18

261 21 0
                                    

Wspólne, cotygodniowe posiłki były ich tradycją. Pilnowali jej, o ile pozwalał na to czas i okoliczności. Będąc jednak rozwijającym się imperium, były nawet i miesiące, gdy musieli czekać, aby znów spędzić razem czas. Zawsze zasiadali we czwórkę przy suto zastawionym stole, omawiając bieżące sprawy, ale również odpoczywając w znanym, zaufanym gronie. Gdzie maski mogły opaść, a to co zostało powiedziane, nigdy nie wychodziło poza drzwi komnaty. Dla każdego z nich było to coś, czego potrzebowali.

Służba szykowała wszystko, gdy dwoje z czworga już znalazło się na swoich miejscach.

Komnata była spora, jednak nie należała do żadnego z nich. Był to jeden z większych saloników, z wyjściem na wielki balkon, z którego obserwować można było sporą część stolicy. Wnętrze nie posiadało wielu mebli, a centralną częścią był właśnie stół. Znalazł się tutaj również regał z kilkoma księgami oraz miejsce do wygodniejszego ułożenia się, choć akurat ten mebel pojawił się niedawno, gdy okazało się, że jeden z nich spodziewał się dziecka.

Obecni w pomieszczeniu spoglądali na siebie, ale ich wzrok wcale nie był pełen uprzejmości oraz przyjaźni, a przecież właśnie tego spodziewano się po takim spotkaniu. Atmosfera była napięta i wydawało się, że wystarczyła malutka iskra, aby sytuacja pomiędzy nimi wybuchła. Służba jednak ledwo pozwalała sobie na nich spojrzeć, chcąc jak najszybciej wykonać swoje zadania, nim w komnacie zjawi się reszta gości. Były to zbyt ważne osobistości, by pozwalali sobie na ociąganie czy rozmowy z nimi.

— Nie widzę postępów twojego... — zaczęła znienacka omega, unosząc brew i sięgając po kielich pełen wody. Jego ton brzmiał na rozbawiony, jakby był gotowy roześmiać się swojemu rozmówcy w twarz. — Planu. Czyżbyś zamierzał się w końcu poddać, wiedząc, że nic nie osiągniesz? Ile tygodni nasza mała ptaszyna jest już w pałacu, a ty dalej krążysz i krążysz?

— To samo mógłbym powiedzieć o twojej wielkiej idei, a jednak mam w sobie na tyle kurtuazji, by siedzieć cicho. Z tego co widziałem, Louis wciąż jest wrogiem cesarstwa. A nawet jeśli cokolwiek się zmieni, jest zbyt niebezpieczny oraz niepewny, by utrzymać go przy życiu. Łudzisz się niemal jak dziecko, myśląc, że osiągniesz cokolwiek.

Pierwszy z nich prychnął, odstawiając kielich na miejsce. Rozsiadł się nieco wygodniej, poprawiając materiał szaty. Po tym ułożył dłoń na swoim brzuchu, wodząc po nim delikatnie palcami. Cmoknął, jakby był już zirytowany rozmową, choć ta ledwo się zaczęła.

— Jeśli ja łudzę się jak dziecko, to ty jesteś nikim więcej jak zwykłym ślepcem albo głupcem — powiedział, wpatrując się z wyzwaniem w jasne oczy swojego rozmówcy. — A może jednym i drugim? Jak na mistrza szpiegów muszę przyznać, że masz wiele braków, gdy chodzi o to, co dzieje się właśnie w pałacu. Jego własna służba nic o nim nie wie, bo nic nie mówi. Czyta księgi, coś notuje, choć nie chowa tego, więc nie sądzę, aby były to plany detronizacji mego kuzyna. Trzyma ich na dystans, wiedząc, że nie może im zaufać. Ale za to ja chętnie uzupełnię luki, których nie możesz załatać, ponieważ twoje ptaszki nawet nie są w stanie nawet podlecieć blisko Louisa, który również spędził lata na tym samym co ty. Próbujesz pokonać go jego własną bronią, a on nie jest głupcem. Jest żmiją taką samą jak ty.

— Wciąż jesteś bezczelny, myśląc, że uda ci się osiągnąć cokolwiek. Prędzej zginiesz albo on zabierze się za twoje dziecko, ile razy mogę ci to powtarzać? Jak zawsze musisz udawać tego, który wie najlepiej, prawda? Nie myśl, że będę ci pomagał, wcześniej cię ostrzegając.

Omega syknęła, uderzając w stół dłonią, na której jeszcze tak niedawno błyskało tyle pierścieni. Służba nagle przystanęła, nieco wystraszona nagłym wybuchem złości, jaki nadszedł ze strony ciemnowłosego. Wszak on zawsze był tym miłym i spokojnym, nigdy nie będąc nieprzyjemnym dla jakiegokolwiek pracownika w pałacu. Może nie powinien dawać ponosić się emocjom przy tym człowieku, ale nawet Louis nie śmiał mówić mu takich rzeczy. A przecież to właśnie ta obca omega miała być jego wrogiem. Zabawnym jednak było to, że to właśnie przy nim czuł się lepiej, spokojniej.

✓ | Cold As A SteelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz