26

249 21 1
                                    

Być może był szalony i prosił się o śmierć.

Jednak w jego szaleństwie zawsze była metoda i on doskonale o tym wiedział. Ponieważ pomimo wszystko, uznał, że chce spróbować. I nie planował już mordować Zayna, żeby ktoś sobie nie myślał. Skoro wiedział, że omega była świadoma tego, kim był i co umiał, nie mógł ryzykować. Poza tym wiedział, że przez najbliższe tygodnie, o ile nie miesiące, nie będzie mógł za bardzo się do niego zbliżyć. I... cóż, nawet on chciał mieć choć jednego przyjaciela. Przynajmniej na chwilę. Władcy na ten moment również nie planował pozbawiać życia, ponieważ gwarantował on stabilność całego cesarstwa, więc nierozsądkiem byłoby to wszystko niszczyć.

Jego celem stał się teraz sam Niall. Zgadywał, że mistrz szpiegów miał swoje sztuczki i choć ledwo wyjechał ze stolicy, to już do niej powrócił. Musiał go jedynie odnaleźć i zaatakować lub dokonać wszystkie, aby ten ostatecznie utracił całą swoją wiarygodność w oczach władcy. Omega działała mu na nerwy i doskonale się domyślał, że hrabia Horan będzie próbował jeszcze wielu sposobów, aby mu zaszkodzić. Louis zaś, jako bardzo przezorny człowiek, który zawsze słuchał z pełną uwagą słów swoich medyków, wolał przeciwdziałać i zabić zarazę w zarodku niż później leczyć przez następne lata w trudach. Wątpił, by doszli do porozumienia, ponieważ szpieg był równie uparty co on sam, więc opcja była wyłącznie jedna. Skoro on chciał, by Louis stracił w oczach władcy, to szatyn miał zamiar zrobić wszystko, aby omega straciła... głowę.

Oczywiście jego myśli nie potrafiły skupić jedynie na jego niecnych planach, chociaż tak bardzo tego oczekiwał. Głowa bowiem płatała mu figle, raz za razem odtwarzając te noce, które spędził wraz z władcą w czasie rui. A może raczej tą jedną, konkretną noc, gdy obudził się, czując palący wzrok na swoim ciele oraz dotyk tak delikatny, że miał wrażenie, że jedynie go sobie wyobrażał. Jednak później, gdy na krótki moment otworzył się, zdradzając krótki fakt ze swojej przeszłości, alfa wykonał jego prośbę. Na początku ciężko było mu przywyknąć na nowo do tego, że ktoś dotykał go bez większego powodu, jednak było to całkiem... przyjemne. Zdziwił się jednak, że alfa tak szybko zakończył ten trudny dla siebie czas. W tamtym jednym momencie zapomniał o wszystkim innym. O tym, co tak naprawdę ich łączyło i co działo się w jego życiu, że finalnie dotarł do tego jednego momentu.

Nie ukrywał jednak, że martwiło go to, jak szybko wrócili do codzienności. Że ruja trwała tak krótko. I to właśnie z tego powodu przez kolejne dni wpatrywał się w siebie z przerażeniem, myśląc jedynie o tym, że nic w świecie nie działo się bez powodu. Skoro władca tak szybko pokonał żądania swojej natury, Louis miał wiele powodów, aby zaczął myśleć o tym, że teraz nie był na tym świecie sam, a w jego ciele rozwijało się nowe życie. Ale taki był przecież jego plan, więc nie wiedział, czym się martwił. A może on po prostu tego nie chciał? Wiedział, że taka sytuacja bardzo mocno mogłaby pokrzyżować część jego planów, gdyby pilnowano by go dwa razy mocniej. W końcu rósłby w nim następca cesarskiego tronu, druga najważniejsza osoba w państwie zaraz po swoim ojcu. Ponieważ jednak dobrze się czuł, na razie postanowił zignorować swoje myśli, skupiając się na planach. Obiecał sobie jednak, że będzie bacznie się obserwował i zależnie od następnych dni, podejmie stosowną decyzję.

Gdy jego ciało odpoczęło i wygoiło się na tyle, aby móc bez większego wzbudzania sensacji wyjść dalej niż na taras własnej komnaty, zaprosił do siebie omegi dworu. Wciąż tego nie lubił, ale również i z takich spotkań płynęły dla niego pewne korzyści. Chciał bowiem dowiedzieć się o tym, co działo się w cesarstwie, nim nie zacznie znów działać. Gdyby dowiedział się, że wyjazd do tej jednej wioski pełnej omeg był szeroko krytykowany, wiedział, że musiałby zacząć pomagać z ukrycia. Jego podróż, jak się okazało, odbiła się szerokim echem. Wcześniej naprawdę podejrzewał, że wzbudziła raczej negatywne emocje, a jednak się pomylił. Wiele osób, a w szczególności omeg, pochwalało jego zachowanie, mówiąc, że kogoś takiego potrzebował u swojego boku ich cesarz. Louis uśmiechał się, choć wiedział, że arystokracja najmniej popierała jego działania. On był jednak nauczony, że każdego możnego można było w bardzo łatwy sposób pozbawić życia.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz