(19)

335 28 22
                                    

- Proszę, nie odchodź.

Na te słowa Jeongguk wypadł z lekkiego transu, mały uśmiech zniknął z jego ust i zmarszczył brwi. Jego wzrok skupił się teraz na zmieniającej się ekspresji młodszego chłopca, który opuścił wzrok, jednocześnie zaciskając piąstki na ubraniu Jeona.

- O czym ty mówisz?

Jimin pozostał w przez chwilę w ciszy, ale w następnej sekundzie, kiedy ponownie spojrzał mu w oczy, Jeongguk zobaczył morze łez w dużych, psich oczkach należących do tej smutnej osoby stojącej przed nim.

- Mówiłeś, że doprowadzisz mnie do wygranej w Grand Prix. No i udało ci się, ale... N-nie mówiłeś nic o tym, że chcesz zostać ze mną dłużej jako mój trener. Dlatego zabrałem cię na lodowisko. Chciałem, żebyś poczuł radość z jazdy na łyżwach i może... żebyś zobaczył we mnie ten potencjał i ogień, co na początku. Pomyślałem, że dzięki temu mnie zauważysz i... I no, zostaniesz. - Zapadła chwilowa cisza, podczas której Jimin spojrzał w dół, na swoje ręce. - Proszę cię, trenuj mnie dalej - padło po chwili. - N-nie poradzę sobie bez ciebie za żadne skarby.

Prośba młodszego była w tej sekundzie tak bardzo zaskakująca i niespodziewana, że dla Jeongguka przez chwilę wszystko przestało istnieć. Zapomniał, że stoją przyciśnięci do siebie między jakąś szafą, a ścianą. Zapomniał, że jakiś haczyk wbija mu się w plecy. Zapomniał, co tu robili.

Smutek w oczach Jimina był niesamowicie wyraźny i prawie, że fizycznie odczuwalny. Jeongguka coś ścisnęło za serce.

- Jiminie... - zaczął Jeongguk, używając miękkiego, ciepłego głosu, jednocześnie obejmując policzek mniejszego chłopca. - 도저히 널 가만히 둘 수 없는. (I can't leave you alone.) - zacytował ostatnie słowa piosenki z krótkiego programu Jimina.

- Naprawdę???

Zdaje się, że to oczy Parka były tym, co wyrażało najwięcej emocji, bo teraz rozszerzyły się do wielkości monety i zaczęły błyszczeć pomimo braku jakiegokolwiek źródła światła na tym przeklętym korytarzu.

Jeongguk kiwnął głową.

- Nigdzie się nie wybieram.

Ledwo skończył to mówić, a poczuł jak młodszy przytrzymuje się jego ramion, wspina się na palce i zostawia soczystego całusa na jego policzku, żeby po chwili przytulić się mocno obejmując ciasno jego szyję.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - mówił szybko Jimin, trzymając się ciasno swojego trenera, a ten odwzajemnił to.

Czując, że zrobiło się między nimi więcej miejsca, Jeongguk wyprostował się, dzięki czemu ten haczyk przestał wbijać mu się boleśnie w plecy.

- Chodźmy stąd - zaczął młodszy, odsuwając się. - Ten ochroniarz chyba dał już sobie spokój, a ja muszę odzyskać jeszcze telefon i... - spojrzał w dół, na ich stopy. - Musimy odnaleźć swoje buty - zaśmiał się cicho.

Wydostali się z tego miejsca, odzyskali swoje rzeczy i tą samą drogą, którą dostali się do środka, wyszli na zewnątrz. Udali się dalej do miasta, wędrując jego uliczkami, wznosząc toasty z przypadkowymi ludźmi na całkowicie nieistotne dla nich tematy. Bawili się, korzystali z chwili.

Kiedy wrócili do hotelu, miło wspominali te chwile.

Była równo 1 w nocy kiedy przyszli, starając się nie narobić za dużo hałasu, a z braku chęci rozdzielania się, weszli razem do pokoju Jeona, rzucając się na jego łóżko.

- Powinniśmy zagrać znowu w kurczaka? - spytał się Jeongguk, śmiejąc się cicho, kiedy ściągał buty. Jimin rzucił mu tylko ostre spojrzenie, ale nic nie powiedział. - No co? - zaśmiał się.

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz