15. Dziękuję

881 30 0
                                    

Kwalifikacje przebiegły znakomicie. Jutro startuje
z pole position, co jest bardzo ważne w Monako. Resztę soboty, po wywiadach i takich tam rzeczach spędziłam z Toto. Bardzo mi tego brakowało. Podczas rozmowy jednogłośnie stwierdziliśmy,
że Lewis jest głównym faworytem do wygrania mistrza i nie ma się o co tak bać. Oczywiście Toto musiał też wspomnieć o tym, że i ja mam już prawie w stu procentach zapewnione kolejne mistrzostwo.

Niedzielny wyścig- zapala się pierwsze światło, drugie... wszystkie gasną i ruszamy.
To był naprawdę ciężko wyścig, ale się udało. Zdobyłam kolejną wygraną. Jak wysiadałam z bolidu czułam się taka spocona jak nigdy. Cały wyścig się stresowałam, żeby w coś nie przypierdzielić, bo tor
w Monako to tor uliczny, w związku z czym jest naprawdę wąsko.

Stwierdzam, że jednak zdecydowanie wole „normalne" tory takie jak na przykład Monza,
która jest już za kilka wyścigów, ale muszę przyznać,
że wygrana na taki torze jak ten w Monako jest podwójnie satysfakcjonująca.

Z najwyższego stopnia podium widziałam na dole moich przyjaciół w czerwonych kombinezonach oraz Toto z Lewisa i Sebastianem. Zawsze robiło mi się ciepło na sercu widząc ich tam.

Po celebracji zeszłam na dół, gdzie dopadli się do mnie wcześniej wspomniani przyjaciele. Gratulowali mi kolejne wygranej i komentowali jak to świetnie mi poszło. Nie mogli jednak zostać długo, bo musza się przygotować do swojego wyścigu.

Ferrari nie poszło niestety dobrze. Charles odpadł
z wyścigu, a Carlos był gdzieś z tyłu. Najwyższy stopień podium należał do Lewisa, za nim plasował się Sebastian i Valtteri Bottas.

Ja czekałam za Carlosem, który właśnie wysiadał
ze swojego bolidu. Hiszpan podszedł do mnie i się przytulił

- Dałeś z siebie wszystko Carlos- powiedziałam,
bo naprawdę było widać, że się starał

- Tak ale to jak widać nie wystarczyło- skwitował zrezygnowany

- Nie dasz rady każdego zawsze zadowolić, zrobiłeś wszystko co w twojej mocy i masz czyste sumienie- powiedziałam- No już przestań się smucić- dodałam śmiesznie się uśmiechają

Ta mina zawsze na niego działała i tym razem też nie zawiodła, bo Hiszpan kiedy tylko na mnie spojrzał też się uśmiechnął i jeszcze raz mnie przytulił

- Dziękuje Abby- powiedział cicho

- Nie masz za co. Zawsze będę cię wspierać, nie ważne co- odpowiedziałam

- A co z nim?- zapytał, a ja od razu wiedziałam,
że chodzi o Charlesa

- Zamknął się w pokoju i z tego co wiem to nie chce
z nikim rozmawiać- odparłam- Jest naprawdę załamany. To był jego domowy wyścig i tak się na niego cieszył- powiedziałam bezradnie- Spróbuj
z nim porozmawiać- zaproponowałam na co Hiszpan kiwnął głową i razem szliśmy w kierunku motor home Ferrari

Ja przystanęła na dole w holu, żeby nie robić ewentualnie problemu. Nie minęło 5 min a Carlos był już z powrotem

- Nic z tego- powiedział bezradnie- Nie chce się
z nikim widzieć

Westchnęłam z bezradności. Nie zasługiwała na to co go spotkało. Bardzo ciężko pracował przed tym wyścigiem

- Ty idź do niego- powiedział nagle Carlos, na co ja zrobiłam zaskoczoną minę- Ciebie nie wyrzuci. Drzwi są otwarte, tylko uważaj żeby czymś nie dostać jak będziesz wchodzić, bo ja oberwałem poduszką- zaśmiał sie delikatnie

- Ale mówiłeś, że nie chce sie z nikim widzieć- odpowiedziałam nadal zaskoczona

- No tam ciebie sie to nie tyczy- skwitował i popchnął mnie w kierunku schodów- Ostatni pokój na prawo. Idź już- dodał

Westchnęłam tylko i zaczęłam wchodzić po schodach, w głowie układając co mu powiedzieć, ale nic nie mogłam wymyślić, cóż będę improwizować.
Stanęłam przed pokojami kierowcy i zapukałam do drzwi

- Charles to ja Abby- powiedziałam łagodnie- Mogę wejść?- zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, więc uznałam to za tak, chociaż mogło też znaczyć zostaw mnie w spokoju- Wchodzę- powiedziałam i otworzyłam powoli drzwi pamiętając w głowie przestrogę Carlosa

Chłopak siedział na kanapie ze spuszczoną głową opierając łokcie o kolana. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy weszłam. Był naprawdę załamany

- Charles- zaczęłam spokojnie i powoli przyklękłam obok niego- Hej, wszystko w porządku, to tylko ja- powiedziałam dotykając dłonią jego policzka
i zaczęłam swój monolog- Nic się nie stało Charles. Wiem, że chciałeś wygrać albo chociaż ukończyć wyścig na dobrej pozycji, ale takie rzeczy się po prostu zdążają. To nie twoja wina to auto zawiniło,
a ty próbowałeś wszystkiego żeby jednak jakoś magicznym sposobem udało się ukończyć wyścig. Nie udało się fakt, ale ty zrobiłeś wszystko co mogłeś. Zawsze dajesz z siebie wszystko, a teraz dałeś z siebie nawet więcej niż wszystko. Wiem jak ważne są wyścigi domowe, ale nie masz wpływu na zdarzenia losowe. Oni wszyscy, twoi fani zawsze będą cię wspierać obojętnie co by się stało. Nie wyszło dzisiaj to wyjdzie następnym razem, tylko się nie poddawaj. To wszystko nie jest warte twojego smutku- zrobiłam kurtka pauzę i westchnęłam-Charles jesteś chyba najciężej pracującą osobą jaką znam. Zawsze wszystkich wspierasz czy powinie im się noga mówiąc że nic się nie stało, a sam nie potrafisz sobie wybaczyć.- w tym momencie wstałam i kolejne zdania wypowiadałam jeszcze bardziej zdeterminowanym głosem, żeby pokazać mu co tak naprawdę jest ważne- Dość smucenia się, że dzisiaj
ci nie wyszło. Świat się nie zawalił, a za tydzień jest kolejny wyścig do wygrania!- skończyłam swoje wypociny. Bardzo mi go było szkoda i chciałam go trochę podbudować. Wszystko mówiłam naprawdę szczerze.

Chłopak w końcu uniósł głowę i spojrzał na mnie
z lekko przekrwionymi oczami. Wstał i szybko mocno mnie przytulił

- Dziękuje Abby, naprawdę dziękuje- powiedział łamiącym się głosem, a ja jeszcze mocniej go przytuliłam, żeby wiedział, że może na mnie liczyć

Tak bardzo było mi przykro, że go to spotkało.
Nie zauważyłam nawet kiedy też zaczęłam płakać. Łezki leciały mi po policzkach, ale nie zamierzałam ich powstrzymywać... nie przy nim

- Już wszystko w porządku. Teraz będzie tylko lepiej- powiedziałam odsuwając się od niego, żebym mogła na niego spojżeć i uśmiechnęłam się

Charles otarł mi ostanie spływające łzy i też delikatnie się uśmiechnął. Chyba udało mi się choć odrobine poprawić mu humor

- Widzisz teraz przez ciebie będę miała rozmazany makijaż- zażartowałam, żeby rozluźnić atmosferę,
a chłopak się zaśmiał

- I tak będziesz wyglądać najpiękniej na świecie- powiedział patrząc mi w oczy, a mi zrobiło się ciepło na sercu

- Powinieneś wyjść porozmawiać z mediami. Wszyscy na ciebie czekają na dole.- powiedziałam spokojnie- Powiedz im prawdę i nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- dodałam

- Jeszcze raz dziękuje- powiedział lekko się uśmiechając

- Nie masz za co. Naprawdę- powiedziałam
i pocałowałem go delikatnie w policzek, po czym szybko wyszłam

Zeszłam na dół, gdzie nadal czekał Carlos. Jak tylko mnie zobaczył to szybko wstało i zapytał

- I jak, co z nim?

- Teraz już chyba w porządku. Zaraz pewnie przyjdzie, bo wszyscy na niego czekają- odpowiedziałam

- Wiedziałem, że ty to załatwisz- powiedział z ulgą Hiszpan- On ma do ciebie słabość wiesz- zaśmiał się i dostał ode mnie z łokcia, co jeszcze bardziej go rozśmieszyło.

Fast Life/C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz