24

243 21 0
                                    

Niall zniknął z pałacu. I nie chodziło o to, że jednego poranka po prostu nie pojawił się na uroczystym posiłku i już nikt go nigdy nie widział. Oficjalnie mówiono, że hrabia musiał pilnie wyjechać na dłużej. Jedynie tylko kilka osób w pałacu wiedziało, jaka była prawda. Liczba ta naprawdę była niewielka, ponieważ wiedza ta pozostała wyłącznie dla samego Nialla, Zayna oraz Harry'ego. To właśnie ten ostatni zaleciał, by omega opuściła stolicę na kilka tygodni, aby przemyślał wszystko i wrócił, gdy zrozumie, jak wielkie szkody mogłoby przynieść jego działanie.

Być może nie był do końca sprawiedliwy, choć to właśnie za takiego zawsze chciał uchodzić. Jednak pomimo błędów, jakie Niall popełnił, był wartościowym sojusznikiem. Widział jednak, że wszyscy zamieszani potrzebowali chwili dla siebie. Zarówno Zayn — na którego nadal był zły, nawet jeśli rozumiał chłodne myślenie krewniaka — z Liamem, Niall jak i on. Louisa nie liczył, ponieważ rozwścieczona omega wyjechała z pałacu i od tamtej chwili nie przyszedł do niego żaden list. I to nie tak, że liczył na jakikolwiek. Coś w nim jedynie właśnie na to oczekiwało. Zgadywał jednak, że to właśnie omega czekała na wiadomość od niego, z której wynikałoby, że to właśnie władca nie miał racji i że szatyn nie był niczemu winien. I nie ukrywał, że próbował. Duma mimo to nie pozwalała przyznać się do błędu. Do tego, że poniósł się pierwszym emocjom, jakie do niego przyszyły. Że pozwolił sobie na oskarżenie go, głównie na podstawie tego, że wiedział o jego przeszłości.

Szatyn był daleki od ideału, ale czy i on był doskonały? Obydwaj ciągnęli za sobą wiele trupów, a jeszcze więcej czekało przed nimi w przyszłości. Wiedział, że Zayn miał rację, zwykle miał, czego również nie chciał przyznawać. Go i Louisa łączyło coś więcej. Ambicje przekraczające umysł zwykłego mieszczanina. Byli gotowi na największe poświęcenia, aby osiągnąć swoje cele.

Wciąż pamiętał ten wieczór, na który zgodził się za namową swojego kuzyna. Gdy omega otworzyła się przed nim, a on po raz pierwszy mógł zobaczyć nie Louisa jako cesarskiego małżonka i cichego zabójcę, tylko zwykłego człowieka, którym każdy z nich był. Który pomimo wielkich marzeń oraz planów, miał równie wiele zmartwień, wątpliwości oraz własnych obaw. Podobnie jak on. Jednak obydwaj ukrywali to przed światem, nawet w najgorszych momentach pokazując jedynie pewność siebie i niezłomność.

Wiedział, że inaczej już dawno obydwaj byliby martwi.

Sztylet, który był prezentem, nie opuszczał jego boku, nawet jeśli się do tego nie przyznawał. Każdej nocy trzymał go w swoich dłoniach, zastanawiając się, jaki był cel omegi. Pokazać mu jedynie, że poddawał się, chcąc udowodnić swoją niewinność, a może coś innego? Czasami nie potrafił odgadnąć, co tak naprawdę chodziło po głowie Louisa. Nie wiedział nawet, czy kiedykolwiek posiądzie taką zdolność.

Od rozmowy z Zaynem, jego myśli nie potrafiły skupić się na niczym innym. Chciał mieć szatyna przy sobie. Rozmawiać z nim, poznać jego umysł. Od początku coś w Louisie sprawiało, że nie potrafił o nim myśleć, jako o zwykłym wrogu. Nawet gdy planował jego śmierć, to odkładał wszystko w czasie. Teraz już nawet o tym nie myślał, jakoś nie potrafił. Bo gdy widział wyzwanie w tych błękitnych oczach tej jednej nocy, jeszcze w pałacu w rodzinnych stronach omegi, coś w nim pragnęło widzieć tą iskrę już zawsze.

Być może była to jego natura, a może od razu coś wyczuło, że mogli się uzupełnić. Gdy jednej nocy czytał raport, który jednoznacznie wskazywał na to, czego dopuszczał się Louis, od razu chciał go poznać. Być może spróbować sprawić, że przyłączy się do ich państwa, porzucając własne. Ale wtedy dowiedział się, że omega była do bólu lojalna, póki nikt nie zdradził jej zaufania. Choć gdy wuj wyrzekł się go, obiecując zemstę, nawet wtedy ten chciał robić wszystko dla miejsca, które było jego domem.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz