(10)

357 24 15
                                    

— Jesteś, już jesteś! Widzę cię — powiedział Jimin do telefonu, kiedy po jakimś czasie przyjechali na miejsce, a na skrzyżowaniu, dosłownie na samym środku ulicy, siedział Jeongguk. Shownu zatrzymał auto, a Jimin wyskoczył z niego i podbiegł do starszego. — Wszystko dobrze? Co się stało? — zawołał, kiedy zbliżał się do niego, ale wtedy tamten wstał i chwycił Jimina w ramiona. Więc Jimin odwzajemnił uścisk, gładząc jego plecy, ponieważ czuł, że drży. Jimin nie wiedział, czy to z zimna, czy ze strachu. — Jeon? Co się stało?

Ale ten nie odpowiedział mu. Odpowiedź nigdy miała nie nadejść, ponieważ Jeon właśnie zaczął pociągać nosem, a po chwili szlochać cicho. Jimin spojrzał delikatnie w bok na Hyunwoo, który stał przy otwartych drzwiach samochodu i patrzył na nich, ale też kontrolował, czy nie nadjeżdża jakieś auto.

— Ggukie... — powiedział miękko po chwilce Jimin i odsunął się odrobinę od starszego. Co było ciężkie, bo silne ramiona Jeona były zaciśnięte wokół niego jak dwa pytony. Jimin ujął jego twarz w swoje małe, zmarznięte dłonie i teraz spojrzał w te ciemne, przestraszone czymś oczy. — Spokojnie, wszystko jest okej. Powiesz mi, gdzie mieszkasz? Zawieziemy cię do domu. — Mówił powoli i patrzył prosto w oczy starszego, bo miał wrażenie, że ten inaczej go nie zrozumie. — Cały przemarzłeś...

— A nie mogę jechać do ciebie?

— Hyunwoo zostaje u mnie, pamiętasz?

Dłonie Jeongguka zacisnęły się na kurtce Jimina, przyciskając ich jeszcze bliżej siebie.

— A zostaniesz ze mną?

Ta prośba była ostatnim, czego Jimin spodziewał się usłyszeć w tej chwili. Naprawdę ostatnim. Ale właśnie przez tą prośbę widział, że to nie przelewki. Jeongguk nie prosiłby, żeby z nim został, gdyby nie miał wyraźnej potrzeby. A te wszystkie objawy u Gguka, czyli drżące dłonie, wystraszone duże oczy, roztrzęsiony głos i ewidentnie zmieszanie w całej sytuacji, dla Jimina były wystarczającym argumentem.

— Okej, dobrze. Zostanę z tobą.

Za to Hyunwoo chciał coś teraz powiedzieć, ale wiedział, że Jimina teraz nic nie zatrzyma. Nie, kiedy widział jak przejmuje się stanem Jeona, który ewidentnie nie był w porządku. Nie wiedział co się stało, ani nie chciał myśleć, co mogło spowodować taki szok u tego faceta, ale nie zamierzał dyskutować ze swoim małym przyjacielem.

Obserwował jak ta dwójka wraca do samochodu, siadając wspólnie z tyłu, natomiast Hyun chwycił kierownice i pojechał tam, gdzie powiedział Jeongguk.

— Poradzisz sobie? — spytał Jimina, kiedy już mieli wysiadać. Hyunwoo miał wracać do mieszkania Jimina.

— Poradzę. Jakby się coś działo, będę dzwonić, dobrze?

— No pewnie. To nawet nie jest tak daleko, będę szybko.

— Dziękuję. — Jimin wysiadł z auta i złapał za rękę Jeongguka, nadal lekko drżącego. — Kocham cię, hyung.

— Ja ciebie też! — odpowiedział zanim Jimin zamknął drzwi. Hyunwoo obserwował jak tamta dwójka wchodzi do niewielkiego domu na obrzeżach miasta, a kiedy zniknęli w środku i zapaliło się światło, odpalił auto i ruszył do mieszkania swojego przyjaciela, rozmyślając o tym wszystkim.

W tym samym czasie Jimin pozapalał wszystkie światła w domu Gguka i posadził go na kanapie w salonie. Ruszył do kuchni, ale ręka starszego zacisnęła się na jego nadgarstku, zatrzymując go w miejscu, a te duże oczy znowu wpatrywały się w Jimina z wielkim przestrachem.

— Gdzie idziesz?

— Do kuchni, zrobić ci herbatę.

— Nie chcę.

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz