Już od wielu dni Louis pojawiał się na ulicach stolicy, pomagając biednym. Wydawało się, że w tej dobroczynności odnalazł coś, co jedynie popychało go do dalszego działania. Wyruszał z pałacu niezależnie od pogody czy swojego samopoczucia i starał się robić wszystko, co było w jego mocy, a co nie wymagało wielkich nakładów finansowych. Chodziło o to, aby nieść pomoc, jednocześnie nie wchodząc w konflikt z innymi warstwami społeczeństwa, które mogłoby się sprzeciwiać temu, że Louis wydawał jakiekolwiek złoto ze skarbca.
Dlatego właśnie zajmował stare budynki, które wymagały bardziej odświeżenia niż wielkiej przebudowy oraz sporo rozmawiał. Część murarzy mogła coś zrobić, ktoś inny zająć się czymś innym, aby miejsce przerodziło się w piekarnię. Inną grupę zaś zapędził do kowadła, pokazując, że czasami problemem była jedynie wyobraźnia. Było wielu biednych o odpowiednich talentach, które należało po prostu pokierować. Oczywiście kilka osób po drodze zostało złapanych przez straż i wywiezione do wiezienia. Gdy tylko Louis widział przejawy bezsensownej agresji, tym bardziej tej, która była kierowana w stronę jemu podobnych, reagował. Choć niektóre z alfy próbowało postawić na swoim, nie mieli za wiele możliwości, gdy ich przeciwnikiem była najważniejsza omega w całym cesarstwie. De facto druga osoba w całym państwie, zależnie od tego, jakie relacje panowały pomiędzy małżeństwem. Mogli przecież żywić do siebie wielką niechęć, co oznaczałoby, że Louis nie znalazłby się pod protekcją alfy. Jednak władca zdawał się w żaden sposób nie interweniować w to, co wyczyniał w stolicy Louis. Niektórzy już plotkowali, że szatyn owinął sobie władcę wokół palca i choć nie była to prawda, nie zamierzał mówić o tym głośno. Musiano wierzyć, że tak było naprawdę. Że Louis posiadł władzę nad sercem i rozumem tego, który mógł zadecydować o losie każdego.
Omega miała jednak jedną cechę, której zapewne mogło zazdrościć jej wielu. Doskonale wtapiał się w tłum, w którym się znajdował. Widziano dzięki temu, jak Louis bez cienia skrzywienia siadał na prostych ławach, pomagał, jak tylko mógł lub jadał z tego, w czym zostało mu podane. Nawet w prostej, wypalanej misce. Czasami jedzenie pachniało dziwnie i wzbierało go na wymioty, ale był tak rozchwytywany, że uśmiechał się jedynie przepraszająco, musząc zająć się kolejnymi problemami. To pozwalało mu całkiem nieźle uniknąć skandalu. Jednak co do samego wtapiania się w otoczenie, to choć urodził się arystokratą, to w czasie swojego życia obcował z tak wieloma osobami i wcielał się w różne klasy społeczne, że nie raziło go to w żaden sposób. Zgadywał, że niektórzy mieliby z tym wielki problem, krzywiąc się i komentując niepotrzebnie, ale on chciał pokazać, że było inaczej. Tak samo to było powodem, przez który nie stroił się w najdroższe szaty, a raczej wybierał te nieco bardziej podróżne. Nie pasowały, aby pokazywał się w nich na dworze, jednak były doskonałe w czasie niesienia pomocy. Gdyby przybył w wyszukanych strojach, nie spoglądaliby na niego dobrze. Pokazywałby, że jest lepszy.
Wiedział, że tym wszystkim umacniał swoją pozycję. Być może nie pośród najwyżej urodzonych, ale wierzył, że gdy z czasem zrozumieją, co kryło się za jego logiką. Chciał napędzać pracę wśród tych, którzy uznawali, że nie mieli odpowiednich warunków do zmiany. Wiedział, że nie zmieni wszystkich, ale takim sposobem chociaż część w przyszłości będzie myślała, że ktoś jednak o nich zadbał. Przychylność ludu była ważna i nawet jeśli największą chwałę w cesarstwie przynosiły wygrane kampanie, to Louis domyślał się, że prosty lud chciał dobrego, spokojnego życia, a nie wielkich bitew. Cóż było im po kolejnym królestwie, kiedy każdy dzień był dla nich prywatną walką. Nie mógł pomóc wszystkim, było to nierealne, ale chciał każdemu, kto tej pomocy by szukał.
Nie uczył pisania czy czytania, byłoby to zbyt czasochłonne oraz męczące. Jednak nawet wśród biednych znaleźli się tacy, którzy posiedli odpowiednie umiejętności. Los czasami zmieniał się w przeciągu kilku dni, więc nie dziwił się, że również i tacy znaleźli się wśród potrzebujących. To właśnie oni, zachwyceni omegą oraz pomysłami, sami chcieli włożyć coś od siebie. Nikt nie próbował robić z nich wielkich poetów czy filozofów, ale niektórzy z chęcią chcieli czytać proste słowa albo coś liczyć.
CZYTASZ
✓ | Cold As A Steel
FanfictionBycie władcą nie jest łatwym zadaniem. Tym bardziej, gdy jest się w trakcie kolejnej wojny o dominacje w świecie, prowadząc swoje wojska ku zwycięstwu. Jednak nie każde królestwo gotowe jest walczyć, woląc się układać. I tak właśnie książę Willi...