(11)

365 31 24
                                    

Kolejne dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił.

Jimin trenował jak opętany, a Jeongguk każdą wolną chwilę zaczytywał się w książki dla trenerów i mentorów, które mogłyby pomóc mu udoskonalić swoje zdolności trenerskie. Do wyjazdu do Vancouver zostały dwa dni, a Jimin nie mógł być bardziej przerażony, co również podekscytowany na myśl o zbliżającym się konkursie. Ale chyba jednak zdecydowanie to pierwsze, ponieważ... Jiminowi nadal nie wychodziło wiele rzeczy z układu. Wciąż nie umiał wykonać tej ultra trudnej kombinacji wyskoków, wciąż nie miał w sobie "tego czegoś", co mogłoby porwać tłum. Wciąż był za bardzo nijaki we wszystkim, co robił.

Jeongguk nadal go nie pochwalił, nadal nie był zadowolony ani dumny z niego, a na tym zależało mu najbardziej.

Któregoś dnia po treningu, wspólnie ustalili, że Jimin musi znaleźć swoją muzę. Osobę, miejsce lub rzecz, dla której chciał być seksowny. Dla której chciał pojechać i uwieść ją swoimi wdziękami. Ale próbował wiele razy i nawet żałosna rozmowa z Hyunwoo, jego hyungiem, pod tytułem "dla kogo chcę być seksowny", nic nie dała. Jeśli już, to sprawiła, że Jimin ośmieszył się w oczach swojego przyjaciela i jedynie dał mu kolejny powód do zmartwień.

Cholera jasna, nawet z Yoongim rozmawiał o tym i on również niezbyt wiedział, jak pomóc lub jak rozwiązać ten problem. Jimin nie przeczył, przez myśl przeszła mu myśl o tym, żeby wybłagać u Yoongiego seks. Bo naprawdę myślał, że tego mu potrzeba - fizycznego zbliżenia z kimś, komu ufa, kto kiedyś go kochał i być może nadal darzy go uczuciem. Ale szybko zrozumiał, że to nie to. Ale tak szybko, jak to zrozumiał, tak bardzo chciał znaleźć najgłębszą dziurę na Ziemi znaną ludzkości i rzucić się w jej czeluść.

Minęły również dwa tygodnie od momentu, gdy Jimin na prośbę Jeona, spał u niego w domu. Tak, niezręczne momenty wciąż pojawiały się między nimi, ale obaj czuli, że coś się między nimi od tego wydarzenia zmieniło. Jeongguk czuł, że mógł ufać Jiminowi, a Jimin czuł większą niż poprzednio, ciekawość do starszego, co automatycznie prowadziło do tego, że chciał spędzać z nim dużo więcej czasu. To powodowało, że odrobinę zaniedbywał swojego hyunga, który wylatywał do Korei tego samego dnia, co oni.

To był zdecydowanie najgorszy moment w życiu i karierze Parka.

— Jimin, proszę cię... — Jeon mruknął podirytowany i zakrył oczy dłońmi.

Właśnie mieli ostatni trening przed wylotem do Kanady, a Jiminowi nadal nic nie wychodziło. Siedzieli tutaj już trzecią godzinę, szlifując układ raz za razem, ale nadal nic nie szło zgodnie z planem.

— Nie zaczynaj. Wiem, że daję ciała.

— No właśnie ciała mógłbyś dać, bo tak to... Nic tu nie widzę, Jimin. Ani dobrych punktów za styl, ani za skoki, a tym bardziej za wartość artystyczną.

— Myślisz, że tego nie wiem?! Kurwa! — Krzyknął. Jimin normalnie nie przeklina, ale to po prostu na wierzch wychodziły jego nerwy i stres. — To ja tutaj jestem w dupie. Jeżeli zawale ten konkurs, to mogę się pożegnać z tegorocznym Grand Prix.

— A myślisz, że mnie to w jakim świetle stawia, huh? Jestem twoim trenerem, więc pomyśl, co się stanie, jeżeli wyjdziesz na lodowisko i zawalisz właściwie wszystko.

Jimin prychnął głośno. Nawet nie ukrywał się z tym, że się stresuje.

— Okej, po pierwsze. Nikt cię, kurwa, nie prosił, żeby zostać moim trenerem. Sam się wprosiłeś, więc teraz cierp ciało coś chciało. A po drugie, wiesz jak bardzo obchodzi mnie w jakim świetle to ciebie postawi? Wcale mnie to nie obchodzi! Tak samo jak nie przejmuje się twoim zerowym okazaniem wsparcia!

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz