(6)

384 31 41
                                    

Jimin brał właśnie kąpiel po całym dniu treningów, wciąż nie mogąc zrozumieć jakim cudem z łyżwiarza bez trenera, stał się takim, którego trenerem jest Jeon cholerny Jeongguk. Nie rozumiał jak to się stało i sam nie wiedział jeszcze, czy ten moment było to dla niego największym szczęściem na planecie czy największym przekleństwem.

Wszystko miało się okazać w przyszłości.

Wyszedł spod prysznica i zdążył się ledwo wytrzeć, kiedy usłyszał dudnienie do drzwi. Zmarszczył brwi i owinął się jedynie ręcznikiem, idąc sprawdzić kto to. Jeśli się pali, woli ratować swoje życie, a nie marnować czas na ubieranie się. Wspiął się na palce i wyjrzał przez otwór w drzwiach, żeby zobaczyć tam samego Jeongguka.

— Czego chcesz, hyung? — spytał przez drzwi, już opierając się o nie ramieniem.

Zanim usłyszał słowną odpowiedź, usłyszał głośne westchnięcie.

— Mówiłem ci, żebyś przestał z tym hyungiem. Otwórz mi lepiej.

— Jestem w ręczniku, kąpałem się.

— Więc? Co z tego?

Jimin uniósł brwi lekko, ale pokręcił głową lekko. Ostatecznie i tak są obaj facetami, a w jego ciele nie było nic wyjątkowego. Przekręcił zamek i chowając się za drzwiami przed przypadkowymi ludźmi na korytarzu, otworzył drzwi dla Jeona.

— Wiedziałem, że nie będziesz miał nic przeciwko — uśmiechnął się i wszedł do mieszkania, od razu zrzucając z siebie czarną kurtkę i wielkie buciska. W jego ręce Jimin zauważył butelkę wina i dwie paczuszki czegoś. — Całkiem ładne masz to mieszkanko.

— Dziękuję, ale... hyung, co tu robisz o tej godzinie? Jest... 10 w nocy, nie masz czegoś do zrobienia? I jakim cudem w ogóle znasz mój adres?

Po pierwsze, Jeongguk przewrócił oczami słysząc kolejny raz jak nazwał go młodszy, ale już nic nie komentował. A po drugie, Jimin nie mógł zaprzeczyć, że Jeongguk wyglądał przystojnie w swoich czarnych bojówkach, czarnej koszulce i tak samo czarnej bluzie na zamek. Jeon jednak szybko ją rozpiął i rzucił na oparcie kanapy, udając się do kuchni i otwierając pierwszą szufladę. Jimin nie mógł się skupić, bo jego wzrok przykuła wytatuowana ręka jego starszego. Od samych palców dłoni, po łokieć, bo tylko tyle widział przez rękawek koszulki, ale podejrzewał, że to idzie wyżej, być może nawet na jego plecy.

Nie zauważył przy tym absolutnie, że jego nowy trener kręci się po kuchni w poszukiwaniu czegoś. Ocknął się dopiero, kiedy starszy trzasnął z otwartej, wytatuowanej dłoni w blat. Jimin podskoczył i zacisnął mocniej palce na ręczniku, w którym wciąż stał.

— Co? Mówiłeś coś?

— Hej. Miło, że do mnie wróciłeś. Gdzie byłeś? — Oparł drugą rękę na biodrze i odetchnął cicho, nie zrywając kontaktu wzrokowego z Jiminem. — Tak się składa, że tak, mówiłem coś. Odpowiedziałem na twoje pytanie skąd znam twój adres - był w twoich dokumentach, które dostałem jako twój trener, tak sprostowując. N i jakieś trzy razy pytałem gdzie masz korkociąg i kieliszki do wina.

— Biegałem wzrokiem po twoich tatuażach — odpowiedział młodszy na pierwsze pytanie, bo taka była prawda. — Korkociąg jest w... drugiej szufladzie, a kieliszki to pierwsza szafka po twojej lewej — wymamrotał, mimo wszystko nadal będąc w lekkim szoku jego obecności oraz rosnącej w nim świadomości, że stoi przed nim w samym ręczniku, ledwo zakrywającym to, co powinien zakrywać ręcznik. — Pójdę się... ubrać.

— Idź, a ja zrobię nam popcorn. Miska?

— Dolna szafka przy oknie.

I po tym zniknął znowu w łazience, opierając się o drzwi plecami. Co tu się właśnie działo? Czy Jeon naprawdę wparował do jego mieszkania tak o, z buta, jak do siebie, po zaledwie kilku godzinach spędzonych dzisiaj razem? Czy naprawdę robił im teraz popcorn w kuchni, a do tego otwierał wino?

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz