59. Powrót w wielkim stylu

828 31 7
                                    

Po przerwie wakacyjnej wróciłam już do regularnych treningów i bardzo dobrze się z tym czuję. W końcu mogę się zająć czymś porządnym, a nie tylko leżeć w łóżku.

Odkąd wróciliśmy z Hiszpanii, mam pełne ręce roboty związane z powrotem do ścigania i bardzo się z tego powodu cieszę. W ten weekend jest wyścig w Spa i w związku z tym, że drugi kierowca (który, że tak powiem zastąpił mnie po wypadku) niestety się rozchorował, to ja będę brała udział w zawodach. Nikomu jeszcze o tym nie powiedziałam, w obawie przed ich reakcją, ale prędzej czy później będę musiała. Najważniejsze jest jednak to, że lekarze nie mieli nic przeciwko, a ja sama z powrotem czuję się w pełni sił. Nie mam już też tych bolesnych skurczy serca, co jest wielkim błogosławieństwem, bo były one naprawdę, naprawdę okropne.

Wczoraj wieczorem przylecieliśmy do hotelu i tylko odpoczywaliśmy, nie mając na razie żadnych innych pilnych spraw. Jednak od dzisiejszego rana jestem na siłowni i właśnie kończę swój trening. Wcześniej byłam z Rosem jeszcze trochę pobiegać po okolicy i od razu po tym poszłam na siłownie, nie chcąc budzić Charlesa, który zapewne jeszcze słodko spał. Była w końcu dopiero 6:00 godzina, kiedy kończyłam wyciskać z siebie siódme poty. Byłam niemiłosiernie zmęczona, ale i turbo zadowolona i teraz marzyłam już tylko o zimnym prysznicu.

- Gdzie byłaś tak wcześnie?- zapytał Charles jeszcze zaspanym głosem, kiedy weszłam do pokoju

- Nie mogłam spać, więc poszłam pobiegać i przy okazji ogarnęłam swój trening- wyjaśniłam- A teraz jeśli pozwolisz wezmę prysznic i po tym pójdziemy na śniadanie, okej?- uśmiechnęłam się, całując go w policzek

- Masz 10 minut- zawołał za mną, kiedy znikałam już za drzwiami łazienki

Po śniadaniu zostaliśmy przez jakiś czas w łóżku, po prostu odpoczywając, ale dostałam telefon od szefa zespołu, żebym razem z Arthurem przyjechała dzisiaj wcześniej na tor. W związku z tym właśnie szłam przez padok ramię w ramię z uśmiechniętym od ucha do ucha Arthurem. Przez całą drogę na tor zastanawiałam się czy mu powiedzieć, ale uznałam, że jeszcze poczekam i porozmawiam o tym z szefem zespołu, bo mam pewien pomysł. Właśnie przekraczaliśmy wejście do naszego garażu i od razu poczułam się lepiej, tak jakbym wróciła do domu.

- Dobrze jest wrócić- wciągnęłam głęboko powietrze i odetchnęłam z ulgą, że w końcu tu jestem

- Też się cieszę, że wróciłaś. Nudno było bez ciebie- zaśmiał się Arthur

Okazało się, że spotkanie dotyczyło jakiś drobnych zmian w bolidzie, które zostaną wprowadzone w ten weekend, czyli w sumie nic takiego strasznego. Po tym zostałam jeszcze chwilę sam na sam z szefem, żeby przedstawić mu mój pomysł na kwalifikacje. Wszyscy dobrze wiedzą, że wracam do wyścigów, ale na początku było mówione, że będę uczestniczyć tylko w treningach, ale cóż wyszło jak wyszło. Przedstawiłam więc mężczyźnie pomysł, który dopiero wczoraj zrodził się w mojej głowie, a mianowicie dotyczył on tego, żeby nikomu nie mówić, że będę startować w kwalifikacjach. Wszystko miało się okazać dopiero po fakcie dokonanym, czyli kiedy zdobędę pole position- tak ambitny cel, po tak długiej nieobecności wiem.

- Wiesz co? To świetny pomysł!- zachwycił się- Dlaczego sam na to nie wpadłem. Kopara im opadnie kiedy zdobędziesz pole position i zdejmiesz kask- zaśmiał się

- W takim razie umówieni- również się zaśmiałam- ale muszę powiedzieć Arthurowi- pożegnałam się z szefem i wyszłam z gabinetu, żeby powiadomić mojego partnera o planach na sobotę

- Art musimy pogadać- powiedziałam podchodząc do niego

- Mam się bać?- zapytał trochę przestraszony, a ja walnęłam go w ramię- Okej czyli nie- zaśmiał się

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz