51. Obudź się

655 20 1
                                    

Razem z Arthurem przesiedzieliśmy całą noc
w szpitalu, nie wiedząc co dalej. Ja osobiście czułem się jak totalne dno, Arthur z resztą też wcale lepiej nie wyglądał.

Właśnie piliśmy nie dobrą kawę z jakiegoś automatu, kiedy z pokoju Abby wyszła jakaś kobieta. To była ta sama lekarka, którą wczoraj widzieliśmy po operacji.

⁃ Panowie nadal tu?- zapytała zauważając nasze zmęczone twarze. W odpowiedzi tylko jej przytaknęliśmy- Proszę iść do domu. Wyspać się
i poukładać sobie wszystko na spokojnie- zaproponowało z czułością

⁃ Nigdzie się nie wybieram- odpowiedziałem cicho, nie mając już na nic siły

⁃ Proszę mnie posłuchać- spoważniała w jednej chwili- Nie zobaczycie się z Abby jeszcze przez najbliższe dwa dni, więc proszę wrócić do domu
i zadbać o siebie. Pani Arcane jest w dobrych rękach, a wam przyda się porządny odpoczynek- powiedziała stanowczo

⁃ Czemu będziemy mogli zobaczyć się z nią dopiero za dwa dni?- zapytał z lekkim oburzeniem Arthur

⁃ Pani Arcane przejdzie jeszcze dzisiaj szereg badań
i operacji. Mimo tego, iż jest w śpiączce jej ciało nadal wszystko odczuwa i potrzebuje spokoju- wyjaśniła spokojnie- Także zapraszam Panów do wyjścia- powiedziała patrząc na nas stanowczo- No już zbierać się. Jesteśmy z Panem w stałym kontakcie, więc nie ma co się martwić na zapas- dodała delikatnie popychając nas w stronę wind.
Niechętnie wykonaliśmy jej polecenie i wyszliśmy ze szpitala.

Zadzwoniłem po Pierra, żeby nas odebrał, bo żadne
z nas nie przyjechał autem to po pierwsze, a po drugie chyba nawet nie dalibyśmy rady prowadzić. W między czasie jak czekaliśmy Arthur zaczął swój monolog, a ja powoli traciłem cierpliwość.

- To powinienem być ja, a nie ona. Abby nie zasłużyła sobie na to. Jest... jest jedną z najlepszych osób jakie w życiu spotkałem i bogowie przeszła już tyle w swoim życiu...- łzy zaczęły lecieć mu ciurkiem- Za dużo... i teraz jeszcze to... Dlaczego ona..., dlaczego nie ja...

- Zamknij się Arthur!- wypaliłem tracąc cierpliwość-  Po prostu... po prostu się zamknij- dodałem trochę spokojniej, widząc jego wręcz przerażoną minę nadal zalaną łzami. Nie mogłem słuchać tego jego gadania ani sekundy dłużej, bo wybuchnę. Na szczęście chwilę później pojawił się Pierre.

Wsiedliśmy do auta mojego przyjaciela w kompletnej ciszy, Francuz też wcale nie wyglądał na takiego wypoczętego.

⁃ Coś nowego?- zapytał niepewnie, a ja pokręciłem przecząco głową.

Dalsza podróż minęła nam już w grobowej ciszy, a
Arthur nawet na mnie nie spojżał.

Po przyjeździe do hotelu zamknąłem się w swoim pokoju. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Wszędzie leżały jakieś jej rzeczy... Minął dopiero dzień od momentu kiedy jej nie widziałem, a już nie mogę znieść jej nieobecności. Fakt, że tak może teraz przez jakiś czas wyglądać moje życie zabijał mnie od środka. Ta świadomość, że nie wiadomo co będzie dalej...

Usiadłem opierając się o łóżko i otworzyłem swoją szafkę nocną. Kiedy zobaczyłem to jebane czerwone pudełko, poczułem niewyobrażalny smutek i... złość, wściekłość na samego siebie, że nie zrobiłem tego wcześniej. Jaki byłem głupi. Na co mi było tyle czekać... Zamknąłem z trzaskiem szufladę
i pogrążyłeś się w rozpaczy. Cały dzień przepłakałem jak dziecko, aż w końcu w którymś momencie zasnąłem z wyczerpania.

**

Następnego dnia obudził mnie dźwięk telefonu. Szybko zerwałem się, żeby go odebrać.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz