Wnętrze kasyna było dokładnie takie, jakiego Jimin oczekiwał. Wysoki sufit, kolumny wyglądające jak wyciągnięte ze starożytnej Grecji, czerwone dywany, złote elementy zdobienia, ciemne stoły do gier, masa maszyn, wszędzie pałętające się hostessy roznoszące drinki i jakieś przystawki na złotych tacach oraz tak jak mówił Jeongguk pełno ludzi. W pomieszczeniu grała muzyka, ale niestety trzeba było się mocno wsłuchać, żeby usłyszeć, co leci, bo była po prostu zagłuszona przez masę ludzi.
Osoby pałętające się po kasynie były głównie ubrane elegancko, ale nie przesadnie. Nikt nie wyglądał jak na balu u samej Angielskiej Królowej, czego Jimin podświadomie się spodziewał. Raczej wyglądali... dość zwyczajnie. Niektórzy mieli w pełni skompletowane garnitury lub długie wystawne suknie wieczorowe, ale to były naprawdę pojedyncze osoby.
— Więc od czego chcecie zacząć zwiedzanie? — spytał Mark, odpalając swoje cygaro i chowając rękę do kieszeni swoich spodni.
A więc to była ta długa rzecz, którą bawił się jeszcze w swoim domu.
Jimin nie miał pojęcia, więc wzruszył ramionami, Jeongguk wymienił jakąś nazwę, a Mark zaczął ich po prostu prowadzić, opowiadając jednocześnie jak to wszystko się zaczęło, jak zaczynał swoją przygodę z tym biznesem, otwierając kasyno w pomieszczeniu nie większym niż sklep osiedlowy, z jedną salą, jednym stołem do pokera i trzema maszynami. Historia rozbudowy jego imperium była niesamowicie ciekawa, a Jimin słuchał go z rozchylonymi ustami.
W tym wszystkim nawet nie zauważył, kiedy wsiedli do szklanej windy, wjeżdżając gdzie na samą górę środkowego budynku.
— Z tego jestem najbardziej dumny — powiedział Mark i wskazał ręką przed siebie, a Jimin musiał się obrócić, żeby zobaczyć, co miał na myśli mężczyzna.
Kiedy się obrócił, zobaczył przed sobą najpiękniejszy na świecie widok na podświetlone milionem świateł nocne Monako. Wyszedł z widny i wypuścił cicho powietrze, będąc po prostu oczarowanym. Jimin zauważył, że oprócz nich, na dachu było kilka osób, które głównie siedziały przy pojedynczych stolikach, rozmawiając cicho i popijając powoli drinki.
Widok był tak cudowny, że Jimin podszedł powoli do wysokiej barierki i zatrzymał się tam na długą chwilę. Słyszał, że Mark i Jeongguk o czymś rozmawiają, ale absolutnie ich nie słuchał. Zrobił też zdjęcie i wrzucił je na swoje Instagramowe story, dodając lokalizację.
Poczuł, że ktoś stanął obok niego, a gdy tam zerknął, zauwazył Jeongguka.
— Możemy stąd nie iść? Chcę tu zostać, tu jest tak pięknie — powiedział Jimin swoim proszącym tonem, podczas którego zrobił też duże psie oczka, a do tego wysunął usta do przodu robiąc to dziecinne pouty lip.
— Przyjdziemy tu jeszcze. Obiecuję, okej? — powiedział Gguk, stojąc centymetry za Jiminem, opierając się ręką tuż obok chłopca. — Ale na razie chodźmy już na dół. Chcę cię ograć w pokera.
— Ej, to nie fair, bo ja się dopiero dziś nauczę w to grać, a ty już w to grałeś!
— Skąd wiesz, że grałem?
Jimin się wtedy zatrzymał, robiąc minę typu "masz mnie za głupiego?".
— Twój przyjaciel jest właścicielem kasyna, na litość boską — zaśmiał się Jimin, wymijając Jeongguka i idąc do windy. — Ale okej, przyjmuję wyzwanie. Naucz mnie grać w pokera, a jeszcze zobaczysz, że wcale nie jestem aż taki zły w te gierki. To nie może być aż tak trudne.
— Nie było żadnego wyzwania, skarbie — zaśmiał się Jeongguk.
— A co, pękasz ze strachu?
Gguk, widząc jak Jimin opiera dłonie na biodrach, zadziera brodę i wypycha swój policzek językiem, rzucając mu wyzywające spojrzenie, wiedział, że igra z ogniem, któremu na imię było Jimin. Ale jeśli nawet miałby się sparzyć, nie miałby nic a nic przeciwko.
CZYTASZ
red lights 강박 // jikook ✓
FanfictionJimin od dziecka uczył się jazdy na łyżwach. W najmłodszych latach wygrał kilka ważniejszych konkursów, zdobywając także medale w Junior Grand Prix. W środku kwalifikacji do Senior Grand Prix, jego trener ulega wypadkowi. Jimin pozostaje bez trenera...