XXXI

269 9 0
                                    

Otworzyli im bramy. Obok nich coś przebiegło i Daryl to zestrzelił. Opos. Wziął go w dłoń, a mężczyzna za bramą spojrzał zdziwiony.

- Przynieśliśmy obiad. - powiedział mu na to Daryl.

- Spokojnie. Chodźcie. - Aaron zaprosił ich do środka. Zamknęli za nimi bramę.

- Przede wszystkim musicie oddać broń. - powiedział mężczyzna. Nikt się nie ruszył. - Musicie oddać, żeby zostać.

- Nie wiemy, czy chcemy zostać. - oznajmił Rick, trzymający Judith.

- Spokojnie, Nicholasie. - powiedział Aaron do mężczyzny.

- Gdybyśmy mieli ich użyć, już by to nastąpiło. - stwierdził Rick.

- Niech najpierw pogadają z Deanną. - powiedział Aaron.

- Kto to Deanna? - zapytał Abraham.

- Wie wszystko, co chcecie wiedzieć o tym miejscu. - wyjaśnił Aaron. - Ricku, zaczniesz?

- Lana. - Rick zwrócił się do niej, pokazał spojrzeniem na bramę. Zestrzeliła od razu szwendacza, idącego w ich stronę i odwróciła się do reszty. Zamknęli drugą część bramy. - Dobrze, że tu jesteśmy.

•••

- Witaj, jestem Deanna Monroe. - przywitała się kobieta w starszym wieku. Była schludnie ubrana. Zaprosiła Lanę do jej salonu jako drugą, po Ricku. Wskazała jej miejsce na sofie. Usiadła delikatnie. Kobieta usiadła przed nią.

- Lana.

- Mogę to nagrać?

- Dlaczego? - zapytała, podnosząc brwi.

- Jawność jest dla nas ważna. - kobieta włączyła nagrywanie, kiedy ta skinęła głową. - Jak długo tam byłaś?

- Od samego początku. - odpowiedziała.

- Znałaś ich wcześniej?

- Nie. - odparła od razu. - Tylko Carol. To moja siostra.

- Byłam kongresmenką z Ohio, okręg 15. - Deanna uśmiechnęła się do niej. - A ty?

- Nic wielkiego.

- Jaki był twój zawód? - Deanna zapytała konkretnie.

- Miałam małą restaurację. - wyjaśniła, rozglądając się - Wcześniej pracowałam w wielu zawodach, ale nic na większą metę. Niania, sprzątaczka, baristka, barmanka...

- To naprawdę sporo. - stwierdziła kobieta, uśmiechając się do Lany.

- Szukałam swojego miejsca... To się musi udać. - szepnęła Lana, zaciskając usta.

- Dlaczego?

- Ponieważ... Tego potrzebujemy. Potrzebujemy miejsca. Dla Judith. Dla nas.

•••

- Broń wciąż należy do was. - powiedziała Deanna, kiedy składowali broń na wózek. - Możecie ją brać, wychodząc za mur. Wewnątrz przechowujemy ją dla bezpieczeństwa.

- Powinnam była wziąć drugi pojemnik. - dziewczyna uśmiechnęła się do nich, zabierając wózek.

Otrzymali dom. Nawet dwa, ale stwierdzili, że tą noc zostaną w jednym. Lana zeszła na dół z pokoju, który został jej przydzielony. Wymyła się i przebrała w czyste ubrania. Spojrzała na Ricka w kuchni. Był bez koszulki i zgolił brodę. Lana spojrzała na niego chwilę.

- Wolałam jak miałeś brodę. - stwierdziła, rozglądając się dalej.

- Dzięki. - odpowiedział sarkastycznie.

The Walking Dead • Daryl DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz