prawie imienniczka,i prawie córka

492 25 5
                                    

25.06. obudził mnie telefon Tomka:
- Serio?! Masz kilka dni wolnego i ktoś nas budzi tak wcześnie...- zaczęłam mamrotać.
- To Ada- odpowiedział mój mąż, który w sekundzie się przebudził- tak? Ok, dobra, trzymaj się już jadę- rzucił telefon na łózko- zaczęło się, Ada rodzi- spojrzał na mnie przestraszony i pobiegł do łazienki. Ja w tym czasie uszykowałam torbę przygotowaną na ten czas- parę rzeczy dla Tomka, małej i Ady. Zrobiłam szybką poranną rutynę i z kubkiem kawy w dłoni stałam przy drzwiach czekając na Tomka.
- W sumie nie rozmawialiśmy o tym, ale ... Pojechała byś ze mną?- zapytał mnie nie pewnie. Ja wyciągnęłam tylko z za siebie drugi podróżny kubek kawy tym razem dla mnie i uśmiechając się założyłam moje asicsy.
- Kurde ... Stresuje się- zaczął wsiadając do auta.
- Wszystko będzie dobrze Tom, spokojnie. Już niedługo ją zobaczysz- złapałam go za rękę i w ciszy zajechaliśmy do szpitala.
Siedzieliśmy na korytarzu, tzn. ja siedziałam a Tomek nerwowo chodził po korytarzu. W końcu z sali wyszła położna:
- Pan jest ojcem dziecka Pani Starskiej?
- Tak.
- To zapraszam, może Pan zobaczyć córeczkę i mamę- pogładziłam go po ramieniu.
Fornal spojrzał na mnie, podszedł przytulił i poszedł za położną.
Nie minęło 15 minut kiedy pielęgniarka powiedziała, że i ja mogę tam wejść. Nie wiedziałam czy powinnam... Zapukałam nieśmiało i weszłam. Zobaczyłam mojego silnego, wysokiego męża trzymającego na rękach zawiniątko. Spojrzał na mnie, szeroko uśmiechnął i podszedł.
- Poznaj moją córkę Marysię- jego oczy były zapłakane a ja czułam, że zaraz popłaczę się razem z nim. Stanęłam na palcach, odsłoniłam kocyk i moim oczom ukazał się najpiękniejszy noworodek świata. Marysia była piękna- miała długie, czarne włoski, śliczny mały nosek i okrągłe oczka.
- Jest cudna- wyszeptałam a Tomek pocałował mnie w usta- Ada, spisałaś się na medal. Gratuluje- podeszłam do niej i uścisnęłam ją.

Od teraz wiedziałam, że nasz świat obróci się o 180 stopni. Tomek był zakochany w Marysi, choć przyznam nie tylko on. Dostał od trenera wolne, nie poleciał na Filipiny a każdą wolną chwilę spędzaliśmy we czwórkę- on, Ada, ja i moja prawie imienniczka, i... prawie córka.

Dziewczyny!
Jakże mi brakowało powiadomień, że dostałam wiadomość albo komentarz od którejś z Was☺️ i po naszej ostatniej "śledczej" rozmowie postanowiłam cosik wrzucić. Do usłyszenia.
Xoxo M.

nic dwa razy się nie zdarza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz