9. Moja motywacja

1K 34 0
                                    

Mamy już praktycznie połowę sezonu, rewelacyjnego sezonu. Można by w sumie powiedzieć, że swój trzeci tytuł mam w kieszeni.
Mój kontakt z Carlosem wrócił do bardzo, bardzo dobrych relacji, z czego się cieszę.

Dzisiaj wyścig w Belgii. Umówiłam się z Carlosem,
że przyjdę do niego do motor home Ferrari
i pogadamy.

Właśnie dochodziłam pod czerwony budynek i  już
z daleka widziałam mojego przyjaciela. Dzisiaj jak już od kilku wyścigów nie jestem sama. Od niedawna na każdy wyścig biorę ze sobą Rosa. Wcześniej myślałam, że może być to problemem, ale Lewis powiedział, że jak on bierze Rosco to nikt się nie czepia. W takim razie też postanowiłam skorzystać, najwyżej wszystko zwale na niego.
Podchodząc bliżej zauważyłam, że Sainz nie był sam. Stał przed budynkiem ze swoim zespołowym kolegą.
Nie znałam osobiście Monakijczyka, ale wydawał się naprawdę sympatyczny.

Podeszłam do nich i się przywitałam:

- Dzień dobry Carlos!- zawołałam i podeszłam bliżej żeby go przytulić, po czym zwróciłam się do Charlesa- Cześć, Abby Arcane- podałam mu rękę

- Hejjj Charles Leclerc, ale to pewnie już wiesz- zaśmiał się nerwowo chłopak

- Ja w przeciwieństwie do niektórych- tu wskazałam głową Carlosa- wiem kto się gdzie ściga- zaśmiałam się, a Sainz przewrócił tylko oczami 

- Miło mi cię w końcu poznać. Carlos trochę o tobie opowiadał- powiedział monakijczyk

- O naprawdę opowiadał- posłałam mordercze spojrzenie w kierunku przyjaciela

- Tak- zaśmiał się Leclerc- ale same dobre rzeczy. Na przykład, że jesteś najlepszym kierowcą jakiego zna, chociaż zna też mnie i...- nie dokończył bo Sainz wbił mu łokieć w żebra

- A może już tak skończysz gadać pierdoły i zaczniesz się szykować do wyścigu- stwierdził Hiszpan, a jego przyjaciel tylko się zaśmiał

- Bardzo miło było mi cie poznać Abby i mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy- powiedział słodkim głosem

- Również się cieszę, a i powodzenia dzisiaj. Mam nadzieje, że zobaczę któregoś z wam na podium. To by było coś!- krzyknęłam i zmierzałam już w kierunku Mercedesa

Wydaje mi się, że Ros jest bardziej popularny niż ja, bo idąc po paddoku połowa ludzi zatrzymywała się
i go głaskała, w tym też niektórzy kierowcy, przez co poznałam Pierra Gaslyego, jego kolegę z zespołu Yukiego i Lando Norrisa.
Przez to wszystko wpadłam spóźniona do garażu Mercedesa, szybko tylko życzyłam Lewisowi powodzenia i razem z moim czworonogiem usiadłam na swoim miejscu.

Wyścig trwał w najlepsze, a na przedzie zasuwał jak strzała czerwony bolid z numerem 16. Był to dość niespotykany widok w tym sezonie, więc kibice Ferrari szaleli.
Lewis do końca naciskał na Charlesa, ale nic z tego. Monakijczyk wpadł na metę zdobywając pierwsze miejsce.
O dziwo mimo tego, że „mój rodzinny zespół" nie zdobył najwyższego stopnia podium byłam zachwycona rezultatem. Leclerc ma coś w sobie,
że od razu go polubiłam i cieszyłam się że dziś wygrał.

Szybko pobiegłam z Rosem pod podium, gdzie już czekał na nas Carlos. Drugie i trzecie miejsce zajął duet Mercedesa, no a na najwyższym stopniu podium stanął kierowca Ferrari. Razem z moim przyjacielem zaczęliśmy krzyczeć i skakać, jak tylko Charles pojawił się na podium. Monakijczyk wyglądał na niesamowicie szczęśliwego, co zapewne jest prawdą biorąc pod uwagę ich dyspozycje w tym sezonie.
Dekoracja i szampańska zabawa się skończyły
i przyszedł czas na wywiady. Niestety do jednego z nich nawet sama zostałam zaciągnięta. Nie lubiałam zbytnio wywiadów, bo zawsze jestem pytana o kontrowersyjne tematy, ale cóż sama to kiedyś zaczęłam.

- Proszę Państwa z nami Abby Arcane dwukrotna zdobywczyni tytułu mistrza świata w Formule 2. Powiedz Abby, bo zauważyliśmy, że od tego sezonu równie dużo przesiadujesz wśród zespołów F1. Czym jest to spowodowane? Toto Wolff załatwia ci jakiś kontrakt czy to jednak czysto rodzinne odwiedziny?- zaczęła reporterka, która swoją drogą bardzo szybko mówiła i niezbyt za nią nadążałam

- Zawsze spędzałam dużo czasu w garażu Mercedesa ze względu na moje relacje z Toto i od tamtej pory nic się nie zmieniło. Tylko tyle, że wtedy jeszcze nikt nie zwracał na mnie uwagi.- odpowiedziałam spokojnie

- Czyli żaden kontrakt się nie szykuje jak na razie?- dociekała dziennikarka

- Nie, na razie nic nie planuje.- odparłam

- To powiedz nam jeszcze proszę co sądzisz o dzisiejszym wyścigu. Twoja opinia jest dla nas zawsze bardzo ważna, bo zawsze możemy liczyć na to, że powiesz to co myślisz. A więc zaskoczona wynikiem?- zadała kolejne pytanie, na które nie było mi dane odpowiedzieć, ponieważ poczułam jak czyjeś ręce chwytają mnie w talii i podnoszą do góry.

Z szoku aż cicho krzyknęłam i w odpowiedzi usłyszałam ten śmiech. Jego śmiech. Charles opuścił mnie na ziemię uśmiechając się promiennie.

- Dziękuje- powiedział do mnie cicho Monakijczyk, a ja tylko się uśmiechnęłam zdezorientowania- drodzy państwo możecie pogratulować tej oto kobiecie, że dzięki niej wygrałem dzisiejszy wyścig- zwrócił się do kamery, a mnie na chwile zamurowało.
Jak to dzięki mnie?

Nim reporterka zdążyła o coś jeszcze zapytać, obydwoje odeszliśmy już razem w kierunku Ferrari.

- Po pierwsze to gratuluje ci dzisiejszej wygranej- zaczęłam- A po drugie to co to do cholery miało być, to przed chwilą?

- Po pierwsze dziękuje bardzo- zaczął tak samo jak ja śmiejąc się- A po drugie to to coś przed chwilą, to była sama prawda. Życzyłaś mi powodzenia przed wyścigiem i powiedziałaś, że miło by było zobaczyć któregoś z nas na podium, no i widzisz wziąłem to sobie do serca i wygrałem. Właśnie dzięki tobie- podsumował 

- To, że wygrałeś to tylko i wyłącznie zasługa twojej ciężkiej pracy i zespołu- skomentowałam

- Może i tak, ale to ty dałaś mi motywacje żeby być dzisiaj najlepszym i za to ci dziękuje- odpowiedział łagodnie Leclerc

- W takim razie nie ma za co- zaśmiałam się- Muszę już lecieć bo pewnie Toto z Lewisem na mnie czekają. Do zobaczenia!- powiedziałam i zaczęłam powoli odchodzić, zgarniając ze sobą Rosa, który chyba bardzo polubił Charlesa

- On chyba bardziej lubi mnie niż ciebie- zaśmiał się chłopak wskazując na mojego psa- Do zobaczenia, mam nadzieje wkrótce- pożegnał się już z oddali

Wróciłam razem z Toto do domu i zaczęliśmy papierkową robotę z wyścigów. Zawsze kazał mi z nim analizować jakieś tam wykresy, dlatego też skończyłam inżynierię mechaniczną- żeby to wszystko lepiej zrozumieć. Siedzieliśmy tak do późna i jak tylko wzięłam prysznic to padłam półprzytomna na łóżko, myśląc już tylko o śnie i wyścigu w moim ukochanym Monako do którego już jutro wracam.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz