14. Oszukałeś mnie

926 27 0
                                    

Usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Miałam jednak nadzieje, że nie ma to nic związanego ze mną. Niestety się myliłam, bo zaraz usłyszałam moje imię

- Abby!- zawołał, a ja przyspieszyłam. Dobrze wiedziałam czyi to głos.- Abby Arcen przecież wiem, że to ty. Zaczekaj!- zawołał biegnąc za mną

Zatrzymałam się. Nie mogłam przecież zawsze przed nim uciekać.

- Hej- podszedł i przywitał się niepewnie- Długo się nie widzieliśmy

- Tak to fakt- powiedziałam głosem bez emocji nie patrząc na niego

- Nie odbierałaś telefonów i nigdy nie było cię
w domu i nie miałem czasu żeby...-zaczął ale mu przerwałam

- Nie Max przestań. Już mi się nie chce tego słuchać- powiedziałam zrezygnowana, bo już nie raz to słyszałam

- Nie Abby. Proszę wysłuchaj mnie ten jeden jedyny raz do końca- powiedział zdesperowany i przeciągnął mnie na bok, żeby nikt nas nie słyszał

- Ale co ja mam tu słuchać! W kółko mówisz to samo! A wiesz co jako jedyne z tego wynika? To, że ukradłeś mi miejsce w Red Bullu i teraz jak już ci się kariera ułożyła to mnie za to przepraszasz. Mówisz: nie chciałem, to nie było tak, ale dla mnie to i tak już nie ma znaczenia, bo twoje kolejne głupie przeprosiny nic nie zmienią. Ty nadal będziesz tu a ja nie!- mówiłam już nieźle zdenerwowana- Odejdź po raz ostatni i nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! To wszystko twoja wina!- kiedy to powiedziałam coś we mnie pękło

- Abby tylko, że to naprawdę nie była do końca moja wina- mówił też już zdenerwowany Holender

- Mam to głęboko gdzieś!- krzyknęłam i poczułam zbierające się w moich oczach łzy, mimo to stałam
z wysoko uniesioną głową

Max pokręcił głową z równie zawiedzioną miną
i zaczął już powoli odchodzi. Zatrzymam się jednak na chwile

- To ojciec mnie do tego zmusił. Musiałem to zrobić inaczej było by po mojej karierze- powiedział
i jeszcze chwile stał odwrócony w moją stronę, patrząc mi ze smutkiem w oczy. Potem odszedł.

Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nienawidziłam wspominać tych chwil, ani tym bardziej tego roztrząsać.
Wychodząc zza rogu wpadłam na Charlesa i Carlosa, którzy udawali że dopiero tu przyszli. Bardzo dobrze było po nich widać, że jednak wszystko słyszeli.

- O hej Abby właśnie cię szukaliśmy i popatrz jesteś- zaczął niezdarnie Hiszpan

- Darujcie sobie- skwitowałam ich starania- Dobrze wiem, że wszystko słyszeliście, nie umiecie dobrze kłamać- powiedziałam zmęczonym głosem i otarłam ostatnie łzy

Chłopacy westchnęli i przyznali się, że słyszeli całą rozmowę z Maxem. Objęli mnie jeden po jednej, drugi po drugiej stronie i zmierzaliśmy już w kierunku czerwonego budynku

- Opowiesz o co chodzi?- spytał niepewnie Carlos- Łączyło cię coś z Maxem?- zadał kolejne pytanie

- Tak Carlos. To wszystko było dawno temu- odpowiedziałam bez emocji- Pytajcie śmiało, wole żebyście dowiedzieli się ode mnie niż od kogoś innego

- Mówiłaś, że to przez niego nie dostałaś się do Red Bulla- powiedział Charles

- Tak to prawd- westchnęłam i zauważając wyczekujące twarze kierowców zaczęłam kontynuować- Byliśmy parą jak mieliśmy po 17 i 18 lat. Dostałam propozycje od Hornera, żeby w przyszłym sezonie jeździć dla Red Bulla. Oczywiście przyjęłam ją, ale jeszcze przed oficjalnym przyjęciem odbyło się pare spotkań. Na każde z nich szłam razem z Maxem. Dobrze dogadywał się z Hornerem
i poświęcał mu dużo uwagi. Z początku myślałam,
że to tylko przez jego ciekawość. Do czasu kiedy Horner zadzwonił do mnie z informacją, że jednak mają już innego kierowcę i czy serio myślała, że taka drużyna będzie chciała mnie w składzie. Zapytałam go wtedy w takim razie kto jest tym szczęściarzem,
a ten bez żadnego problemu podał mi imię
i nazwisko mojego chłopaka. Pamiętam, że byłam tak zła na jednego i drugiego, że rozbiłam nowiutki telefon od Toto. Kiedy Max wrócił do mieszkania
i zobaczył moją minę, od razu zaczął się tłumaczyć, ale jak dla mnie nie miał czego tłumaczyć. Kazałam mu się wynosić i nigdy więcej się do mnie nie odzywać. Po tym wszystkim wyprowadziłam się z powrotem do Toto i Susie, a po dwóch latach tutaj do Monako.- skończyłam swoją opowieść

- O wow... nie wierze, że to zrobił- powiedział zszokowany, a zarazem zamyślony Charles

- Co za chuje- podsumowała Carlos- nie mogę uwierzyć, że naprawdę to zrobili

- Taa też było mi ciężko to wszystko przetworzyć, ale niestety tak było- powiedziałam zmęczona już tą rozmową

Doszliśmy do motor homu Ferrari i pożegnała się
z obydwoma kierowcami. Miałam zamiar udać się do Mercedesa odwiedzić Toto i Lewisa.
Już odchodziłam spod czerwonego budynku, kiedy po schodach zbiegł Charles

- Przyjedź dzisiaj do mnie z Carlosem. Posiedzimy
i pogramy razem na konsoli. Może poczujesz się lepiej- powiedział troskliwym głosem

- Dobrze- odpowiedziałam wąchając się- ale biorę ze sobą Rosa- dodałam

- Ależ oczywiście- zaśmiał się- Do zobaczenia!

Wróciłam do domu na piechotę. Musiałam przewietrzyć umysł po tej dzisiejszej sytuacji
z Maxem. Zastanawiałam się też nad jego słowami. Może naprawdę ojciec zmusił go do tego stopnia, żeby tak postąpić. Był do tego zdolny, bo nie raz słyszałam jak się kłócą i wiem o innych nieprzyjemnych historii.

Nie zmienia to jednak faktu, że to i tak on podejmował ostateczną decyzje, ale może to już czas żeby odpuścić. Dzisiaj bardzo emocjonalnie zareagowałam, za bardzo.
Nie mam zamiaru go za to przepraszać, ale jeśli dojdzie do naszego kolejnego spotkania postaram się być spokojna i odpowiedzialnie do tego podejść.

Weszłam do mieszkania i padłam wyczerpana na łóżko. Po chwili dołączył do mnie mój mały czworonóg, którego tak kochałam. Zasnęłam chyba najtwardszym snem jakim kiedykolwiek miałam.

Obudziłam się grubo po północy i uświadomiłam sobie, że przecież wieczór mieliśmy z Carlosem spędzić u Charlesa.

Wstałam z łóżka i postanowiłam wyjść na balkon. Gdy już otwierałam drzwi, zauważyłam, że Carlos też jeszcze nie śpi tylko siedzi na kanapie przy barierkach i podziwia panoramę Monako

- Hej, czemu jeszcze nie śpisz?- spytałam szeptem, powoli podchodząc do niego

- Tak jakoś nie mogłem zasnąć- odpowiedział

- Mieliśmy jechać do Charlesa, ale zasnęłam i...- zaczęłam się tłumaczyć, ale mi przerwał

- Nic się nie stało Abby. Dzwoniłem do niego
i powiedziałem co i jak.- uspokoił mnie

- Nie był zły?- zapytałam niepewnie i usiadłam obok przyjaciela

- Abby, to Charles. On się o takie rzeczy nie obraża,
a już szczególnie na ciebie- zaśmiał się

- Ha ha ha bardzo śmieszne- odparłam zaspanym głosem 

- No tak właśnie jest. On cię bardzo lubi wiesz
i wydaje mi się że ty też go lubisz- zaczął Carlos tym swoim irytującym głosem, a ja wbiłam mu łokieć w żebra i się zaśmiałam- Lepiej dla nas, żebyśmy już poszli spać, jeśli chcemy wziąć udział w jutrzejszych kwalifikacjach- dopowiedział chłopak i rozeszliśmy się do swoich sypialni.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz