z uśmiechem i kiwnęły głowami. Zaczęły pakować do toreb, które Lana i Maggie zaniosły do głównej sali i przywiązały do lin. Mężczyźni na dachu wciągnęli je do siebie.

Usłyszały jakiś dźwięk i prysk. Spojrzały do góry na dach. Daryl trzymał torbę, która miała spać na dół przez pęknięta linę. Na ramieniu miał ranę i krew od razu spadła na dół. Trafiła na głowę szwendacza. Przebudził się. A za nim wszystkie inne.

Lana naciągnęła cięciwę, patrząc zaniepokojona na wszystkie szwendacze. Zestrzeliła jednego. Wtedy dołączyła do niej Maggie i Carol. Zaczęły strzelać. Lydia i Rosita za to walczyły wręcz. Kelly i Magna chciały się wydostać z korytarza, na którym ciągle były i walczyły po drugiej stronie. Mężczyźni z góry także strzelali. Lana wzięła w dłoń karabin, który wcześniej leżał przy szwendaczu i zamierzała strzelać. Pusty. Tak samo ten, który sprawdziła Maggie. Wzięła inny pistolet i zaczęli strzelać po kolei, ale szybko stracił kule. Wtedy Lana ostrzelała szwendaczy obok niej z karabinu.

Magna i Kelly dotarły do lin i przywiązały się do nich wracając na dach. Wrócili więcej lin, więc Lydia, Rosita i Maggie zaczęły wracać. Została Lana i Carol, które ciągle strzelały. Liny wróciły. Lana podeszła do nich i zaczęła się przywiązywać, ale wtedy spostrzegła, że Carol zniknęła. Spojrzała na siostrę, która pobiegła po zapasy do skrzyń. Lana zrezygnowana z wiązania i wzięła inny karabin w dłoń. Zaczęła strzelać, osłaniając siostrę, ale zapomniała o sobie. Lana nie zauważyła szwendacza za nią, ale ten szybko padł martwy z nożem w głowie. Potem następny. Carol zaczęła biec do niej i przywiązały się do lin. Zanim zostały wciągnięte w górę, Lana zdążyła zabrać noże Daryla. Oddała mu w ciszy, a Maggie złapała ją za ramię upewniając się, że z przyjaciółką wszystko w porządku.

Wrócili do zniszczonej Alexandrii i ujrzeli tam ciągłe naprawy. Lana uśmiechnęła się do Judith biegnącej w jej kierunku i uklęknęła na ziemi, przytulając ją do siebie.

- Tydzień. - powiedział Gabriel podczas rady.

- Zostały zapasy tylko na tydzień? - zapytał Daryl.

- Damy radę. - oznajmił Aaron.

- Jak? - zapytała Carol - Przygarnęliśmy dwie grupy. Nie mamy plonów, płotu.

- Zajmiemy się tym. Wysłałem ludzi, żeby szukali materiałów. - dodał Aaron.

- Są zbyt wolni. Ciężko postawić mur, gdy ma się zepsute narzędzia i puste żołądki. - odparła Lana.

- To dobrzy łowcy. Frost i ja poprowadzimy grupę. - odezwała się kobieta z ludzi Maggie.

- Teren jest pusty. Ostatnia horda wypłoszyła zwierzęta. - powiedział Daryl - Znajdźmy nowe miejsce.

- Nie mamy czasu. Potrzebujemy dużo jedzenia na teraz. - odpowiedział Gabriel.

- Znam pewne miejsce.- wtrąciła Maggie po dłuższej ciszy. - Mieszkałam tam. My tam mieszkaliśmy. Meridian. Jest mnóstwo jedzenia, wody, plonów i zwierząt.

- Już go nie ma. - powiedział Elijah.

- Co tam się stało? - zapytała Rosita.

- Byliśmy na misji. Mieliśmy wyprowadzić szwendaczy. Duncan, Agatha i Frost wzięli ostatnią zmianę, wyprowadzili ich daleko. Ja wróciłam z Elijah i Colem. Po drodze mieliśmy trudności, utknęliśmy na drodze. Nie sądzę, że to był przypadek. Nagle usłyszeliśmy krzyki. Pobiegliśmy do domu... Ale było za późno. Większość została zabita. Reszta ledwo uszła z życiem. Ci, którzy nas zaatakowali... Wiedzieliśmy o nich tylko dwie rzeczy. Przychodzą nocą i zanim ich zobaczysz, jesteś martwy. Złapaliśmy jednego. - spojrzała na Lane i Daryla - Daryl i Lana byli ze mną. Napadł nas sam. Dlaczego? Bo nie ma ich wielu. Teraz są w Meridian. Jest tam dość jedzenia, by wyżywić Aleksandrię. Dlatego na nas napadli. Musimy odzyskać to, co nasze.

- Czyli... - zaczął Aaron - będziecie walczyć z duchami. Taki jest plan?

- Masz lepszy?

- Zabezpieczyć Alexandrię. Ogrodzenie jest niestabilne, szwendacze się wedrą. Nie jeśli, tylko kiedy. Alexandria nas potrzebuje.

- Robimy to dla Alexandrii. Tu jest mój syn. Mnie też to dotyczy.

- Już raz wszystkich zabili. - zaczęła Rosita - Teraz ma być inaczej?

- Duncan, Agatha i Frost to najlepsi wojownicy z Meridian. Mam nadzieję, że dołączycie.

- Brzmi jak misja samobójcza. - powiedziała Lana i pokiwała głową - Wchodzę.

- Ja też. - Daryl od razu wtrącił i wstał z miejsca - Ktoś jeszcze?

Kilka osób podniosło dłoń do góry, w tym Gabriel.

The Walking Dead • Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz