29

218 20 0
                                    

Chłodna noc w stolicy cesarstwa zapowiadała się na spokojną. W końcu część wrogów została zamordowana lub poddana torturom, aby wyjawić, gdzie znajdowała się reszta spiskowców. Nikt nie próbował wypowiedzieć im wojny, a wszystko rozwijało się tak, jak to sobie planowali. Cesarstwo rozwijało się wspaniale.

Jednak to w samym pałacu, w sercu tego wszystkiego, działy się właśnie wielkie wydarzenia. Bowiem miały one zadecydować o przyszłości bardziej, niż jakikolwiek spiskowiec mógłby sobie to wyobrazić.

Louis niemal ze złością wpatrywał się w cesarza. Dlaczego ten opuścił łoże, kiedy zrobił wszystko, aby tylko zatrzymać go w nim jak najdłużej. Minęło raptem kilka chwil, przecież dopiero co opuścił cesarskie komnaty, kierując się do własnych. Oczywiście, że wszystko musiało nie pójść po jego myśli, inaczej jego życie byłoby zbyt cudowne.

— Jesteście niemowami? — zapytał ten, nie spuszczając ani na moment wzroku z dwóch omeg. Wiedział, że obydwaj byli niebezpieczni, a w swoim pobliżu mogło doprowadzić to do katastrofy. — Zawsze tak wiele mówicie, a nagle odebrało wam mowę. Oczekuję od was odpowiedzi, a nie tępych spojrzeń.

Głos alfy brzmiał na zezłoszczony. Louis jednak nie zamierzał poddawać się temu, że władca działał przez krótki moment pod wpływem emocji. Nie wiedział, co miał powiedzieć, ponieważ ten mógł usłyszeć jedynie ostatnie strzępki ich rozmowy, a równie dobrze mógł być świadkiem całej. A to również wiele zmieniało, bo jeśli okazałoby się, że miała miejsce druga opcja, nie będzie mógł wykorzystać jakiegokolwiek kłamstwa.

— Wasza cesarska mość — zaczął Niall, który będąc w lepszej sytuacji, szybciej otrząsnął się z pierwszego szoku. Najwidoczniej również i druga omega nie spodziewała się tego, że ktokolwiek będzie świadkiem ich rozmowy. — Przybyłem tutaj na zaproszenie twego małżonka, więc nie śmiałem mu odmówić.

— Niall, nie rób ze mnie głupca albo to ja osobiście dokonam twej dekapitacji — wtrącił się władca, marszcząc groźnie brwi. — Nie znam cię od wczoraj, więc nie jesteś w stanie ogłupić mnie swoimi słowami.

— Chciałem tylko powiedzieć, że sam nie byłem świadom tego, czego będzie dotyczyła ta rozmowa. Jednak w świetle ostatnich wydarzeń, które miały miejsce, chcieliśmy zawrzeć między sobą... pokój. Dla dobra naszego cesarstwa, które każdego dnia wznosi się coraz mocniej.

Nie zamierzał kiwać głową, zgadzając się jak głupiec. Spoglądał cały czas w stronę bruneta, czując palącą wściekłość w dłoniach, bo był przecież tak blisko osiągnięcia swojego celu, który tak nagle został mu przerwany. Czyżby jednak przeliczył się i druga natura władcy niemal momentalnie wyczuła jego brak w komnacie?

Słyszał niegdyś kilka podań o podobnych sytuacjach, jednak w tamtym czasie nie myślał o jakimkolwiek małżeństwie czy połączeniu, nawet jeśli miał być to wyłącznie polityczny układ. Być może miało to również związek z niedawnym atakiem oraz tym, że alfa w umyśle władcy była niemal cały czas w gotowości, aby pilnować dobrobytu swojej rodziny.

Nagle poczuł dłoń, która zacisnęła się na jego ręce. Skrzywił się, chociaż nie było to miejsce, które uległo rozległemu poparzeniu. Ten doskonale wiedział, gdzie złapać go, aby nie wywołać wielkiego bólu w jego ciele, ale dać do zrozumienia, że nigdzie mu nie ucieknie.

— Widzę, że nie dowiem się niczego, gdy jesteście tutaj obydwaj. W porządku, niech i tak będzie. Z tobą, Niall, pomówię z samego rana — powiedział groźnym tonem alfa, ale zielone oczy nawet na moment nie opuściły równie zezłoszczonej twarzy Louisa. — A ty pójdziesz ze mną.

I choć służbie mogło wydawać się, że prowadził go spokojnie do komnaty, by zapewne wrócił do łoża i odpoczywał, to szatyn czuł złość bijącą od władcy. On sam nie chciał, aby poznano po nim cokolwiek. Nikt więcej nie mógł się dowiedzieć o tym, co zaszło tej nocy. Oczywiście problemem byłoby pozbycie się zwłok Nialla, ale wiedział, że dałby sobie radę. Zawsze dawał.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz