10. Chilli

1K 26 0
                                    

- W końcu w domu. Jak cudownie to brzmi- zaśmiałam się sama do siebie, wchodząc do mojego mieszkania w Monako

Nie było mnie tu już od dłuższego czasu ze względu na napięty grafik, ale powrót po takiej nieobecności jeszcze bardziej mnie cieszy.

Monako było moim marzeniem, które już od 4 lat jest moją rzeczywistością. Ros też bardzo się cieszył
z powrotu do domu, bo od razu wytargał ze swojego pudełka zabawki.

Ja rozpakowałam walizkę i zaczęłam przygotowywać obiad. Dziś wieczorem miał do mnie przylecieć Carlos, żeby spędzić razem fajnie czas przed wyścigiem. Od czasu naprawienia się naszych relacji, jestem jakaś bardziej szczęśliwa. Chyba mi tego brakowało-mojego przyjaciela z dzieciństwa, tego kochanego durnowatego Hiszpana.

Gotując obiad postawiłam na mój ukochany makaron z sosem chilli. Właśnie kończyłam, gdy zadzwonił telefon:

- Właśnie zmierzam w kierunku wyjścia z lotniska, więc zbieraj się i przyjedź po mnie- powiedział prosto z mostu roześmianymi głosem Carlos

- A może takie dzień dobry moja kochana Abby, co u ciebie?- zażartowałam, już schodząc po schodach do podziemnego garażu

- Witaj ty moja najdroższa, wspaniała przyjaciółko- westchnął- Czy mogłabyś zebrać swoje cztery litery i mnie w chwili natychmiastowej odebrać z lotniska- powiedział- Proszęęę- doprecyzował

- O no już trochę lepiej. Jak chcesz to potrafisz- zaśmiałam się- Już wyjeżdżam za 10 minut powinnam być. Czekaj przed wejściem paaa- rozłączyłam się

Właśnie podjeżdżałam moim prawie nowiutkim  Ferrari pod główne wejście lotniska, kiedy zobaczyłam, że Carlos nie jest sam.

- Hejj Abby, zapomniałem się zapytać czy możesz też przy okazji zgarnąć Charlesa...- nie dałam mu dokończyć

- Dobra nie gadać tylko wsiadać, bo zaraz za parking zapłacę więcej niż wy za lot- zaśmiałam się, a chłopaki nie tracąc czasu wpakowali się do środka. Hiszpan usiadł na miejscu pasażera, a Leclerc zajął miejsce z tyłu.

- Cześć Abby, przepraszam za ten problem ale...- przerwałam mu machnięciem ręki

- Nic nie szkodzi. Skoro mam miejsce i jedziemy w tym samym kierunku to nie ma problemu.- powiedziałam opuszczając lotnisko

- Jakim cudem dorwałaś to auto i to jeszcze w tym kolorze?!- powiedział podniesionym głosem Sainz, a ja tylko się zaśmiałam

- Taa no wiesz stać mnie na takie rzeczy to po pierwsze, a po drugie Toto ma dużo znajomości- powiedziałam dalej się śmiejąc

- No tak faktycznie, ale pamiętaj jak nie będziesz już go potrzebować to ja chętnie sobie je przygarnę- ewidentnie zażartował Hiszpan

- Możesz sobie pomarzyć Carlos- zaśmiałam się

W lusterku przez całą drogę widziałam, że Charles bacznie mnie obserwuje i tu raczej nie chodziło o to, że bał się ze mną jechać- a przynajmniej taką mam nadzieje- bo kto wie co tam ciekawego mu Carlos nagadał.

Właśnie skręcałam na parking w moim budynku kiedy odezwał się mój przyjaciel

- Mieszkasz tu?- zapytał zdziwiony

- Tak Carlos, właśnie tu mieszkam, wiem że jesteś zdziwiony, że nie podjechałam pod jakąś melinę- zaśmiałam się, a chłopak szturchnął mnie w ramię

- Ej wcale tak nie myśle. Jestem tylko zaskoczony tym wszystkim. Pamiętam jak zawsze marzyłaś żeby tu zamieszkać i popatrz- powiedział nieco zamyślony

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz