— Chcesz wpaść do mnie? — spytał Jeongguk, tuż po powrocie do Stanów. Dopiero co wyszli z samolotu, a czekał ich jeszcze odbiór bagaży i przejście kontrolę paszportową. — Moglibyśmy pobawić się z Bamem, na pewno stęsknił się za tobą.
— Bardzo chętnie — uśmiechnął się Jimin. Opuścił wzrok, żeby ukryć to, jaki wielki jest ten uśmiech.
Odebrali walizki, przeszli kontrole, poradzili sobie z fotoreporterami, którzy czekali na powrót kadry narodowej do kraju po zakończonych Igrzyskach i wyszli na parking po taksówkę. Jimin pożegnał się z dziewczynami i Chrisem, jeszcze raz im dziękując za wszystko, co dla niego zrobili i życzył im owocnych wakacji i miłego odpoczynku, ponieważ teraz przez dłuższy czas nie mieli w planie żadnych zawodów. Każdy z nich rozjeżdżał się w swoim kierunku, do swoich domów. Tylko Jimin i Jeongguk wsiedli do jednego auta, jadąc w jedną stronę.
Gdy weszli do domu Jeongguka, dało się wyczuć, że długo nikt tu nie był. Było chłodno i tak... smutno.
— Jeongguk, co się stało z telewizorem? — spytał Jimin, wskazując na miejsce gdzie przed wyjazdem stał sporych rozmiarów telewizor. Teraz nie było po nim śladu.
— Oh. — Jeongguk machnął ręką. — Bam go strącił i zbił się cały ekran. Musiałem go wyrzucić.
— Serio? — Jimin zaśmiał się cicho. — W sumie, ten pies to jeszcze szczeniak. A gdzie go zostawiłeś na czas jak cię nie było?
— U sąsiadów, dwa domy dalej. Zgodzili się na szczęście. Pójdę po niego teraz.
— Czekaj, chce iść z tobą — Jimin zaczął pośpiesznie wstawać z podłogi.
— Nie, zostań. — Jeongguk uśmiechnął się lekko i narzucił na siebie kurtkę. — Może rozpakuj się trochę.
Rozpakuj? Jakby... do twojej szafy? Zostawić tu swoje rzeczy?, myślał gorączkowo Jimin.
— Okej. — Jimin uśmiechnął się i został na podłodze przy swojej walizce.
Odprowadził Jeongguka spojrzeniem, a kiedy ten mu zniknął z oczu, otworzył swoją walizkę. Zanim cokolwiek zdołał zrobić, podszedł jeszcze do drzwi, żeby zdjąć z siebie kurtkę oraz by włączyć ogrzewanie w domu. Nie chciał tu jakiejś Sahary, ale takie przyjemne 18 stopni zrobiłoby robotę. Jeongguk miał ogrzewanie podłogowe w swoim domu, a Jimin miał nadzieję, że dobrze ustawił temperaturę. Usiadł przy swojej walizce po turecku i niedługo poczuł jak podłoga robi się cieplejsza. Jego misja zakończyła się sukcesem.
Wyjął ze swojej torby w pierwszej kolejności medal, który zdobył w Chinach. Uśmiechnął się na jego widok i założył go sobie na szyję. Z tym rozpakowywał się dalej, część rzeczy odkładając na kupkę do prania, a część zostawiając w walizce. Wolał się na razie nie kierować swoimi myślami, że miałby zostawić swoje rzeczy w szafie Jeongguka. Żeby tu... mieszkać. Tak... na stałe. Nie wiedział nawet jak nazwać ich relację.
Jimin schował twarz w dłoniach, myśląc o tym wszystkim.
I na tym skończyło się jego pakowanie, ponieważ siedział tak przez kolejnych kilkanaście minut, kiedy był sam w domu Jeongguka. Jednak gdy usłyszał otwieranie drzwi wejściowych, od razu podniósł się z podłogi.
— Heeeej, Bammie — powiedział zdrobniale do psa, który widząc go, od razu zaczął wysoko podskakiwać i merdać ogonem. Jimin kucnął obok niego i głaskał jego długą szyję, uszy i pyszczek, chociaż to było trudne, bo pies był tak podekscytowany, że aż cały się trząsł. — Oj, no już, no już, Bam — zaśmiał się, kiedy piecho powalił go do tyłu, na tyłek. Wtedy Jeongguk chwycił swojego czteronożnego przyjaciela i odciągnął go odrobinę, żeby Jimin mógł wstać. — Ja też za tobą tęskniłem, mały — mówiąc to, chwycił jego łebek i pocałował go prosto między uszy, a potem wrócił do rozpakowywania się.
CZYTASZ
red lights 강박 // jikook ✓
FanfictionJimin od dziecka uczył się jazdy na łyżwach. W najmłodszych latach wygrał kilka ważniejszych konkursów, zdobywając także medale w Junior Grand Prix. W środku kwalifikacji do Senior Grand Prix, jego trener ulega wypadkowi. Jimin pozostaje bez trenera...