32. Nasz

767 26 0
                                    

- Wszystkiego najlepszego!!- wykrzyczał tłum dobrze mi znanych ludzi, kiedy weszłam do środka

Aż podskoczyłam z zaskoczenia i zaczęłam się śmiać, kiedy wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Za moimi plecami zobaczyłam też szczerzącego się Maxa.
To wszystko było ukartowane. Uczeń przerósł mistrza.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Abby!!- wykrzyczeli, kiedy już skończyli śpiewać

- Nie wierzę- zaśmiałam się- Dziękuje wam bardzo!- powiedziałam i poczułam jak łezki spływają mi po policzkach

Wszyscy zaczęli podchodzić do mnie i składać życzenia. Byli dosłownie wszyscy, tyko brakowało mi tej jednej najważniejszej osoby...

                                            
- To wszystko było ukartowane- powiedziałam
z udawanym oburzeniem do Maxa

- Może, może- zaśmiał się chłopak- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Abby- powiedział i przytulił mnie

- Nareszcie się dopchałem!- powiedział Carlos
i mocno mnie przytulił- Wszystkiego najlepszego moja najwspanialsza przyjaciółko. Bardzo się cieszę, że ten rok się tak potoczył i że przypadkiem na ciebie wtedy wpadłem. Wszystkiego najlepszego!- powiedział bardzo zadowolony Hiszpan

- Aj dziękuje ci bardzo Carlos- uścisnęłam go jeszcze raz- Gdyby nie ty to to co dzisiaj się dzieje nie miało by miejsca- podsumowałam uśmiechając się

- Tak wiem wszystko zawsze dzięki mnie- zaśmiał się i jeszcze raz mnie przytulił 
W między czasie podszedł do mnie też Toto
i Susie z Jackie, przy których życzeniach bardzo się rozczuliłam.

Po długim czasie składnia życzeń, w końcu mogłam się rozejrzeć na około. Byłam trochę zmieszana, bo nie wiedziałam czyj to dom, bo zakładam, że w takim razie napewno nie Maxa.

- Czy ktoś mi może wytłumaczyć czyi to dom?- zaśmiała się mówiąc do wszystkich

- Nasz- powiedział Charles wchodząc do środka
z tarasu i nagle zapadła głucha cisza- Twój i mój jeśli tylko zechcesz- dodał uśmiechając się pełen nadzieji

Przez chwile stałam jak wryta nie wiedząc co zrobić tak mnie zamurowało. Rozmawialiśmy
o zamieszkaniu razem i stwierdziliśmy, że to całkiem dobry pomysł z uwagi na to, że i tak spędzamy całe dnie razem, ale tego się nie spodziewałam.

Po kilku sekundach, które trwały chyba wieczność oprzytomniałam i rzuciłam się w ramiona miłości mojego żucia. Tak Charles był tą osobą, której zawsze mi brakowało i z którą chciałabym zostać już do końca.

Staliśmy tak pewną chwilę mocno przytuleni do siebie. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach, a w tle słychać było jak wszyscy biją brawo. Czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie.

- Naprawdę?- zapytałam nadal ze łzami kiedy oderwaliśmy się od siebie na milimetry, żeby spojżeć sobie nawzajem w oczy

- Naprawdę. Jeśli tylko tego chcesz- odpowiedział głosem pełnym nadzieji i otarł mi spływające łzy

- Oczywiście, że chcę- oświadczyłam szczęśliwa
i rozczulona jednocześnie, a Charles przysunął mnie jeszcze bliżej i pocałował- Dziękuje Charles. Dziękuje, że cię mam i zawsze jesteś przy mnie. Kocham cię- powiedziałam i jeszcze raz go pocałowałam

- Bardzo się cieszę Abby. Dzięki tobie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Też bardzo cię kocham-odpowiedział i mocno mnie przytulił. Wtedy otrzymaliśmy gromkie gratulacje od wszystkich zebranych, którzy dobrze wiedzieli o całej sytuacji i tylko czekali na moją reakcję.

Świętowaliśmy chyba całą noc. Nad ranem większość osób się zwinęła, ale znalazło się też paru takich
z naciskiem na Lando, Pierre i Carlos, którzy usnęli na kanapie i postanowiliśmy ich nie budzić.

Odprowadzałam Lewisa i Sebastiana do drzwi, którzy jeszcze kolejny raz złożyli mi najlepsze życzenia i pogratulowali. Nie chciałam się rozstawać z żadnym z nich, ponieważ przez większa część swojego życia urodziny świętowałam głównej tylko
z Toto, Susie i właśnie Lewisem i Sebem, dlatego to wszystko było tak wyjątkowe.

Wróciłam do środka, gdzie od razu objął mnie Charles. Staliśmy tak i patrzyliśmy na nasz nowy dom i przy okazji naszych najbliższych przyjaciół śpiących w trójkę na jednej kanapie.

- Jutro będą cali połamani- powiedziałam po cichu śmiejąc się

- Napewno- zaśmiał się Leclerc i zapadła chwila przyjemnej ciszy, którą jednak zaraz przerwał- I jak ci się podoba?- zapytał uśmiechając się

- Jest wspaniale. Naprawdę niesamowity dom. Kiedy to wszystko zaplanowałeś?- zapytałam spoglądając na jego jakże zadowoloną twarz

- Tajemnica- zaśmiał się lekko i pocałował mnie- Wybrałem właśnie to miejsce, bo z tarasu i okien sypialni widać idealnie całe Monako, co tak uwielbiasz- dodał po chwili, a mi znowu stanęły łzy
w oczach

- Naprawdę nie wiem co powiedzieć... Bardzo się cieszę, ale nieważne gdzie bym była, czy mieszkała, mój dom to zawsze będziesz ty, nie żadne miejsce. Dom będzie tam gdzie ty będziesz- odpowiedziałam łamiącym się głosem. Byłam tak szczęśliwa
i wzruszona tą całą sytuacją.

- Bardzo cię kocham Abby- odpowiedział ciacho
i mocno mnie przytulił

To był chyba jedne z najlepszych dni w moim całym życiu...

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz