Zostali sami, nadal w tej samej pozycji.
- I co teraz?- zapytała patrząc na niego.
- Ty tu dowodzisz...
- Tak?- skinął jej głową - przewróciła, więc go na plecy, usiadła na nim i przypatrywała jego tatuażom. On posłusznie leżał. Popatrzyła na niego, przygryzła wargi i szybko wstala- w takim razie idziemy do reszty, pierwsza w łazience- powiedziała i wyszła.
Tomek opuścił głowę na poduszkę i westchnął. Kiedy zszedł na dół wszyscy jedli śniadanie.
- Dzieciaki, zamówicie sobie obiad? Ja porywam Mamę- powiedział pan Marek.
- Marek, no coś Ty. Dzieci przyjechały a my idziemy...- odparła pani Dorota.
- Mamo, my ogarniemy obiad a wy idźcie świętować, proszę Cię- rzucił Tomek.
Mama uściskała go i poszła się szykować na tajemnicze wyjście z mężem.
Kiedy rodzice wyszli, młodzi zaczęli planować dzień.
- To co zamówimy jakiś obiad, kolację dla rodziców i koło 18 zbieramy się?- wpadł na pomysł Janek.
- A może coś ugotujemy? I sobie, i rodzicom?- podrzuciła Marisa.
Gotowali, rozmawiali, żartowali, śpiewali i tańczyli. Oczywiście wszystkiemu dowodziła Marisa a w tańcu wtórowała jej Ewa. Próbował też robić to Janek, który według Mari był świetnym tancerzem. Nagle z głośnika można było usłyszeć piosenkę Ani Karwan i Mari bez namysłu zaczęła sama tańczyć walczyka. Zdumiony Janek złapał ją w ramę i teraz razem zaczęli tańczyć ... Jak prawdziwi tancerze. Tomek i Ewa tylko im się przypatrywali w pewnym momencie usłyszeli odbijany i tym razem do tańca dziewczynę zaprosił... Pan Marek. Wirowali tak do końca piosenki a na koniec tata chłopaków pocałował nauczycielkę w rękę, dziękując tym samym za taniec. Marisa tylko dygnęła speszona. Kiedy muzyka ucichła, Janek zapytał:
- Ty też tańczyłaś?
- Też? Chcesz mi powiedzieć, że chodziłeś na tańce?
- Tata chciał zrobić ze mnie siatkarza, mama tancerza jak widać żadnemu nie wyszło.
- Ej, nieprawda. Jesteś i siatkarzem, i super tancerzem- powiedziała Mari dając mu kuksańca- ja nie chodziłam na tańce. Kiedyś na gimnastykę sportową, ale na tańce nie.
- To skąd znasz walczyka, obroty no i w ogóle super się ruszasz- wtrąciła Ewa.
- Mój były był zawodowym tancerzem i tak jakoś...
- Serio?! Aaa to dlatego mówiłaś mi, że masz dosyć...- i ugryzła się w język.
- Pani Doroto, panie Marku obiado- kolacja gotowa, proszę się częstować- wybrnęła Mari i pokiwała z niedowierzaniem do Ewki.
- Matko, to jest uczta, dzieciaków- wzruszyła się pani Fornal i przytuliła całą czwórkę.
Kolacja minęła a młodzi musieli jechać do swoich miast. Wszyscy pożegnali się, Ewa przeprosiła Mari za małą wpadkę i obiecały sobie zdzwonić się na kamerce. Rodzice chłopaków podziękowali, że Marisa do nich przyjechała i oficjalnie zaprosili ją na święta a ona wzruszona nie odmówiła.
- To co szepnąłeś Mamie o tym, że sierota nie ma z kim spędzić świat?- zaśmiała się do Tomka, gdy byli w aucie.
- Szepnąłem Mamie, że znalazłem dziewczynę, z którą chcę spędzić święta- Mari miała już mu przerwać bajerę, ale on dodał- ale ona ma dosyć sportowców.
- Co mam Ci powiedzieć .. masz rację. Tak właśnie powiedziałam Ewie.Jeszcze jeden dziś. Dziękuję Wam za każde polubienie, komentarz i wiadomość to dla mnie bardzo ważne❤️
Być może jutro rozdziału nie będzie, bo jadę na mecz, ale postaram się coś naskrobać, chociażby krótkiego. Miłego weekendu😊
CZYTASZ
nic dwa razy się nie zdarza...
Teen FictionOn- bożyszcze nastolatek, niby pewny siebie, korzystający z życia podrywacz. Ona- ambitna i zaradna, niby niepewna siebie studentka i dziewczyna z przeszłością. Jedna ławka i jedna kawa łączy ich ścieżki w jedną drogę- drogę przyjaźni, ale czy tylko?