17. Prawda boli Michu

1.6K 58 46
                                    

Hehe, siedemnaście

– Nie wiem, stary. Jeszcze śpi więc nie teraz– słyszę, kiedy budzę się kolejnego dnia. Zerkam w stronę z której dobiega głos i dostrzegam otwarty balkon. Sięgam po mój telefon i sprawdzam godzinę. Jest po dziesiątej czyli stosunkowo wcześnie, zważając na to że posiadówka chłopaków w naszym pokoju skończyła się przed trzecią.

Podnoszę się do pozycji siedzącej i cicho podchodzę do okna.

– Nie śpię już– odzywam się i odchrząkuję, kiedy orientuję się, że mój głos nie zabrzmiał to tak jak chciałam.

Brunet odwraca się do mnie i ściąga do siebie brwi. Odsuwa telefon i przykłada dłoń do mikrofonu.

– Obudziłem cię?– pyta i posyła mi czuły uśmiech.

– Nie– odpowiadam niemal natychmiast i składam krótki pocałunek na jego policzku. Blondyn puszcza mi oczko i kładzie rękę na dole moich pleców.

– Zejdziemy za 15 minut– mówi do telefonu i rozłącza połączenie.– Jak się spało, piękna?

Wzruszam ramionami i poprawiam włosy, które wpadają chłopakowi do oczu.

– Ale masz odrosty– komentuję obecny kolor jego włosów. Wywnioskowuję, że od dość długiego czasu nie był u fryzjera, ale póki co i tak nie wygląda źle.

– Szykuj się na śniadanie młoda bo i tak specjalnie dla nas przedłużyli jego porę– ignoruje mój komentarz i popycha mnie w stronę pokoju. Pokazuję mu środkowy palec i w drodze do łazienki chwytam pierwsze lepsze dresy.

***
– No proszę, spóźnialscy– odzywa się Szczepan, kiedy wraz z Matczakiem siadamy do dużego stołu w hotelowej restauracji.– Ciekawe dlaczego.

– Zamknij się Szczepuś– odpowiada Michał przesłodzonym głosem i posyła w jego stronę zirytowany uśmiech.

– Prawda boli Michu– dopowiada brunet i kręci głową z niedowierzaniem.

Zerkam na blondyna, który aktualnie odpisuje swoim rodzicom i skupiam się na jego lewym profilu. Wygląda tak strasznie dobrze, że ciężko oderwać od niego wzrok.

Z trudem odwracam głowę i spotykam go z chłopakami, którzy wymieniają między sobą jednoznaczne spojrzenia.

– Co?– pytam i marszczę brwi, spoglądając na podśmiewującego się Tadka. Zdezorientowany Michał podnosi głowę i odkłada telefon na stół.

– Co tam?

– Nic, Michaś– odpowiada Wygnański i kopie mnie pod stołem.

Przewracam oczami i cicho wzdycham kiedy chwilę później chłopaki odchodzą od stołu po to, aby rozejść się do własnych pokoi.

– Co dzisiaj robimy?– pytam, gdy już zostajemy sami. W całej restauracji nie ma dosłownie nikogo i mamy kolejną okazję do spędzenia czasu sam na sam.

– Zabieram cię na małą wycieczkę– mówi i wzrusza ramionami, kiedy dostrzega zdezorientowanie malujące się na mojej twarzy.

– Michał, musimy pogadać– odzywam się po chwili po krótkiej analizie tego co się właśnie dzieje.

– Okej, ale to później– blondyn nakłada na talerz jedzenie i niemal od razu połyka znaczną jego część.

Staramy się jak najszybciej zjeść śniadanie, co w sumie się udaje bo po dwudziestu minutach jesteśmy ponownie w hotelowym pokoju.

Wchodzę do łazienki i wykonuję moją codzienną pielęgnację a następnie robię bardzo delikatny makijaż.

– Kurwa, stary jak ona na ciebie patrzy– słyszę głos Tadeusza, gdy naciskam na klamkę. Zamieram i wstrzymuję powietrze, żałując że wybrałam sobie taki moment na opuszczenie pomieszczenia.– Na śniadaniu dosłownie myślałem że nie odrwie od ciebie wzroku.

Mówi o mnie, kurwa.

– Co ty pierdolisz, co?– odzywa się Michał dokładnie w tym samym czasie, kiedy po pokoju rozlegają się kroki.

Popycham delikatnie drzwi i staram się zachować neutralny wyraz twarzy.

– Jesteś już?– pyta zmieszany blondyn i mruga kilkukrotnie. Przytakuję i chwytam telefon leżący na moim łóżku.

Wolałabym żeby mnie nie było. Ani w tym pokoju, ani w Gdańsku.

***
Wchodzimy na plażę i siadamy kilka metrów od morza.

Matczak przymyka oczy i z błogim spokojem delektuje się tutejszym powietrzem. Jest dość specyficzne, więc mu się nie dziwię.

Wyciągam z siatki butelkę wina i podaję je chłopakowi żeby otworzył.

Sangritka.

– O czym chciałaś pogadać?– odzywa się i poprawia swoją pozycję, zerkając na mnie kątem oka. Chwytam butelkę i biorę dużego łyka.

– Właściwie to nawet nie wiem czy poruszać ten temat– mówię nieśmiało i podaję mu alkohol.

Patrzy na mnie, mrużąc brwi i kiwa w moja stronę abym po prostu wydusiła to z siebie.

I robię to. Wreszcie odkrywam się przed tobą i czuję się kompletnie naga kiedy ty w tym momencie popijasz to wino.

– Obiecałam sobie, że nie dopuszczę to tego, żeby któremuś z nas zaczęło zależeć– mówię powoli i zakładam kosmyk włosów wpadający mi w twarz za ucho.– Miałam nadzieję, że zaraz wyjadę i po prostu o sobie zapomniny. Że nie będę za niczym tęsknić i wrócę do Wrocławia z czystą głową.– przerywam na chwilę i chwytam czerwony procentowy napój.– Myślę, że to dobry moment na wyjaśnienie sobie wszystkiego zanim będzie za późno.

– Zależy ci na mnie?– pyta i przygryza dolną wargę.

– Podobasz mi się, Michał.

Odwracam wzrok, oczekując jakiejkolwiek reakcji z jego strony.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że tym wyznaniem mogę popsuć całą naszą relację, ale przecież raz się żyje.

Chłopak klęka przede mną i bierze moją twarz w dłonie. Unosi kąciki ust i puszcza mi oczko.

– Podobasz mi się, Natalia.

Otwieram szeroko oczy i kładę ręce na jego plecach.

– I chcę poznać twoje wszystkie zalety i największe wady, chociaż jesteś ideałem i nie masz żadnych wad– dodaje i styka nasze czoła ze sobą.

Zwariuję ze szczęścia, japierdole.

Nie mogę powstrzymać uśmiechu, słysząc te słowa z jego ust. Mówi to tak rozważnie i świadomie, że wychodzi mu to maksymalnie uroczo.

Przyciągam go do uścisku i wtulam się w jego klatkę piersiową. Oboje potrzebujemy chwili bliskości a teraz możemy korzystać ze swojej wzajemnej obecności.

Utworzyłam specjalny kod, którego treść mogłeś poznać kiedy wystarczająco dobrze mnie poznasz. Musiałeś stać się kimś wyjątkowym, a do tego potrzebowałam więcej czasu.

Kod miłości jest czymś więcej niż słowa.

– Bałam się, że powiesz żebym spadała na drzewo– mówię, kiedy kilka minut później przechadzamy się nad brzegiem. Poprawiam jego dłoń, zawieszoną na moim barku.

– Myślałem nad tym– odpowiada z rozbawieniem i wytyka język.– Nie no, nie zrobiłbym ci tego, mała.

_____________
Heejj!

Jest mi strasznie wstyd wrzucać tutaj ten rozdział ,,tak po prostu" po tak długiej nieobecności, ale nie mam nic konkretnego na swoje usprawiedliwienie.

Na pewno szkoła mnie pochłonęła, ale nie sądziłam że od ostatniego rozdziału minęło prawie trzy tygodnia.

Ps. Co do obecnej akcji, pamiętacie że nic nie jest jeszcze oficjalnie a oni znają się dopiero trochę ponad 3 tygodnie 😉
Nie padły żadne ,,poważniejsze" słowa, ani nic z tych rzeczy. Na wszystko przyjdzie czas.

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz