46. Wspomnienia

519 20 3
                                    

„ Moja kochana Abby jeśli to czytasz to znak, że nie ma mnie już wśród żywych. Cieszę się jednak,
że zdecydowałaś się przeczytać to co chciałam ci powiedzieć. Nie wiem jak Elli cię na to namówił, ale dziękuje. Wiem, że mnie nienawidzisz i wcale ci się nie dziwię. Też siebie samej nienawidzę. Chciałabym, żebyś wiedziała, że bardzo żałuje tego co zrobiłam. Jeśli mogłabym cofnąć czas zostałabym z wami. Wiem jak to brzmi. Taki kit hahaha, ale taka jest prawda. Przez lata żałowałam tej decyzji i byłam głupia, że od razu nie wróciłam. Twój ojciec może i by mi nie wybaczył, ale możliwe, że udałoby mi się spędzić z tobą i Mattiasem więcej czasu. Może nic by się nie wydarzyło i żylibyśmy razem szczęśliwie. Niestety nic z tego... Dobrze wiemy jak to się wszystko potoczyło i to wszystko moja wina. Nie chcę robić z siebie męczennicy, ale naprawdę, naprawdę mi przykro. Cieszę się jednak, że pomimo tych wszystkich trudność udało ci się osiągnąć tak niewyobrażalnie wiele. Jestem z ciebie bardzo dumna córeczko. Miło było patrzeć na twoje zdjęcia w gronie przyjaciół i chyba można powiedzieć prawdziwej rodziny. Tak tak przyznaje się wystalkowałam cię na instagramie (chyba tak to się mówi). Jestem bardzo wdzięczna Państwu Wolff za to, że się tobą zaopiekowali i stworzyli dla ciebie lepszy dom. Bardzo się cieszę, że znalazłaś mężczyznę marzeń, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo ty i Charles uroczo ze sobą wyglądacie. A twoi przyjaciele, ahh niesamowite. Wszyscy wydają się być wspaniałymi ludźmi i zapewne tacy są. Nie znam się niestety na tym całym sporcie, ale słyszałam o twoich sukcesach i nie mogę w to uwierzyć! Jesteś po prostu niesamowita! Odziedziczyłaś silny charakter po tacie, ale to po tych wszystkich zdarzeniach stałaś się niezniszczalna. Pamiętaj o tym skarbie, jesteś nie do pokonania. Cóż co by tu jeszcze napisać hahaha... Żadne słowa nie opiszą jak bardzo jest mi i głupio
i przykro i też jak bardzo jestem z ciebie dumna... Dobrze, koniec końców chciała ci jeszcze powiedzieć, że wszystko co jest w moim domu jest teraz twoje. Możesz to spalić, zatrzymać dla siebie
z czego bym się bardzo cieszyła lub zrobić cokolwiek innego. Wiem, że podejmiesz właściwą decyzje... Ahh te pożegnania, mam nadzieje, że nie będziesz miała ich już więcej w życiu. Zasługujesz na cały świat Abby i myślę, że już go zdobyłaś. Nigdy bym nie podejrzewała, że zostaniesz kierowcą rajdowym, ale zawsze miałaś to coś w sobie ten błysk w oku. Od urodzenia było widać,
że zrewolucjonizujesz świat i nie będziesz podążać schematami. Tego się trzymaj moja kochana.
Życzę ci wszystkiego co najlepsze i dużo, dużo zdrowia. Cieszę się, że wytrwałaś do końca tego mojego listu.
Kocham cię bardzo mocno,
Mama "

Czytając to nie wiem ile łez uroniłam, ale skończyłam szlochając jak dziecko. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, przecież jej nie nienawidzę. To jakiś istny koszmar...

⁃ Dlaczego mi to zrobiłaś! Dlaczego nie wróciłaś tak jak chciałaś! Dlaczego...dlaczego... dlaczego!- krzyczałam do pustych ścian. Byłam kompletnie sama, znowu. Znowu ten sam koszmar...
Skuliłam się na łóżku płacząc ze wściekłości, bezradności i smutku. Czułam wszystko jednocześnie i to mnie wykańczało. Moja rodzina wykańczała mnie psychicznie prze te wszystkie lata.
Usnęłam wyczerpana cały czas płacząc.
To wszystko mnie przerosło...

*

Obudziłam się wieczorem cała zapłakana. Wspomnienia z ostatnich godzin wróciły, a ja poczułam się tak strasznie słabo. Musiałam wyjść
z tego miejsca jak najszybciej się da. Zgarnęła swoje rzeczy i zbiegłem po schodach na dół. Zamknęłam za sobą drzwi, a później i wielką zdobioną bramę. Moje nogi same prowadziły mnie do mieszkania. Doszłam do swojego budynku i jak tylko przekroczyłam próg swojego mieszkania, to usiadłam na kanapie
i włączyłam serial. Musiałam zająć czymś myśli.
W między czasie jeszcze podłączyłam telefon zauważając, że bateria padła. Byłam przygotowana na milion wiadomości i nieodebranych połączeń od Charlesa, bo przecież nie odzywałam się od samego rana. Skończyłam pierwszy sezon, a przy tym też całe pudełko moich ukochanych lodów i postanowiłam wsiąść prysznic. Przebrałam się w piżamę
i położyłam w łóżku. Wtedy postanowiłam sprawdzić telefon i tak jak przypuszczałam ponad 15 nieodebranych połączeń do Charlesa, pięć od Carlosa i jeszcze dwa od Pierra. Wśród tego znalazły się jeszcze wiadomości od całej trójki, z dodatkiem Toto i Lewisa. Treść wszystkich była ta sama czyli:
„co u mnie?, czy wszystko w porządku?, czemu nie odbierasz telefonu?, odezwij się „ i takie tam. Było mi przykro, że przez cały dzień się o mnie martwili, a ja tak po prostu ich zalewałam. Źle się z tym czułam, ale potrzebowałam czasu sama ze sobą, żeby wszystko sobie poukładać.

Odpisałam Toto i Lewisowi, że u mnie wszystko
w porządku i po prostu potrzebowałam trochę czasu w samotności, ale odezwę się za niedługo. Opowiem im o spotkaniu jak już będę na miejscu.

Napisałam też wiadomość do Charlesa:
Hej. Bardzo cię przepraszam, że nie odbierałam cały dzień, ale dużo się działo
i potrzebowała chwili czasu sama ze sobą, żeby sobie wszystko uporządkować. Poza tym u mnie wszystko dobrze, ale jestem bardzo zmęczona. Jutro lecę już do Austrii, także odezwę się jak będę na miejscu.
Miłej nocy, kocham cię.

Nie wiem czy jest to dość przekonujące, ale musi wystarczyć, bo nie mam siły na nic więcej. Jedyne
o czym teraz marzę to sen. Już zdarzyło mi się trochę przysnąć kiedy usłyszałam dzwonienie mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, żeby zobaczyć kto dzwoni, chociaż chyba się spodziewałam kto to może być. Charlesa. Nie miałam siły na jakakolwiek rozmowę, więc odrzuciłam połączenie.

Zaraz po tym nadeszła wiadomość:
Abby proszę odbierz ode mnie

Serce mi się ścisnęło i poczułam łezki spływające mi po policzku. Nie mogła z nim rozmawiać w takim stanie.
Jestem bardzo zmęczona Charles. Porozmawiamy jutro jak przylecę.
Nie martw się wszystko jest dobrze.
Do zobaczenia, xoxo.

Nienawidziłam siebie za to co mu w tej chwili robię. Zanim wyłączyłam telefon zobaczyłam parę kolejnych wiadomości:

Abby odbierz
Proszę porozmawiaj ze mną
Abby...

Nie mogła już znieść swoich własnych myśli. Nienawidzę się. Moja rodzina jest chyba jakaś przeklęta, bo jedyne co umiemy robić to wyrządzać krzywdę osobą, które kochamy.
Musiałam wyciszyć umysł i znałam tylko jeden sposób, który nigdy nie zawodzi. Poszłam więc do kuchni i wygrzebałam z szafki butelkę whisky, która trzymałam na jakieś okazje. Tak to właśnie była specjalna okazja. Pociągnęła duży łyk prosto
z butelki, a moim ciałem wstrząsnął niekontrolowany szloch. Czułam jak życie wali mi się na głowę. Nie chciałam nic czuć, żadnego smutku czy żalu, nic.

**

Obudziłam się następnego dnia na kanapie w salonie z potężnym bólem głowy. Obok mnie leżała pusta butelka po whisky.

⁃ O wow Abby, aż tak nisko upadłaś- powiedziałam sama do siebie z  niedowierzaniem

Nie pamiętana co się wczoraj działo po tym jak otwarłam tą oto butelkę. Wiedziałam jedynie,
że chciałam o wszystkim zapomnieć. Postanowiłam tego nie roztrząsać i zajęłam się sprzątaniem. Myślałam, że zaraz mi głowa eksploduje. Czułam się strasznie i tak też z resztą wyglądałam. Po tym jak już uwinęłam się z posprzątaniem mieszkania wzięłam zimny prysznic, który prawie natychmiastowo postawił mnie na nogi. Co prawda głowa nadal mnie bolała, ale już nie czułam się taka przymulona. Zrobiłam swoją pielęgnacje
i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:00. Pogrzeb było o 10:00, więc poszłam zrobić makijaż i przebrać się. W między czasie wypiłam jeszcze kawę i coś zjadłam.

O 9:50 byłam na cmentarzu, gdzie czekało już wielu ludzi. Stanęłam z tyłu, żeby nikt mnie nie zauważył. Nie chciałam się tłumaczyć skąd znam Angeline. Po ceremonii ludzie szybko się rozeszli. Zapewne szli na małe przyjęcie, o którym wczoraj wspominał mi Elli. Poczekałam, aż ostatnie osoby znikną z mojego pola widzenia i podeszłam do grobu mojej matki, obok którego znajdował się także grób mojego ojca i brata. Złożyłam kwiaty na oby dwu i padłam na kolana, nie mogąc powstrzymać łez.

⁃ Dlaczego wszystko czego dotykam ginie. Dlaczego mnie opuściliście- mówiłam cicho sama do siebie

Siedziałam tak dobre kilka minut powoli przestając płakać. Muszę wsiąść się w garść...

Wstałam i jeszcze raz obdarzyłam spojrzeniem nagrobki. Delikatnie się uśmiechnęłam i odeszłam. Zostawiam przeszłość za sobą i ruszam do przodu. Już chyba nawet wiem co zrobić ze spadkiem po matce...

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz