13

258 22 0
                                    

Gorączka nie obudziła go znienacka. Znał przecież symptomy, które jej towarzyszyły. Musiał je znosić już od tak wielu lat, że dziwnym byłoby, gdyby ich wcześniej nie wyczuł. Pojawiała się jedynie cztery razy do roku, za co naprawdę dziękował wszystkim siłom, bo słyszał już o takich przypadkach, gdzie omega musiała znosić to każdego księżyca. On sam chyba by oszalał, gdyby tak często musiał poddawać się próbie najwyżej kontroli. Nie przepadał za spędzanie tego czasu w towarzystwie alf, ponieważ nigdy nie mógł być pewien, czy ktoś nie wykorzystałby okazji.

Obudził się zgrzany, ale wiedział, że na to poradzi za wiele. Puchowa kołdra, którą normalnie był przykryty po sam czubek głowy, teraz leżała skopana gdzieś obok, a materiał nocnej koszuli drapał go nieprzyjemnie, choć jeszcze kilka godzin wcześniej wcale nie mierzył się z takim problemem. Coś w nim chciało pozbyć się odzienia, ale nie zamierzał jednak poddawać się woli omegi w nim, ponieważ zawsze wierzył w to, że nadrzędnym władcą jego ciała i umysłu była jego ludzka strona.

Jęknął, ale nie z potrzeby, którą niosła za sobą gorączka, a raczej ze zmęczenia związanego z myślą, że znów będzie musiał to znosić. Od dobrych trzech dni jadł większe porcje, częściej prosił o nowy dzban z wodą i ucinał krótkie drzemki, kiedy tylko miał okazję.

A jeśli chodziło o ostatnią z wymienionych czynności, to miał o wiele mniej możliwości na odpoczynek, od kiedy zaczął powoli eksplorować pałac, zwykle jednak na bardzo krótkie dystanse. Mógł oczywiście nadal zamykać się w swoich komnatach, ale skoro cesarz już raz specjalnie zaczął z nim igrać, to on nie mógł w tym momencie poddać się i uciec z podkulonym ogonem.

Nikt jednak nie był na ten moment skłonny do rozmów, choć sama omega również nie rozpoczynała żadnej konwersacji. Wydawało się jednak, że pałacowe korytarze obfitowały w większą ilość straży, jakby ci mieli mieć go cały czas na oku. Na razie Louis postanowił poddać się temu, wiedząc o nadchodzącej gorączce, która krzyżowała jego plany. Później planował to mimo wszystko dokładnie sprawdzić.

Szybko jednak jego myśli zapełniły się przygotowaniami do ciężkich dni, które na niego czekały.

Przez to jego łoże uzupełniło się o kilka okryć, które kazał przynieść i teraz poukładane materiały tworzyły małą barierę między nim a światem. Oczywiście brakowało mu czegoś, co przypominałoby mu o alfie, jednak nie zamierzał o to prosić za żadne skarby świata. Tym bardziej, że miał świadomość tego, że cesarz i tak dowie się o wszystkim. Nawet jeżeli Louis rozkazałby milczenie, to wiedział, że służba byłaby wierna alfie a nie jemu.

— Wasza wysokość.

Uniósł oczy, spoglądając na służkę, która stała przy jego łożu. To właśnie ona budziła go każdego poranka i pomagała z poranną toaletą, nawet jeśli w głowie upierał się, że mógł zrobić to sam. Narzekał tak głównie dlatego, że omega należała do służby cesarskiej, a nie jego własnej i bał się, że bliskość brzytwy na jego gardle mogła bardzo źle się zakończyć.

Prawdę mówiąc, nie ufał nikomu, kto nie był jego krajanem, chociaż wydawało się, że teraz nie pokładał zaufania nawet i w nich. Bał się, że imperialne złoto szybko zawróci w głowie świcie wysłanej razem z nim w te rejony świata.

— Przewietrz tutaj — powiedział Louis, wiedząc, że gorączka nie uderzyła jeszcze w niego w pełni i miał kilka godzin, gdy był jeszcze w stanie myśleć w pełni rozumem, a nie ciałem.

Ta otworzyła okna, ale chłodne powietrze zdawało się rozdrażnić go jedynie mocniej. To był najgorszy moment, kiedy choć czuł narastające ciepło, to ciało jeszcze walczyło.

— Na dzisiaj, mój panie, masz zaplanowa... — zaczęła służąca, ale Louis szybko jej przerwał.

— Odwołajcie te plany — powiedział od razu i jego głos zabrzmiał może nieco zbyt szorstko, dlatego odchrząknął delikatnie, aby zaraz mówić dalej. — Nie będę w stanie niczego zrobić przez najbliższe kilka dni.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz