2. Jak sklep wielki

2.7K 76 0
                                    

Wychodzę na balkon z nadzieją, że Matczak też wyjdzie na któryś z balkonów, żeby zapalić. Cicho się śmieję, kiedy słyszę jego głos.

- Wygi, masz skręta?- pyta i wydaje mi się, że podchodzi do barierki, ale przekonuje się, że to wcale nie prawda kiedy znad balkonu znajdującego się na ukos, wychyla się dobrze znany mi brunet. Rozgląda się i ostatecznie zatrzymuje swój wzrok na moim balkonie.

- Budzyńska, wbijaj do nas- mówi właściciel mieszkania i podpala swojego papierosa.

Przeczę głową i siadam na krześle, kładąc nogi na stoliku.

- Nie ma opcji, Zieliński- odpowiadam, kładąc telefon na udach.

- No dawaj, chyba jesteś już po obronie, nie?- pyta zaciekawiony i wypuszcza dym z ust. Przytakuję i mówię mu, że wszystko poszło po mojej myśli.

Wracam na chwilę do mieszkania, bo też postanawiam zapalić. Biorę papierosy i zapalniczkę i idę na balkon. Zerkam do góry i obserwuję, jak Matczak delikatnie się wychyla. Śmieje się z jakiegoś żartu i odwraca wzrok na mnie. Puszcza mi oczko, a ja odpowiadam mu uśmiechem.

- Miałaś spać, Natalka- mówi blondyn mocniej się wychylając. Kręcę głową w rozbawieniu i biorę do ręki Camela. Po chwili się nim zaciągam i opieram się o barierkę.

- Sory, ale nie dam rady, bo ktoś piętro wyżej urządza sobie w południe ostrą domówkę.

Przewraca oczami i zerka na ulicę.

- Wbijaj, Natala, serio. Będzie fajnie- prosi, a mi brakuje niewiele do tego, aby się zgodzić.- No chodź.

- No dobra, Matczak. Będę za trzy minutki- odpowiadam i kończę papierosa.

- Jest!- krzyczy i charakterystycznie pokazuje, że się cieszy- Czekam.

Spoglądam na niego ostatni raz i zabieram zapalniczkę i telefon. Zamykam balkon i kieruję się do sypialni, aby zmienić koszulkę.

Po kilku minutach pukam do drzwi i czekam, aż ktoś otworzy.

- 20 sekund spóźnienia- informuje mnie rozbawiony blondyn z którym chwilę wcześniej rozmawiałam na balkonie. Prycham i wchodzę do środka, nie fatygując się o zdjęcie butów.

- Szkoda, że nie 33- odpowiadam i udaję się w głąb mieszkania mojego znajomego.

- Nie, lepiej 69- słyszę, ale to ignoruję i podchodzę do wysokiego bruneta i wbijam paznokcie między jego żebra.

- Oo, kogo ja widzę?

- Zamknij się, Zieliński- odpieram głośno i spoglądam na towarzystwo, z którym chłopak rozmawiał.- Masz tu jakiś alkohol?

- No jasne. Nie da się bez procentów- słyszę słowa za sobą i lekko się obracam.- Szczepan.

Chłopak wyciąga rękę w moim kierunku a ja ją uściskam.

- Natalka.

Szatyn podaje mi czerwony kubek z wypełnioną cieczą. Przyjmuję od niego alkohol i krzywię się po wypiciu łyka.

- Co tutaj jest?- pytam i spoglądam na chłopaka od którego dostałam napój.

- Nie wiem, Matczak robił więc jego pytaj.

Kiwam głową i rozglądam się po salonie w poszukiwaniu jasnej czupryny. Zauważam, że siedzi na kanapie i z kimś rozmawia. Przysiadam się i zerkam na chłopaka spod przymrużonych powiek. Poprawia grzywkę i patrzy na mnie uważnie.

- Co tam?- pyta i delikatnie się przysuwa. Wzruszam ramionami i podaję mu drinka. Upija łyk i oddaje mi kubek- Mocny.

- Słyszałam, że ty robiłeś.

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz