Musisz być wyjątkowa

477 15 3
                                    

Droga upłynęła im szybko, za szybko. Rozmawiali o siatkówce i nieco trudnej sytuacji Jastrzębia związanej z kontuzjami, o pracy i praktykach Mari i o świętach. Śpiewali świąteczne piosenki i opowiadali o świętach z dzieciństwa.
- Pamiętasz, że masz zaproszenie na święta do Krakowa, do nas?- zapytał Tomek, gdy wchodzili do bloki.
- Pamiętam tylko....
- Czeeść- przerwała biegnąca w ich stronę Ada.
- Hej- dziewczyny przywitały się.
- Ale się cieszę, że poznam wszystkich Twoich znajomych- ciężarna złapała Tomka pod rękę.
- W przyszłości będą bawić małe kiedy będę je zabierać do siebie, więc musicie się poznać- odparł Tomek znacząco patrząc na Marise.
-Ja już się zgłosiłam na ochotniczkę- odpowiedziała na to.
Weszli do mieszkania Francuza a tam czekali już na nich Popiwczaki z małym, Jurek Gladyr z rodzinką, Trevor i Ben z żoną i córkami. Stef przywitał ich radośnie i wszyscy byli zadowoleni, że Mari przywiozła jedzenie.
- Boże, jesteś ideałem - rzucił Trevor- inteligentna, ambitna, troskliwa, zna się na siatkówce i do tego świetnie gotuje- objął ją ramieniem.
- Ja myślę, że Twoja ukochana ma jeszcze więcej zalet- wywaliła mu język a on wybuchł śmiechem.
Marisa oczywiście od razu udała się do małego Jasia i wzięła go na ręce. Rozmawiały zażycie z Magdą a z boku pokoju obserwował ich Tomek.
- Pasuje do dziecka, co?- zapytał go Stef.
- Uwierz mi, że gdybym miał je mieć z nią...
- Wiem, stary, wiem. Ale na macoche też się nadaje- zażartował i walnął go w ramię.
Kuba został DJ wieczoru: zaczął puszczać świąteczne kawałki a dziewczyny wzięły się za przygotowywanie grzanego wina (takiego 0% również). Dzieciaki dekorowały pierniki a reszta rozmawiała na temat tradycji świątecznych charakterystycznych dla miejsc, z których pochodzą.
Mari pomagała dziewczynkom z lukrem, krzątała się w kuchni i dyskutowała z Francuzami. Pomagała też w opiece nad najmłodszym imprezowiczem i tańczyła z nim radośnie do "Santa Claus os coming to town". Do tańca dołączył się Tomek, stając za Marisa i łapiąc małego za rączki. Robił głupie miny i rozśmieszał dziecko a jeszcze bardziej dziewczynę.
- Zostaniesz dzisiaj na noc?zapytał ja w trakcie.
- Grzaniec Ci chyba zaszkodził- buchnęła Mari.
- Piłem bezalkoholowy, żeby jeśli się nie zgodzisz móc Cię odwieść do domu.
- Nie coś Ty, ja zabiorę się z Trevorem, dopiero dzisiaj się zgadzaliśmy, że też mieszka w Żorach.
- Ja Cię chętnie odwiozę, pogadamy. Albo zostań, po przyjacielsku, będę spał na kanapie.
Dziewczyna roześmiała się- dzięki, dogadałam się już z Trevem.
- Jasne, ok, rozumiem- odszedł nieco zawiedziony.
Nauczycielka pożegnała się z Popiwczakami- musieli jechać wcześniej, bo Jasiu był już śpiący. Ben z rodzinką też się zbierali, bo dziewczynki miały następnego dnia szkołę. Później wyszła na chwilę na taras, żeby odetchnąć a może, żeby nie patrzeć na Adę i Tomka rozmawiających w najlepsze.
~Przecież tego chciałam, żeby próbowali, żeby się poznali..  A teraz zachowuje się jak zazdrosna nastolatka. Mogłam się z tym liczyć, że skoro sypiali ze sobą to ...~ Z rozmyślania wyrwał ją Trevor
- Nie zimno Ci?
- Nie nawet nie.
- Załóż dla pewności- podał jej swój sweter- chcesz już jechać?
- Nie, spokojnie. Zrób jak Tobie pasuje. Dzięki za sweter i że mogę się z Tobą zabrać- uśmiechnęła się do niego kiedy też oparł się łokciami o barierkę balkonu.
- Nie ma sprawy. Do tej pory nie mieliśmy się okazji poznać bliżej a musisz być wyjątkowa skoro rozkochałaś w sobie Fornala i dałaś kosza- zrobił minę jakby coś palnął- przepraszam.
- No fakt, każda inna na moim miejscu szła by jak w dym- zaczęli się śmiać- ale to wszystko jest bardziej skomplikowane.
- Domyślam się... Chodź napijemy się tego grzanego wina- złapał ją za ramię i wprowadził do salonu.
Usiedli na kanapie i rozmawiali chwilę. Kiedy Mari szła do łazienki, Ada zaczepiła ją:
- Marisa, może ja Cię odwiozę do domu,co?
- Nie dziękuję, zabieram się z Trevorem.
- Chciałabym z Tobą pogadać...
- Hmm .. a co robisz jutro? Przyjeżdżam do Jastrzębia na praktyki i mogłybyśmy się spotkać koło 14...
- Dobrze to może pod galerią?
- Jasne, jesteśmy umówione.
Tylko o czym miałyby niby porozmawiać...

Krótki, ale do jutra miałam go rozbudować. Jednak Wasze komentarze i wiadomości sprawiły, że wstawiam dzisiaj🙂Dziękuję Wam, jutro wieczorem kolejny❤️

nic dwa razy się nie zdarza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz