35

387 21 0
                                    

Minęło wiele miesięcy nim zarówno Louis, jak i świat dookoła niego, wyzdrowiał, pozbywając się wszelkich ran. Nie były to jednak łatwe dni ani tygodnie, jednak każde staranie musiało w końcu zaowocować w zły lub dobry sposób. Na szczęście w tym przypadku wszystko wydawało się znaleźć odpowiednią drogę.

Jeszcze wiele dni spędził w tamtym miejscu, nim pozwolono wrócić mu do stolicy. I choć starał się nie pokazywać, że rzeczywistość uderzyła w niego choć w najmniejszym stopniu, prawda była zupełnie inna. Zmartwienia nie mijały, po prostu lepiej je ukrywał. Nie chciał, aby widziano jego słabości. Dopiero nocami, gdy powrócił do komnat i gdzie już nikt mu nie przeszkadzał, pozwalał sobie na kilka gorzkich łez. A kiedy wstawało słońce, nigdy nie było już po nich śladu.

Powrót do stolicy nie był dla niego łatwy. Nie chodziło wyłącznie o gojące się zranienie, które choć już nie krwawiło z każdym gwałtowniejszym ruchem, to nadal nieprzyjemne go drapało. Wszak wciąż ciążyło na nim piętno królobójcy, a na dodatek kogoś, kto zamordował własnego krewnego. Niektórzy, ci mniej przychylni jego osobie, szybko rozpowiadali, że stał on za większą ilością zabójstw, które miały miejsce jeszcze za czasów jego życia w królestwie. I, cóż, musiał przyznać, że część z tych pogłosek była prawdziwa, jednakże nie mając na nic dowodów, były to wyłącznie plotki. Harry'ego nie było wtedy przy nim, gdy ten nadal kończył kolejny ze swoich podbojów. Ale kiedy tylko Louis znalazł się w znanym sobie towarzystwie, poczuł się lepiej. Zayn zaraz zbeształ go za to, że uciekł ze stolicy, nie zabierając ze sobą odpowiedniego wsparcia. Oczywiście tłumaczył mu, że chodziło o pozostawienie najbardziej zaufanych osób w stolicy, jednak omega zawsze garnęła się bardziej do bitki niż do polityki. Niall pogratulował mu jedynie zwycięstwa, pytając, jakie mają dalsze plany i Louis jak raz nie pomyślał o tym, aby pozbyć się jego osoby z pałacu. Cieszył się, że żaden z nich nie potraktował go jak kogoś słabego, z kim należało obchodzić się ostrożnie.

Wtedy po raz pierwszy poczuł, że pomimo wszelkich różnic i pewnego rodzaju niechęci, miał przyjaciół. A przynajmniej kogoś, o kim mógł pomyśleć w podobny sposób.

Ziemie przyłączone do cesarstwa szybko zaczęły być zmieniane tak, by przypominały zasady, którym hołdowano. Budowano drogi, by żołnierze mogli sprawnie poruszać się pomiędzy państwami, rozwinięto handel oraz, co najważniejsze, zmieniono prawo. Oczywiście zachowywano część lokalnych zwyczajów, jednak surowo karano nierówności oraz łamanie nowych zasad. Bowiem prawo naprawdę się zmieniło i to głównie na korzyść omeg. Choć już wcześniej cesarstwo szczyciło się tym, że to właśnie na ich ziemiach omegi miały najwięcej przywilejów, to ich liczba została zwiększona. Wielu mówiło, że miało to związek ze słabością, jaką władca odczuwał wobec swojego partnera i wcale nie było to kłamstwo. Nie wznoszono jednak obiekcji, każdy wiedział, jak wiele Louis poświęcił i czego potrafił dokonać. Zaczęto wierzyć więc, że było więcej takich jak on.

Omega bowiem nie odpuszczała. Nadal wyruszał pomagać oraz brał czynny udział w polityce państwa, aż w końcu przyzwyczajono się do tego, że głos szatyna znaczył równie dużo co głos samego władcy. Nie przejął jednak władzy nad ziemiami, z których pochodził, nie chciał już ich. Teraz, gdy mógł rządzić całym światem u boku Harry'ego, czymże był skrawek ziemi, wobec którego czuł tak wiele żalu?

Jedynym problemem, z którym mierzył się cesarski tron to brak następcy. Choć mijały miesiące, wiadomość o dziecku nie nadchodziła, pomimo tego, że widziano uczucie pomiędzy cesarską parą. Że próbowali. Medycy nie wykluczyli ani nie potwierdzili jednoznacznie tego, czy będzie dane im nacieszyć się maleństwem w tym życiu, ale z każdą kolejną gorączką nadzieje mijały. Gdy minęły niemal dwa lata od wypadku, wszyscy zdawali się już nie mieć złudzeń. W ciszy naciskano na samego władzę, by sprowadził do pałacu omegę, która będzie zdolna do tego, aby przedłużyć ród. Harry jednak się nie zgadzał, choć wiedział, że to był jego obowiązek. Skoro nie chciał odsuwać od siebie Louisa, pozostawiając go jako w jego roli, musiał pozwolić, by jedną z komnat zajął ktoś jeszcze. Wiele lat temu była to powszechna praktyka, jednak zaniechano ją z rozwojem.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz