coś pochopnego

219 10 2
                                    

Zeszłam na dół wczesnym rankiem, żeby przemyśleć co się odpierdziela ostatnio w moim życiu.
Mieliście kiedyś tak, że ktoś Was dotykał i czuliście w tym dotyku, że nie jest tak jak kiedyś? Że jest inny? To wszystko czułam wczoraj kiedy śpiący Tomek wtulał się we mnie w nocy... Nie wiem co się zmieniło, czego mi brakuje, albo czy ktoś powoli zajmuje moje miejsce w jego sercu, ale... Moje rozmyślania przerwał SMS:

Od Trevor:
Mari, jesteś wróżką???

Do Trevor:
Nic mi o tym nie wiadomo...

Od Trevor:
Ale rosół umiesz gotować?

Do Trevor:
Ajj... Wykrakałam? Źle się czujesz?

Od Trevor:
Nie wykrakałaś, absolutnie. Ale oddałbym wszystko za jakąś Twoją ciepłą zupkę 😍

-A Ty co tak wcześnie wstałaś?- powiedział cicho, ale ja i tak się wystraszyłam.
- Powinnam coś przygotować skoro mamy gości, prawda?- odpowiedziałam nie za wiele myśląc.
Tomek tylko na mnie popatrzył i nie wiedział co powiedzieć.
- Rozmawiałam z Adą kiedy czekaliśmy na Ciebie na lotnisku i kiedy nie mogłeś dać mi znać, że wylądowałeś, ale zdążyłeś zadzwonić do niej i zaprosić ją do Krakowa...
- Mari stęskniłem się za Małą.
- Ok, jasne.
- O co Ci chodzi?- próbował mnie zatrzymać.
- O nic Tomek, tylko pytałam wczoraj wieczorem o plany na dziś- milczałeś. Myślałam, że spędzimy chwilę ze sobą.
- Spędzimy.
- Jasne. Wiesz... Ja chyba pojadę na weekend do Agi. Ty nacieszysz się Marysią. Tak będzie lepiej, uwierz- pocałowałam go w policzek i poszłam na górę się pakować po drodze mijając Mamę.
Nie wiem kiedy łzy zaczęły się zbierać w moich oczach.
- Co Ty wyprawiasz?
- Tomek błagam. Odkąd wróciłeś jest... Jakoś dziwnie.
- Co Ty bredzisz?- wyraźnie się zdenerwował.
- To nie brednie tylko moje odczucia.
- Wróciłem do domu, żeby odpocząć, nacieszyć się Tobą, Marysią a Ty kuźwa uciekasz i stroisz fochy?- podniósł głos.
- Odkąd wyjechałeś tęskniłam jak szalona i odliczałam dni do Twojego powrotu. Aż do cholery przytulisz mnie, będziemy się kochać, leżeć dwa dni w łóżku, śmiać się i rozmawiać. A Ty nawet nie chcesz mnie dotknąć i od razu umawiasz się z Adą.
- To moja córka!
- Wiem, cholera, wiem! Chciałam tylko dwóch dni z Tobą! Przez ostatni czas, kiedy Ada wychodziła z depresji byłam z Marysią 24 na dobę! Chciałam w końcu odpocząć, rozumiesz? Chciałam mieć męża na chwilę dla siebie- z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
- To moja córka i kobieta, którą mi ją urodziła, to takie dziwne, że chce się z nimi spotkać?- wykrzyczał.
Popatrzyłam na niego i nie wiedziałam, że tak potrafi.
- Nie, dam Ci znać kiedy będę na miejscu. Uściskaj małą.
Zbiegłam po schodach.
- Przepraszam Mamo, wyjadę na dwa dni, wytłumacz mnie przed babcią, że nie będzie mnie na obiedzie... Proszę- popatrzyłam na nią a ona mnie przytuliła szepcząc do ucha: -nie rób nic pochopnie kochanie- spojrzałam jej w oczy i tym razem ja wyszeptałam- postaram się.
Wyszlam z domu z małą podręczną walizką i poszłam na pierwszy lepszy autobus do centrum. Tam stanęłam na dworcu autobusowym i przejrzałam rozkład.
- Do Częstochowy.

Wsiadłam do autobusu i wiedziałam, że słowa mamy Tomka były prorocze. Tyle, że ja nie wiem czy chciałam starać się, żeby nie zrobić coś pochopnego ...

nic dwa razy się nie zdarza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz