Czas potrafił uciekać tak niepostrzeżenie, że czasami mogło to być przerażające. Nikt chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jak niesamowicie szybko godziny, a nawet całe dni potrafią umykać, do momentu, w którym faktycznie się tak dzieje.
No chyba, że ma się cel, na który niecierpliwie się czeka - wtedy czas się niesamowicie dłuży. W przypadku Jimina, jego oczekiwaniem był wyjazd do Ameryki Południowej. Pomimo tego, że dni okropnie mu się ślimaczyły, przez co miał dużo czasu do przygotowań, nie był ani trochę przygotowany. Po pierwsze - zostały niecałe dwa tygodnie do wylotu, a on nadal nie wiedział kogo weźmie ze sobą. Zastanawiał się pomiędzy Chrisem, a leceniu samemu. W jego głowie taka wycieczka w samotności mogła okazać się tym katharsis, tym oczyszczeniem i odpoczynkiem, którego potrzebował po tym całym stresie związanym z Grand Prix, Igrzyskami, wojskiem Yoongiego, no i w końcu z Jeonggukiem.
Po drugie - Jimin nie miał wielu rzeczy, które myślał, że mogą mu się tam przydać.
— Myślisz, że polar będzie mi potrzebny? — spytał Jimin, gdy któregoś dnia byli z Jeonggukiem wspólnie na zakupach.
Jeongguk nienawidził zakupów. Jako rasowy introwertyk robił wszystkie zakupy przez Internet, bo tak mu było wygodniej. Lecz tym razem, przy okazji wizyty u lekarza, a raczej u Chrisa z kolanem Jeongguka, Jiminowi udało mu się go namówić, żeby weszli do centrum handlowego.
— Słońce, myślę, że jak najbardziej. Zaczynasz w Chile, tam jest chłodniej, chociażby ze względu na różnicę wysokości.
Jeongguk stał kawałek dalej od niego, grzebiąc coś w swoim telefonie. Nadal, gdy chodził to musiał wspierać się o kulę. Wybite kolano nie chciało się tak idealnie leczyć i teraz czekała go kolejna długa rehabilitacja i praca nad tym, żeby wrócić do tego, co było przed zajściem sprzed dwóch tygodni.
Jimin nadal nie wiedział o co chodziło, ale sytuacja wydawała się uspokoić. A Jeongguk wydawał się być spokojniejszy i szczęśliwszy.
— No tak, ale to jest południowa półkula, więc teraz jest tam lato. Nie jest tam cieplej w lecie?
— Jimin, czemu pytasz mnie? — spytał się, z lekkim uśmiechem. — W szkole z geografii miałem ledwo 3, na teście końcowym dostałem 30/100. Nie wiem jakie warunki są w Chile, czy pozostałej części Ameryki Południowej.
— Dobra już, nie obrażaj się — zaśmiał się Jimin.
— Ja? Ja się nie obrażam, nigdy w życiu. — Prychnął cicho pod nosem i rozejrzał się trochę po sklepie, po czym podszedł, by usiąść na jednej z puf.
Jimin obserwował go kątem oka, jak powoli podchodzi do swojego celu, a po tym siada na nim.
Nie chciał go tu zostawiać i było mu smutno na myśl, że miałby go nie widzieć cały miesiąc. Chociaż po prawdzie, chyba bardziej obawiał się powrotu po tym czasie. Ponieważ kto wie, czy przez ten czas Jeongguk nie znajdzie kogoś, kogo pokocha i to z nią lub z nim postanowi zostać na zawsze?
Jimin po prostu nadal nie wiedział, na czym stoją, ani jak może nazwać ich relacje, dlatego tak bardzo bał się odtrącenia.
Nie rozmawiali o tym, bo nie widział dobrej okazji do tych rozmów. Naprawdę nie rozumiał czemu, ale tak właśnie było. Bał się dokąd ta rozmowa mogła ich zaprowadzić. Bał się, że nie skończy się tak, jak by tego oczekiwał, pomimo tego, że w głowie ułożył sobie możliwie tysiąc scenariuszy zawierających różne wyjścia z sytuacji. Jednym z nich było to, że porozmawiają, Jimin wyjawi swoje uczucia przed Jeonggukiem, a ten z początku zagra tak, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku, a potem po prostu przeprowadzi się, nie zostawiając Jiminowi żadnej informacji. Takim cudem kolejna osoba z życia Jimina zniknęłaby bez śladu.
CZYTASZ
red lights 강박 // jikook ✓
Fiksi PenggemarJimin od dziecka uczył się jazdy na łyżwach. W najmłodszych latach wygrał kilka ważniejszych konkursów, zdobywając także medale w Junior Grand Prix. W środku kwalifikacji do Senior Grand Prix, jego trener ulega wypadkowi. Jimin pozostaje bez trenera...