57. Monte Carlo

716 25 1
                                    

*Abby*

- Podekscytowany?- zapytałam Charlesa, kiedy szliśmy razem z Rosem  przez padok

- Zawsze- zaśmiał się i pocałował mnie w skroń- A ty? Jak się czujesz?- zapytał troskliwie

- Dobrze- westchnęłam- Czuje się dobrze i cieszę się, że znowu wróciłam do padoku i będę mogła wspierać moich ulubionych kierowców- dokończyłam zadowolona

Bardzo mi brakowało ścigania i tej atmosfery wyścigów, dlatego niesamowicie się cieszę, że w końcu wróciłam. Czuję się trochę jak na pierwszym wyścigu, na który zabrał mnie Toto.

- Czyli mam rozumieć, że jestem w wyższej klasyfikacji, niż reszta ulubionych kierowców?- zażartował Charles, a ja przewróciłam tylko oczami

- Ależ oczywiście- odpowiedziałam sarkastycznie, śmiejąc się i całując go w policzek

- Hola Carlos!- zawołałam radośnie do przyjaciela, kiedy weszliśmy do garażu

- Hola mi amiga!- zaśmiał się Hiszpan i przytulił mnie- Jak się czujesz?- zapytał, jednocześnie głaszcząc mojego pupila

- Dobrze się czuję- powiedziałam podkreślając każdy wyraz- Jak coś będzie nie tak to obiecuje, że wam powiem, dobrze?- obydwoje tylko przytaknęli i zostawiłam ich, żeby mogli się przygotować

Postanowiłam więc udać się do Mercedesa i stamtąd oglądać kwalifikacje. Z tego co słyszałam to również Carmen tam będzie, więc dodatkowy plus, bo bardzo chciałaby się z nią już zobaczyć. Isa niestety nie mogła być dzisiaj, więc musimy się spotkać kiedy indziej.

- Dzień dobry Angi!- pomachałam do niej uśmiechnięta- Hej Rosco- przywitałam się z buldogiem, który powitał nas już na wejściu do garażu. Chwilę się z nim pobawiłam, rozmawiając w między czasie z Angelą i udałam się w głąb garażu, żeby znaleźć Toto i Lewisa.

- Dzień dobry Abby- przywitał się ze mną tato, który pierwszy mnie wypatrzył

- Dzień dobry- odpowiedziałam radośnie i przytuliłam go

- Chcesz usiąść dzisiaj ze mną?- zapytał po chwili

- Oczywiście, że chcę- odpowiedziałam zadowolona, a Toto się zaśmiał. Tak, dobrze wiedział, że się zgodzę. To była jedna z najbardziej oczywistych rzeczy.

- Hej, czy to mój nowy inżynier wyścigowy?- zaśmiał się Lewis, podchodząc do nas z szerokim uśmiechem

- Ha ha ha też dobrze cię widzieć Lewis, ale nie nie mam zamiaru wygryźć Bono z jego stanowiska- zaśmiałam się

- Nie dam się tak łatwo!- usłyszeliśmy w odpowiedzi śmiech Bono i sami zaczęliśmy się śmiać

W Mercedesie zawsze tak był. Panowała naprawdę bardzo dobra, wręcz rodzinna atmosfera. Wiadomo, kiedy toczy się wyścig, każdy jest w stu procentach skupiony na swojej pracy i bywają w tym gorsze momenty, ale to przecież normalne. Stres towarzyszy każdemu członkowi zespołu przed wyścigiem, w jego trakcie i zapewne długo po nim, ale taki jest właśnie ten sport. Niby wszystko jest w rękach kierowcy, ale dużo zależy również od całego zespołu. Sama dobrze o tym wiem.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz