37. Wznieśmy toast

695 24 0
                                    

Właśnie razem z Arthurem dojechaliśmy do naszego hotelu w Maranello, gdzie mieliśmy spotkać się
z Charlesem. Poszliśmy, więc od razu do recepcji odebrać klucze od naszych pokoi. W trakcie czekania za uzupełnieniem wszystkich formalności Arthur wydawał się być trochę zestresowany.

- Ej co ci jest?- zapytałam przyjaciela kładąc mu rękę na ramieniu

- Jak mam mu to powiedzieć? Będzie zadowolony? Pewnie będzie zły, że się jako pierwszy nie dowiedział- mówił bardzo szybko z wyczuwalnym stresem w głosie

- No nie no, nie mów mi, że to cię właśnie martwi
w tym momencie- powiedziałam wzdychając. Nie miałam pojęcia czemu stresuje się przed przekazaniem bratu dobrych wieści- Charles będzie napewno tak samo szczęśliwy jak ty, więc przestań mi tu takie numery odwalać zrozumiano- powiedziałam w stu procentach przekonana co do prawdy moich słów

Arthur stał przez chwile patrząc na mnie
i chyba przetwarzając to wszystko, bo jego mina była bezcenna. Parsknęliśmy śmiechem i oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Masz racje nie potrzebie sobie tym głowę zawracam- westchnął Arthur

- Oczywiście, że mam racje- zaśmiałam się- jak zawsze z resztą- dodałam

Odebraliśmy nasze karty pokojowe i wsiedliśmy do windy. Arthur miał pokój piętro niżej, więc pożegnaliśmy się i umówiliśmy na 17:00 na obiad, gdzie ogłosi swojemu bratu dobrą wiadomość.

Wyszłam z windy i kierowałam się w stronę mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam powili do środka, ponieważ zauważyłam czyjeś buty w krótkim korytarzu prowadzącym do salonu. Zostawiłam walizkę przy drzwiach i z wyraźnym zmieszaniem weszłam do salonu, gdzie zostawione były też inne rzeczy.

- Co jest do cholery- powiedziałam cicho praktycznie szeptem sam do siebie

Wtedy otworzyły się inne drzwi, zapewne prowadzące do sypialni, z których wyszedł
z dziwnie bardzo zadowoloną miną Charles. Zaskoczenie na mojej twarzy musiał być bardzo dobrze widoczne, bo chłopak tylko się zaśmiał
i szybkim krokiem podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

- Też bardzo miło cię widzieć Abby- powiedział roześmianym głosem i pocałował mnie

- Człowiek chyba może być trochę zdziwiony, kiedy zobaczy czyjeś rzeczy w swoim pokoju- odpowiedziałam sarkastycznie lekko się śmiejąc

- No wiesz bardzo możliwe- odpowiedział droczą się
i ponownie całując. Tak się cieszę, że znowu jesteśmy razem, że mogę czuć jego zapach i dotyk, być z nim.

- Bardzo się stęskniłam- powiedziałam odsuwając się dosłownie na milimetr, tak, że poczułam jego uśmiech na swoich ustach

- Uwierz, że też mi cię cholernie brakowało-odpowiedział, w między czasie delikatnie mnie całując 

Nagle usłyszałam szczekanie i przypomniałam sobie, że przecież Ros też tu jest i krząta się pod moimi nogami. Szeroko sie uśmiechnęłam i schyliłam, żeby przytulić mojego pupila.

- No hej kochanie ty moje- powiedziałam do psiaka nadal go tuląc- mama tak bardzo się za tobą stęskniła- dodałam odstawiając bardzo uradowanego Rosa na ziemie

- No widać za kim się bardziej stęskniła- skomentował Charles

- Bardzo śmieszne- powiedziałam wstając i całując go w policzek- Na 17:00 jesteśmy umówieni na obiad- dodałam idąc po swoją walizkę

- A z kim?- zapytał zdziwiony 

- Niespodzianka- odpowiedziałam zadowolona,
że niczego się nie domyśla i poszłam do sypialni się rozpakować. Na szczęście nie miałam dużo ubrań, bo jesteśmy tu tylko do weekendu- A tak w ogóle to wyjaśnisz mi może jak to się stało, że dostałam ten sam pokój co ty?- zapytałam, bo chciałam usłyszeć jego wyjaśnienia, chociaż i tak znałam odpowiedz

- A widzisz nie mam zielonego pojęcia- powiedział uśmiechając się i objął mnie w talii

- Yhymm zapewne- dobrze wiedziałam, że maczał w tym palce. Wtuliłam się w jego tors, zamykając na chwile oczy, żeby nacieszyć się tą chwilą.

Resztę wolnego czasu przeleżeliśmy w łóżku.
W między czasie wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż, ułożyłam włosy i przebrałam się w błękitna sukienkę i szpilki.

Wybiła równo godzina 17:00 i razem z Charlesem pojawiliśmy się w hotelowym lobby, w oczekiwaniu za „tajemniczym gościem"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wybiła równo godzina 17:00 i razem z Charlesem pojawiliśmy się w hotelowym lobby, w oczekiwaniu za „tajemniczym gościem".

- To na kogo czekamy- zapytał Charles, a ja tylko się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową w stronę windy,
z której właśnie wychodził uśmiechnięty Arthur

Bracia uścisnęli się na powitanie. Było widać, że obaj są bardzo szczęśliwi.

- Co jest grane?- zaśmiał się Charles

- Dowiesz się w swoim czasie- odpowiedziałam-
a teraz możemy już iść- dodałam łapiąc Charlesa za rękę i kierując się w stronę wyjścia

Wzięliśmy taksówkę i dojechaliśmy do zarezerwowanej przeze mnie restauracji. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy jedzenie, plus ja jeszcze dyskretnie poprosiłam kelnera o szampana, który zaraz zjawiła się na stole.

- Świętujemy coś?- zapytał zdezorientowany Charles spoglądając to na mnie, to na brata

- Tak się składa, że tak- odpowiedział niepewnie Arthur, a ja tylko szeroko się uśmiechnęłam
i nalałam każdemu z nas po kieliszku szampana- Dostałem fotel w F2 i będę jeździł razem z Abby
w zespole- dodał po chwili ze szczęściem wymalowanym na twarzy

Charlesa jakby na chwile zacięło. Siedział nieruchomo, z szeroko otwartymi oczami skierowanymi w stronę brata.
Za chwilę, która dłużyła się niczym wieczność na jego twarzy wyrósł szeroki uśmiech i w końcu się odezwał.

- Nie mogę w to uwierzyć. Niesamowita wiadomość. Gratulacje. Zasłużyłeś na to- dodał dumnym głosem
i przytulił brata

- Dziękuję. Sam nie mogłem w to uwierzyć- odpowiedział mu równie przejęty Arthur

- W takim razie wznieśli toast za mojego nowego zespołowego partnera- zaśmiałam się i wniosłam swój kieliszek  

Wypiliśmy toast i usiedliśmy z powrotem na swoje miejsca. W między czasie przyniesiono nam
też zamówione jedzenie.

- Czekaj, czekaj to ty o wszystkim wiedziałaś- bardziej stwierdził niż zapytał Charles wskazując na mnie widelcem

- A tak się właśnie składa, że tak wiedziałam od samego początku- zaśmiałam się dumnie

- I nic nie powiedziałaś- dodał mój chłopak

- Nic a nic- odparłam dalej się śmiejąc, a chłopak pokręci tylko głową i spojrzał na brata

- Abby wiedziała od początku bo przecież jeździ
w tym zespole- wyjaśnił obronnie Arthur

Resztę wieczorku po powrocie z restauracji spędziliśmy opijając kontrakt Arthura w hotelowym barze. Trochę przed północą wróciliśmy do swoich pokoi i pogrążyliśmy się w głębokim śnie.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz