53. Witamy w 2021

642 22 0
                                    

Minęło już pięć miesięcy i nadal nic...

Po nowym roku w końcu wróciłem do domu,
ale tylko dlatego, że musiałem wziąć stamtąd parę rzeczy. Spędziłem tam dosłownie dzień, a już nie mogłem wytrzymać... W trakcie nieobecności Abby przechodziłem swoje wzloty i upadki, szczególnie upadki i to bolesne. Dopadło mnie największe załamanie nerwowe w życiu... Nadal nie czuje się dobrze i póki ona nie wróci to się na pewno nie zmieni.

Za niedługo na szczęście rozpoczyna się sezon i będę mógł skupić na tym swoje myśli. W sieci artykuły opisujące ten koszmarny wypadek i życzące powrotu do zdrowia, zaczęły zamieniać się na takie, które kwestionują powodzenie leczenia i szanse na wybudzenie ze śpiączki. Czytając pare takich bredni rozwaliłem swój telefon, a później także telefon Abby, cóż no ale kupiłem już nowe.

Od wczoraj jestem z Carlosem w Maranello
w siedzibie zespołu i omawiamy zmiany na nowy sezon, który zaczyna się już za niecałe dwa tygodnie.

⁃ Charles mogę cię prosić na chwile?- zapytał mnie Mattia, a ja przytaknąłem i poszliśmy do biura

⁃ Coś nie tak?- zapytałam, widząc jego minę

⁃ Wiemy, że przechodzisz trudny okres Charles i...- przerwałem mu, bo dobrze wiedziałem w jaką stronę zmierza ta rozmowa

⁃ Nie musicie się o mnie obawiać. Zapewniam,
że dam z siebie wszystko- powiedziałem zdecydowanie

⁃ Rozumiem, ale zadbaj o siebie przez te dwa tygodnie. Zrób sobie przerwę od wszystkiego i oczyść umysł przez inauguracją sezonu, dobra?- mówił spokojnie

⁃ Dziękuje, postaram się- odpowiedziałem
i wyszedłem

__

⁃ Jakie plany?- zapytał mnie Carlos, kiedy wychodziliśmy z budynku

⁃ Lecę do Hiszpanii- westchnąłem. Dawno się już
z nią nie widziałem...

⁃ Charles...- zaczął mój przyjaciele, ale nie dałem mu dokończyć. Dobrze wiedziałem co chce powiedzieć.

⁃ Mattia powiedział mi żebym odpoczął, więc będę odpoczywać- powiedziałem, wzruszając ramionami

⁃ No dobra, skoro tak- westchnął Carlos- Skoro tak chcesz odpoczywać to jedziesz ze mną i Isą na Majorkę- dodał z uśmiechem czekając na moją reakcje

⁃ Nie Carlos ja...- nie dał mi skończyć

⁃ Nie ma żadnych ale. Jedziesz i koniec. Przyda ci się to- stwierdził- Jedziemy jutro rano i bez wymówek- pogroził mi palcem- Zgarnę cię o 8:00- dodał wsiadając do auta i zostawił mnie samego na chodniku, nie dając nawet możliwości sprzeciwu. Westchnąłem i udałem się w powrotną drogę do hotelu.

**

⁃ A wy co tu robicie?- zapytałem, wchodząc do samolotu i widząc Pierra i Lando

⁃ Jesteśmy wsparciem- zaśmiał się Francuz, a Carlos walnął go z łokcia

⁃ Co myślicie, że tylko wy możecie sobie zrobić wakacje?- bardziej stwierdził, niżeli zapytał Norris
i zaśmiał się zajmując swoje miejscach

Zostawiłem to bez żadnego komentarza i usiadłem na przeciwko Pierra. Jak tylko samolot wystartował wszyscy niemal od razu zasnęli. Ja natomiast nie mogłem zmrużyć oka... nawet na chwilę.
Nic nowego...

Po wylądowaniu dojechaliśmy do wynajętego domu
i rozpakowaliśmy swoje bagaże.

⁃ To co plaża, drinki i tańce- nie wiem czy zaproponował, czy raczej stwierdził Pierre

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz