11

254 20 0
                                    

Na szczęście reszta podróży minęła im spokojnie. Louis nie chciał już żadnej przygody więcej, choć wcześniej przecież się o nią prosił. Jednak jak się okazywało, jedna wystarczyła mu w zupełności. Wydawało się jednak, że dzięki temu zyskał choć odrobinę w oczach żołnierzy, co zdecydowanie było na plus, nawet jeśli kosztowało go to porzucenie twarzy dobrej omegi. Ale z drugiej strony po co miał to robić, kiedy jego cel — którym był przecież sam cesarz — wiedział doskonale, kim był.

Gdy tylko przekroczyli granicę, wszystko się zmieniło. Patrole stacjonowały co kilkanaście kilometrów, ludność — nawet ta najbiedniejsza, nawet jeśli wyglądała o wiele lepiej niż żebracy, których spotykał na ulicy w stolicy swojego królestwa — chciała gościć cesarza w swoim domu, oddając mu wszystko, ci tylko mieli. Alfa odmawiał z grzeczności, ale rozmawiał z każdym poddanym, słuchając o ich problemach i starając się doradzić, o ile tyle byk w stanie, gdy był w podróży a nie w samym pałacu. Louis dziwił się, kiedy widział te uwielbienie. Dla większości brunet był wyłącznie tyranem, zniewalającym kolejne państwa. U siebie zaś wydawał się być traktowany jak uosobienie jakiegoś boga. Był pewien, że prości wieśniacy gdzieś na krańcu królestwa nawet nie wiedzieli, jak wygląda ten, który nimi rządził.

On sam był pewien, że państwo było rządzone twardą, dyktatorską ręką, ale teraz wydawało się, że pomimo całej władzy skupionej w rękach jednej alfy, mieszkańcy cieszyli się z tego.

Ważne było również to, że dla Louisa było to pierwsze spotkanie z lokalną, tradycyjną dla cesarstwa kuchnią. I wcale dobrze tego nie przyjmował. Jedzenie było dla niego dziwne, choć przecież o nim czytał, więc był na to przygotowany. Jadł, uśmiechając się i mówiąc, że było naprawdę pyszne. Ale prawdziwe myśli zachował dla siebie. Był w końcu dobrze wychowany, nawet jeśli krzywił się w myślach, gdy przeżuwał kolejną porcję.

Musiał jednak przyznać, że cieszył się, gdy dotarli do samej stolicy. I ta również nie przypominała mi niczego, co do tej pory widział. Wszędzie wydawał panować się ład, straże patrolowały drogi, zaś ludność wyglądała, chcąc zobaczyć, jak wyglądała omega samego cesarza.

— Mój panie.

Widział, jak głowa władcy odwracała się w stronę dowódcy wojsk.

— Jedź.

Jedno słowo wystarczyło, by alfa popędził przodem, znikając zaraz w tłumie. Louis był ciekawy, o co takiego chodziło. W końcu musiało być to coś ważnego, aby ten od tak wyruszył w drogę bez żadnego słowa więcej.

— Wasza wysokość, czy to dobry pomysł puszczać tak dowódcę wojsk? — zapytał, nie mogąc utrzymać języka za zębami.

— Nie musisz się martwić ani kwestionować moich działać. Moje cesarstwo to nie jest wasza dzicz, aby ktoś bał się podróżowania — odpowiedział alfa.

Louis naburmuszył się. Nie uważał, aby w ich królestwie tak było. Zresztą alfa mógł mówić jego, a prawda mogła być zupełnie inna. W końcu, ile razy słyszano o dzielnych rycerzach, którzy ostatecznie okazywali się pełni brudu i występków.

Jechał jednak dalej, przyglądając się stolicy oraz mieszkańcom. Był ciekawy wszystkiego i chciał poznać każdy zakamarek miasta, wszystkie jego tajemnice nawet te, które były skrywane głęboko w mroku.

W końcu jednak dojechali do pałacu, który wyglądał zupełnie inaczej niż miejsce, w którym przyszło mu żyć. Choć wszystko wydawało się nieco skromniejsze, to ogrom i siła bijące z budynku sprawiały, że czuło się jego wielkość. Że nie wymagano ogromnej ilości zdobień, aby podkreślić bogactwo.

Cesarz zeskoczył z konia, zaś Louis dostrzegł dowódcę wojsk, który jeszcze niedawno wyprzedzał ich, pędząc w nieznaną wtedy omedze stronę. Teraz jednak widział, jak ten stał z kimś o ciemnych włosach, rozmawiając cicho. Stali blisko siebie, a jego oczy zmierzyły drobniejszą sylwetkę. Czyżby ktoś tak ważny stracił dla kogoś głowę? To była dla Louisa ważna informacja, bo przecież będzie mógł pozbyć się nowej omegi, co sprawi, że alfa popadnie w rozpacz. Pozbycie się kogoś słabszego będzie o wiele łatwiejsze niż zastawienie pułapki na samą alfę. Uśmiechnął się delikatnie, ale po kilku sekundach jego twarz powróciła do swojej pierwotnej, nieco znużonej miny.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz