06

295 23 0
                                    

Kolejne dni minęły szybko.

Może nawet i za szybko.

Louisowi wcale się to nie podobało, bo dostrzegał, jak wiele czasu przeleciało mu dosłownie przed oczami. Co gorsza nie mógł jednak nad tym nawet zapanować, nawet pomimo swoich usilnych starań. Szał, jaki zapanował w pałacu, sprawiał, że nie miał czasu na wszystko to, co cenił sobie najbardziej. Na spokojne przeglądanie kolejnych ksiąg, poznawanie nowej wiedzy, spisywanie swoich myśli i zastanawianie się, co miał zrobić dalej. Szczególnie teraz to ostatnie było dla niego tak ważne i zarówno tak czasochłonne.

Bo jego plany musiały się zmienić i to bardzo mocno, skoro teraz wiedział, że wywiad cesarski doniósł swojemu władcy o tym, co wydarzyło się z prawowitym księciem. I kto za tym wszystkim stał.

Wciąż nie mógł pojąć tego, jak ci doszli do tej wiedzy, skoro niemal co chwila zaglądał za swoje ramię, aby sprawdzić, czy ktoś jednak go nie obserwował. Co sprawiło, że ktoś zrozumiał powiązanie między nim i trucizną, która finalnie pozbawiła Williama życia? Naprawdę chciał się dowiedzieć, ale nie sądził, aby kiedykolwiek miał ku temu okazję. Wątpił bowiem, aby sam cesarz przekazał mu taką informację i był pewien, że reszta obcego dworu nie będzie do niego przychylnie nastawiona.

Co jednak więcej, naprawdę nie miał czasu, aby się nad tym zastanawiać. I to głównie dlatego, że jego ślub — w jego głowie wciąż brzmiało to bardzo dziwnie, bo przecież jeszcze kilka lat temu obiecał sobie, że nigdy do czegoś takiego w jego życiu nie dojdzie — zbliżał się niebezpiecznie. Prawdę mówiąc, nieco stresowała go myśl o tym, że za dwa dni nie będzie już wolną omegą, która mogła robić, co chciała. Będzie skazany na cesarza i jego świtę.

Będzie niczym drobna mysz w gnieździe pełnym jadowitych węży, czekających jedynie na atak, by pochłonąć go w całości.

I chyba to, chyba właśnie ta myśl, jak potężnym przeciwnikiem jego przyszły mąż był, przerażała go najbardziej. Bo to nie był już jeden czy drugi hrabia, ale ktoś, kto wiedział, jak wyglądała gra o wszystko. A z drugiej strony również siła jego przeciwnika powodowała, że ta dzika ambicja, która zawsze się w nim tliła, zdawała się zyskiwać nową iskrę, która miała rozniecić największy z płomieni.

Jeśli zaś chodziło o jego kontakty z alfą, to nie było ich zbyt wiele. Nawet większość posiłków ten spędzał sam ze swoją świtą, co sprawiało jedynie, że w pałacu pojawiały się nieprzychylne pogłoski na temat bruneta, które sam Louis delikatnie podsycał, udając biedną, zaniedbaną omegę, która przecież sama stresowała się całą sytuacją. Najwyraźniej jednak obcy władca niespecjalnie się tym wszystkim przejmował, w końcu dlaczego miałby, skoro za kilka dni miał wyjechać i więcej w to miejsce nie powrócić. A już na pewno nie po to, aby zawierać małżeństwa.

Jednak to nie było również tak, że cesarz chował się przed całym światem, oczekując na kolejne spiski na swoje życie. Co to, to nie. Louis bowiem obserwował ich czasami. Ich, ponieważ władca nigdy nie spacerował sam. Rycerz, z którym szatyn rozmawiał nieco nieudolnie podczas posiłku i ktoś, kto wyglądał na bogatego arystokratę towarzyszyli władcy podczas zwiedzania pałacowych ogrodów. Oczywiście próbował wyczytać emocje z ich ruchów, gestykulacji i mimiki. Choć nie wyciągał z tego za wiele, szczególnie jeżeli chodziło o samego władcę, to nie poddawał się w swoich staraniach. Mógł jednak stwierdzić jedno: towarzyszący cesarzowi mężczyźni nie podobali mu się. Coś w nim mówiło mu, że będzie musiał znaleźć sposób na pozbycie się tej dwójki, jeżeli będzie chciał dorwać się do gardła alfy.

W tym momencie również przyglądał się władcy, który rozmawiał o czymś z omegą odzianą w bogaty strój. Wyglądało nawet to tak, jakby mniejsza z postaci miała bardziej ekstrawagancki strój od najważniejszego z nich. Louis był zaciekawiony, kim była ta omega. Kochankiem obsypanym prezentami czy może kimś innym, kto równie mocno liczył się na jego dworze? Miał jedynie nadzieję, że jednak nie będą powiązani w żaden sposób emocjonalnie. Bo jeżeli tak właśnie by było, to sprawiałoby mu to kolejny kłopot. Wszak byłoby trudniej usunąć go z drogi Louisa do osiągnięcia celu. Bo wiedział, jakie były alfy i jeżeli ten uznawał tę omegę za swoją, to będzie musiał się naprawdę namęczyć.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz