- Już możesz otworzyć - powiedział Tomek i wyrwał ją z chwili, w którym przypominała sobie ich pocałunek.
- Tomek, nie trzeba było...- powiedziała zakłopotana.
- Nie jest jakiś wymyślny, nie martw się.
Marisa otworzyła torebkę a w niej znalazła dwa pudełeczka. Otworzyła pierwsze i zobaczyła brelok do kluczy z numerem 21. Oświecony światłami latarni był niezwykle symboliczny.
- To do kluczy do mojego mieszkania- wyszeptał.
- Ale ja właśnie miałam Ci je dzisiaj oddać, bo ...
- Są Twoje. Możesz wpadać do mnie kiedy tylko będziesz chciała. Rozumiem, że pewnie nie będziesz z tego chętnie korzystać, ale może jak będę na wyjazdowym meczu a Ty nie zdążysz na busa po praktykach... Chce, żebyś je miała.
- Naprawdę?- była wzruszona.
- Tak- powiedział stanowczo.
Marisa odruchowo przytuliła go mocno i nie chciała puszczać.
- Zobacz drugie- powiedział jej do ucha.
Odkleiła się od niego i otworzyła pudełko. Jej oczom ukazała się złota bransoletka z dwoma zawieszkami- kubkiem z napisem coffee i sercem.
- Tomek nie mogę tego przyjąć.
- Proszę Cię Mari, dlaczego nie?
- Po prostu nie mogę, to kosztowało kupę kasy a ja... Nie no proszę Cię, źle bym się z tym czuła.
- Podoba Ci się?
- Jest piękna, przecież wiesz...
- I jest Twoja. Chcę, żeby Ci o nas przypominała o tym jak się poznaliśmy i co do Ciebie czuje- spojrzał na nią tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Tom, wybacz, to piękne, ale nie mogę...
- Odrzuciłaś mnie i to rozumiem, przyjmij chociaż prezent. To wyrażenie moich uczuć...
- Jest mi strasznie głupio...
- Że dałaś mi kosza?- zaśmiał się.
- Dobij mnie jeszcze ...
- Przyjmij prezent.
- Dobrze, dziękuję Ci bardzo- jeszcze raz go przytuliła. Położyła głowę na jego klatce a on pocałował ją w czoło.
- Dlaczego płaczesz?- zapytał, gdy zobaczył kolejna łzę na jej policzku, która zresztą szybko wytarł.
- Wzruszyłam się, to wiele dla mnie znaczy.
- Dla mnie Ty wiele znaczysz- spojrzał na nią tak, że miała ochotę znów go pocałować- ciągle łudzę się, że zrobiłaś to tylko po to, żeby nie odciągać mnie od dziecka i Ady. Dlatego też chcę ją poznać i udowodnić i sobie, i Tobie, że nic z tego nie będzie. Bo myślę tylko o Tobie...
- Nie mów tak...
- Ale tak jest. Bo dzisiaj oficjalnie jesteś na kolejnym pierwszym miejscu u mnie...
- Tzn?
- Jesteś pierwsza kobieta, która dostała klucze od mojego mieszkania...
- Tom, Tom, Tom... Jesteśmy na miejscu. Dziękuję za podwózkę, przepiękne prezenty i za to... Że jesteś. Widzimy się jutro u Stefana, tak?
- Tak, już nie mogę się doczekać.
Pocałowali się na pożegnanie w policzek a Marise od momentu wyjścia z auta siatkarza zalewały łzy ...
Weszła do domu i nie mogła sobie znaleźć miejsca. Postanowiła, że położy się do łóżka, bo tylko sen może przynieść jej ukojenie. Kładąc się dostała SMSa:
Od Tom:
Cudownie było Cię zobaczyć...Poczuła radość w sercu- on też czuł to samo co ona... Marisa chciała tego kontaktu i nie myślała, że dwa dni bez wiadomości od niego będą, aż tak smutne.
Do Tom:
Też się cieszę. I jeszcze raz dziękuję, do jutra.I zasnęła...
Rano obudziła się i zebrała do pracy. Około godziny 17 miała busa do Jastrzębia wcześniej jednak dostała wiadomość od Tomka, że chętnie po nią wpadnie. Zgodziła się. O 16.30 usłyszała dzwonek do drzwi.
- Hej, wejdź- cmoknęła go w policzek- pomożesz?
- Hej, jasne. Pięknie wyglądasz- dodał.
- A daj spokój ... Tzn dziękuję. Pomożesz mi? Zrobiłam coś do jedzenia, żeby było jak świętować.
- Coś? Matko ... Ile jedzenia! Uwielbiam Cię, ale moja dieta pójdzie...
- I tak super wyglądasz a na treningu wszystko spalisz- zaśmiała się.
- Że dobrze wyglądam?- stanął demonstracyjnie i podniósł bluzę do góry odsłaniając brzuch, demonstracyjnie zamknęła oczy.
- Aj wiem, że już Cię na nic nie skuszę- udał smutna minę.
- Tom, bierz wszystko i jedziemy, bo będą na nas czekać.
- No właśnie będzie też Ada...
- Tak? O to fajnie.
Jej plan się spełniał, tylko nie wiedziała czy do końca tego chce...
CZYTASZ
nic dwa razy się nie zdarza...
Teen FictionOn- bożyszcze nastolatek, niby pewny siebie, korzystający z życia podrywacz. Ona- ambitna i zaradna, niby niepewna siebie studentka i dziewczyna z przeszłością. Jedna ławka i jedna kawa łączy ich ścieżki w jedną drogę- drogę przyjaźni, ale czy tylko?