(21)

333 31 29
                                    

sofite: attention! rozdział w części zawiera opis sceny 18+. jeśli jesteś nieletni*, czytasz na własną odpowiedzialność!

Cały dzień spędzili tak, jak zaplanował Jimin. Rano, po porządnym, zapychającym i dodającym energii śniadaniu w rezydencji Tuana, wyszli pieszo na spacer, w kierunku ich pierwszego celu. Nie byli stricte w Monako, to prawda, ale póki co chcieli się przejść, ponieważ po deszczu z poprzedniego wieczora nie było śladu i było dzisiaj naprawdę ciepło i słonecznie.

Na tor F1 w Monako dostali się komunikacją miejską. Zwiedzili go w całości, weszli wszędzie tam, gdzie tylko mogli, a gdy skończyli zwiedzać tor, byli głodni jak te dwa wilki. Dlatego od razu z toru wzięli ubera (Jimin prawie zaczął płakać, kiedy Jeongguk powiedział, że mogą pójść na obiad, zamiast jechać), którym dostali się na plac przy którym mieściła się restauracja.

Jeongguk mógł przysiąc, że nigdy nie widział tak szczęśliwej osoby, kiedy zostało przed nim postawione danie na obiad.

Obaj zamówili jakieś owoce morza, a Jimin dostał swoje upragnione kalmary, które szybko zostały przez niego okrzyknięte jego ulubionym daniem. Podczas obiadu Jimin oczywiście kradł porcje z talerza Jeongguka i robili masę zdjęć sobie nawzajem. Głównie Jimin Ggukowi i to tylko po to, żeby go wkurzyć. Ale również gdy wyszli z restauracji i szli w kierunku plaży, młodszy nie przestawał robić zdjęć telefonem, żeby uwiecznić piękne widoki wokół nich. Część z nich zamierzał wrzucić potem na swoje social media, a część pozostawić w prywatnej kolekcji.

Zwłaszcza te, które zrobił, kiedy Jeongguk zdejmował koszulkę przed wejściem do morza.

Znaleźli plażę, przepiękną, szeroką, ze złotym piaskiem, a bliżej linii brzegowej, gdzieniegdzie zapełnioną śnieżnobiałymi muszelkami. Zostawili swoje rzeczy, zrzucili z siebie ubrania i pobiegli w kierunku wody, od razu rzucając się w ciepłe fale Morza Liguryjskiego. Chlapali się wodą po twarzach, wpychali się na zmianę do wody, podcinając swoje nogi. Jeongguk nawet podnosił młodszego i rzucał nim o taflę szafirowej wody. Bawili się, spędzali ze sobą czas, relaksowali się.

Relaks - coś, czego Jimin już dawno nie robił, a co najwyraźniej było mu potrzebne. Jimin czuł największe szczęście w momentach, kiedy oczy szczypały go od słonej wody, gdy brzuch zaczął go boleć od śmiechu i gdy nadepnął na jakąś muszlę, którą potem wyjął z wody, chcąc zabrać ją ze sobą do Stanów na pamiątkę.

Jimin wybiegł z wody, rzucając się od razu plecami na rozgrzany piasek obok ich rzeczy, zaciskając oczy od rażącego słońca. Oddychał szybko, bo śmiał się uciekając przed Jeonggukiem i teraz, leżąc tak na piasku, łapał gwałtownie powietrze w płuca, ani na chwilę nie przestając się uśmiechać.

— Wygrałem! — zaśmiał się Jimin, podnosząc się do siadu i mrużąc oczy na Jeongguka, który teraz usiadł obok niego.

— Dobra, niech Ci będzie — odsapnął Gguk, a potem rzucił się plecami na piasek. Miał zamknięte oczy, również lekko zmarszczone przez ostre słońce. Wtedy Jimin zdał sobie z czegoś sprawę.

— A czy my się dzisiaj posmarowaliśmy kremem z filtrem?

Jeongguk podniósł głowę z piasku i zasłonił sobie dłonią słońce, żeby móc spojrzeć na Parka.

— Na twarzy tak, ale na ciele nie.

Powiedział z uśmiechem, a Jimin pokręcił głową lekko, kryjąc uśmiech. Skierował swój wzrok w stronę, gdzie woda styka się z lądem i po prostu dał się zahipnotyzować temu prostemu procesowi, jak fala delikatnie załamywała się się, wkradając się łagodnie w głąb lądu.

red lights 강박 // jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz