(4)

362 27 42
                                    

Kolejnym przystankiem na drodze do wygranej finałów Grand Prix, było Soczi w Rosji, podczas Russian Championship. Jimin właśnie pakował walizki, żeby wyjechać z kraju na trzy tygodnie i wygrać kolejny konkurs. A co najlepsze, Yoongi jechał z nim. Brian oczywiście też jechał, co było dla niego największym wsparciem i czuł, że niczego więcej do wygranej nie potrzebuje.

Wylatywali o 2 w nocy, dlatego lot spędził głównie na spaniu, chociaż wiedział, że będzie mieć potem problem z jet lagiem. Spał oparty i przytulony do Yoongiego. Lecieli biznes klasą, dlatego mieli duże, wygodne siedzenia umożliwiające im to. Po drugiej stronie korytarza siedział Brian i przez pół drogi robił coś na komputerze.

Kiedy przylecieli na miejsce, przywitał ich po pierwsze chłód, a po drugie umówiona wcześniej taksówka, która miała zabrać ich do hotelu, w którym nocowali. Kiedy dojechali na miejsce było po 22 w Soczi, a Jimin wciąż chciał spać. Yoongi to samo, więc położyli się w swoim łóżku w pokoju hotelowym i zasnęli w ciągu kilku sekund, przytuleni do siebie. Tym razem to Yoongi obejmował swojego chłopca ramieniem, trzymając go blisko swojej rozgrzanej klatki piersiowej. Ich nogi były splątane, a jedno z ramion starszego, robiło Jiminowi za poduszkę. Słowem, spali na łyżeczki.

Następnego dnia mieli wolne, więc przeszli się na spacer po mieście, zwiedzając najciekawsze rzeczy, zachodząc do niewielkiego muzeum oraz na kawę. To była ich randka, ich dzień. Wieczorem poszli do kina na francuski film, co okazało się być błędem, ponieważ nie przewidzieli, że film będzie z rosyjskim dubbingiem. Więc skończyło się na tym, że płakali ze śmiechu na filmie, który prawdopodobnie w zamyśle twórcy był dramatem.

Jimin miał stawić się na treningu dopiero następnego dnia. Przyszli na lodowisko, bo było to blisko ich hotelu. Brian miał dotrzeć do nich później, ponieważ z rana pojechał na drugą stronę miasta, spotkać się z dawnym znajomym, z którym kiedyś startował w konkursach.

Jimin nie kłamał, zazdrościł Brianowi, że ma tak wielu znajomych pośród dawnych łyżwiarzy. Sam miał raczej... wrogów, niewiele osób chciało z nim rozmawiać. Może chodziło o fakt, że był gejem? Jeśli to faktycznie to, to był szczerze zawiedziony, bo... sądził, że takie rzeczy w XXI wieku raczej się już nie zdarzają. Istniało duże prawdopodobieństwo, że po prostu jak zwykle myślał o tym za dużo i nie nienawidzą go, a na przykład nie mają śmiałości, żeby podejść i porozmawiać. Mogło tak być, oczywiście, że mogło. Ale Jimin nie wiedział i nie wiedział jak to zrozumieć i co lub kto ewentualnie mogłoby mu pomóc zmienić obecną sytuację.

Siedział właśnie na ławce i wiązał łyżwy, zatapiając się w tych myślach, kiedy przyszedł do niego Yoongi.

— Kupić ci kawy w automacie? Stoi jeden na korytarzu, wydaje mi się, że będę w stanie to zrobić — zaśmiał się Min, na co młodszy prychnął pod nosem.

— Możesz kupić mi herbatę, jeśli jest — Jimin cmoknął swojego chłopaka w usta i wstał, odpychając się od ud starszego. — Nie spiesz się, wchodzę już na lód. Chcę się rozgrzać póki Briana nie ma.

— W takim razie idę jeszcze do łazienki — zaśmiał się i faktycznie wstał i poszedł, a Jimin wszedł na lód.

Zaczął się rozjeżdżać, oprócz niego na lodowisku było chyba trzech uczestników zbliżających się zawodów, ale starał się skupić na tym, co on miał przygotowane w głowie. Jeździł swój układ tak na pół gwizdka, nie wykonując wszystkich obrotów na 100%, raczej na tyle, żeby mieć pewność, że na występie poradzi sobie ze wszystkim.

W pewnym momencie tuż przed wyskokiem, kątem oka zauważył, że ktoś inny zajechał mu drogę, najpewniej nie patrząc gdzie jedzie i Jimin w ostatniej chwili skręcił, ale tym samym przewrócił się, boleśnie upadając na lód. Pojechał po śliskiej powierzchni kawałek, aż nie zatrzymał się plecami na bandzie.

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz