27. Tajemnica

802 28 0
                                    

Dzisiaj w południe wróciliśmy do Monako.
Jack przekonał się do Charlesa i później już codziennie prosił go żeby się z nim pobawił.
To było urocze widzieć Charlesa zajmującego się małym Jackie. Toto wypytał go chyba o wszystko co było możliwe, ale ewidentnie go lubi, z resztą Susie też. W końcu czułam się jak w kompletnej rodzinie.

- Nigdzie się jutro nie wybieram. Zostaje tu z tobą- powiedział zasypanym głosem Charles, który leżał przytulony do mnie

- Chciałabym, ale musisz jechać do Maranello, a ja muszę jechać do swojego zespołu- powiedziałam- Poza tym niedługo i tak się zobaczymy na torze- dodałam lekko się uśmiechając

- Za długo- odpowiedział całując mnie

Fakt nie chciałam się z nim rozstawać, ale oboje musimy odwiedzić nasze drużyny przed powrotem do ścigania. Kolejne dwa wyścigi mamy też niestety na różnych torach, także najbliższe spotkanie wypada za jakieś dwa tygodnie.
To dziwne jak można się uzależnić od drugiego człowieka w tak krótkim czasie...

                                            ***

Odjechaliśmy już kolejne kilka wyścigów po przerwie wakacyjne. W moim przypadku bez zmian, czyli nadal jestem niepokonana w sezonie 2019, natomiast Charles ma swoje wzloty i upadki.

Dzisiaj (13.10) Charles jechał wyścig w Japonii i leci prosto do Meksyku, gdzie za niecałe dwa tygodnie jedzie kolejny wyścig.

Miałam się z nim dopiero spotkać na wyścigu 27 października, ale nic z tego bo czternastego Arthur ma urodziny, a on sam szesnastego. Nie ma opcji,
że to przegapię.

Właśnie z tego powodu teraz siedziałam zmęczona
i pół przytomna w samolocie. Też jestem odrazu po wyścigu i nie zdążyłam nawet chwili odpocząć. Mimo drzemki w samolocie i tak czułam się strasznie.

Z lotniska miał mnie odebrać Carlos i Pierre,
którzy wiedzieli o moim planie i pomogli mi to zorganizować.

Właśnie odebrałam bagaż i wychodziłam z lotniska, kiedy zobaczyłam moich przyjaciół z plakatem
z moim imieniem i nazwiskiem.
Szczerzyli się i machali w moją stronę. Szłam w ich kierunku i kręciłam z niedowierzaniem głową śmiejąc się.

- Moi wierni fani- powiedziałam śmiejąc się- Zdjęcie?- zapytałam na co chłopacy jeszcze bardziej wybuchli śmiechem i przytulili mnie

- Miło cię w końcu widzieć Abby- powiedział Carlos

- Charles i Arthur będą zachwyceni- dopowiedział Francuz

- Ale Charles nie może wiedzieć, że tu jestem do czasu jego urodzin- przypomniałam im

- Jasne jasne szefowo- powiedział Hiszpan- Już mamy plan jak to ogarnąć- dodał śmiejąc sie do Gaslyego, na co ja zrobiłam skołowaną minę

- Okej... chyba nie będę wnikać w szczegóły. Nie wiem jak to zrobicie, ale skoro sami się zgłosiliście to macie to załatwić. Jutro mam zamiar dać prezent Arthurowi i złożyć mu życzenia, bez wiedzy Charlesa- powiedziałam stanowczo- A teraz zbierajmy się już
z tego lotniska- dodałam, a chłopacy zwinęli moje walizki

- Nic się nie martw. Zamkniemy Charlesa w schowku na miotły to nie wyjdzie i się niczego nie dowie- zaśmiał się Pierre

Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do hotelu,
w którym zatrzymali sie wszyscy kierowcy.

- I co im kupiłaś?- zapytał z zaciekawieniem Pierre odwracając sie do mnie

- Nie powiem- zaśmiałam się

- Ej no tak sie nie bawimy my ci powiedzieliśmy- zaprotestował Carlos

- No dobra dobra- zaśmiałam się- Do Arthura mam model z klocków lego z jego pierwszego zwycięstwa w F3, a dla Charlesa ten zegarek o którym tak ciągle mówi- powiedziałam

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz