*Abby*
Dziś w nocy nie mogłam spać. Martwiłam się tym,
że moja wada serca może się pogłębiła-chodź to prawie niemożliwe- i to dlatego tak wczoraj zareagowałam i w ogóle myśle o wczoraj. Co się tak w ogóle stało do cholery. Czułam się z nim tak dobrze...Ubrałam się, ogarnęłam i stwierdziłam, że muszę pójść na zakupy, jeszcze przed jutrzejszymi treningami.
W drodze powrotnej wstąpiłam jeszcze po coś na śniadanie i wróciłam do domu.
Carlos już nie spał i właśnie parzył sobie kawę kiedy weszłam do środka- Chcesz też?- zapytał wskazując na ekspres
- Poproszę- odpowiedziałam wypakowując zakupy- A tu mam coś na śniadanie- wyciągnęłam paczuszkę z rogalikami
- Mogłaś dać znać, że jedziesz na zakupy, pomógłbym ci- powiedział Carlos rozkładając jedzenie na talerzyku
- Myśle, że sama poradzę sobie z zakupami- odparłam
- Wiem, że sobie poradzisz Abby, ale...- nie dałam mu dokończyć bo coś mi się tu podejrzane wydawało
- Czy z tym pilnowaniem ma coś wspólnego Charles
i to co się wczoraj stało? Rozmawiałeś z nim wczoraj prawda- powiedziałam trochę oburzona- Abby...- zaczął, a ja już miałam odpowiedź
- Przez tyle lat dawałam sobie radę sama to i teraz dam- powiedziałam podniesionym głosem
- On się po prostu martwi o ciebie i ja z resztą też- odpowiedział spokojnie Carlos
Wyszłam ze śniadaniem i swoją kawą na balkon,
a Hiszpan podążył za mną.
Zaczęłam jeść swoje jedzenie nie zwracają na niego uwagi.- Abby tylko nie mów, że się obraziłaś o to, że ktoś po prostu się o ciebie martwi- powiedział chłopak rozkładając ręce
- Nie nie obraziłam się. Nie potrzebnie się tylko martwicie, chodzę regularnie do lekarza i od wielu lat nic się nie zmieniło. Po prostu wczoraj trochę przesadziłam i tyle- stwierdziłam nadal podminowana
- No dobrze skoro tak mówisz to ci ufam- powiedział i zgarnął z mojego talerzyka kawałek rogalika
- Ejj masz swoje- zaprotestowałam, na co on wzruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął
- Twoje są inne- zaśmiał się
- Nie prawda, są takie same Carlos! Teraz wisisz mi rogalika- zaśmiałam się
- Ależ oczywiście- roześmiał się i nagle zadzwonił jego telefon
Hiszpan odebrał i z kimś rozmawiał.
Jak skończył odezwał się- Lepiej się zbieraj. Pierre zaprasza nas do hotelu na wspólne granie na konsoli. Dobrze wiem, że lubisz grać, a raczej wygrywać- zaśmiał się Sainz- Charles za chwile tu będzie- powiedział sprzątając ze stołu
- Dobra dobra już się zbieram- powiedziałam wchodząc do swojego pokoju.
Przebrałam się w czarne dżinsy, białą koszulkę na ramiączkach i martensy. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i kazałam iść Carlosowi otworzyć bo dobrze wiedzieliśmy kto to. Wychodziłam
z pokoju i zauważyłam Charlesa rozmawiającego po cichu z Carlosem. Od razu jak weszłam rozmowa się urwała, a Monakijczyk się przywitał- Hej Abby- spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam- Wszyscy gotowi?- zapytał, a my kiwnęliście głowami- W takim razie się zbieramy- powiedział i już zmierzał do drzwi
CZYTASZ
Fast Life/C.L.
Teen FictionAbby ma ogromny talent, ale co jeszcze będzie w stanie poświecić żeby wygrać? Czy walka się opłaci? Czy po każdej burzy wyjdzie słońce?