W końcu przyszedł czas na ostatni wyścig sezonu, od którego zależy kto zostanie mistrzem świata. Będzie to Lewis czy Max ? Oby dwaj mieli praktycznie tyle samo punktów i ten właśnie wyścig zadecyduje kto zgarnie tytuł. Emocje są dziś nieprawdopodobne, a atmosfera lekko mówiąc gorąca.
- Muszę ci coś powiedzieć po wyścigu- oznajmiłam Charlesowie, kiedy wysiadaliśmy z auta
- Jesteś w ciąży?- zapytał z wyczuwalną nutą nadziei, co mnie troszeczkę zdziwiło?
- Nie- zaśmiałam się- A co, chciałbyś?- dopytałam, chwytając go za rękę
- Oczywiście, że tak- odpowiedział wręcz natychmiastowo, co jeszcze bardziej mnie w sumie zdziwiło. Kiedyś poruszyliśmy ten temat, ale w dalekiej? perspektywie- Ale ostateczna decyzja będzie należeć tylko do ciebie mon amore- dodał, całując mnie w policzek- A ty byś chciała?- zapytał trochę niepewnie
- Tak, chciałabym, któregoś dnia- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo na razie mam trochę inne plany, które niestety by to wykluczały...
Doszliśmy do motor home Ferrari i Charles wraz z Carlosem poszli się przygotowywać do wyścigu. Ja zostałam trochę z Isą, ale musiałam się zbierać do Mercedesa, bo to właśnie tam będę oglądać dzisiejszy finał.
- Witam ekipo!- zaśmiałam się wchodząc do garażu, a mechanicy, inżynierowie i inne osoby tylko mi pomachały, uśmiechając się
- Abbyyy!!- usłyszałam głos Jacka i zaraz rzucił mi się na ręcę. Zaraz za nim biegł również Ros, którego jeszcze szybko pogłaskałam, zanim wzięłam chłopca na ręce.
- Hej młody- przywitałam się- Tęskniłam za tobą- powiedziałam przytulając go
- Ja też bardzo tęskniłem- powiedział dalej mnie tuląc- Mogę zostać z tobą i wujkiem Charlesem po wyścigu? Proszeee- zapytał słodkim głosem, któremu wręcz nie da się odmówić
- Mmmm możeee- zaśmiałam się- Muszę zapytać Charlesa, ale tak między nami, myślę, że się zgodzi- powiedziałam mu na ucho
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- powiedział bardzo szczęśliwy, a ja się zaśmiałam
- Dobrze, dobrze. Gdzie mama i tata?- zapytałam
- Tam- Jack wskazał mi palcem miejsce, gdzie stali nasi rodzice, rozmawiając z Lewisem i jego ojcem. Odstawiłam go na ziemię i chwytając za rączkę poszłam we wskazanym kierunku.
- Dzień dobry wszystkim- przywitałam się radośnie, podchodząc do nich i przytulając każdego po kolei
- Dzień dobry Abby. Świetnie cię znowu widzieć- powiedział ojciec Lewisa
- Również dobrze Pana widzieć- odpowiedziałam z uśmiechem- Emm mogłabym was prosić na chwilę tato, mamo?- zapytałam
- Oczywiście skarbie- powiedziała Susie, zabierając ze sobą również Jacka i Rosa
CZYTASZ
Fast Life/C.L.
Teen FictionAbby ma ogromny talent, ale co jeszcze będzie w stanie poświecić żeby wygrać? Czy walka się opłaci? Czy po każdej burzy wyjdzie słońce?