9. Wszystkie znaki

2K 57 4
                                    

– Ej, kurwa zwijamy się bo robi się zbyt duży tłok– odzywa się Szczepan, kiedy wraz Michałem właśnie przed chwilą wróciliśmy z naszego spaceru.

Rzeczywiście na Wyspie Słodowej zbierało się coraz więcej osób i wszyscy doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że zaraz zaczną się prośby o zdjęcia i chłopaki zostaną uziemieni.

– Spierdalamy.

Dokładnie kilka minut później trzymam moje rzeczy zawinięte w koc i wszyscy kierujemy się na jeden z pobliskich parkingów.

– Ja pierdole, ktoś za nami idzie– Wyguś cicho mówi i dyskretnie zerka do tyłu. Zauważam jego zirytowanie i wcale mu się nie dziwię. To musi być uciążliwe.

– Nie no luz. Zaraz będziemy na parkingu– Matczak odpowiada i w tym momencie potyka się o niewielki kamień. Patrzę z przerażeniem, jak prawie spotyka się z ziemią, ale w ostatniej chwili udaje mu się złapać równowagę. Wszyscy wybuchamy śmiechem a blondyn po chwili do nas dołącza.

– Nic mi nie jest– informuje i unosi dłonie do góry– Ale zjebany kamień.

Chwilę później docieramy na parking, gdzie jeszcze przez kilka minut prowadzimy rozmowy.

– Siema, można zdjęcie?– słyszę za plecami głos jakiegoś chłopaka, dlatego tak jak wszyscy odwracam się delikatnie w jego stronę. To jest ten moment, gdy postanawiam się ulotnić i wyciągam kluczyki od auta.

Chwilę później pakuję rzeczy do bagażnika i już mam go zamykać, kiedy Michał kładzie swoją dłoń dokładnie na mojej. Nawet tak mały gest powoduje, że w moim podbrzuszu uwalnia się ogromne stado motyli i czuję jak mój żołądek wariuje. Mimo tego cała ta sytuacja jest tak abstrakcyjna.

– Dzięki mała za dzisiejszy dzień– odzywa się i naciska przycisk drzwi bagażnika tak żeby się zamknęły. Łapie moją dłoń i zabiera ją z poprzedniego miejsca.

W co on do cholery gra?

Uśmiecham się na jego słowa i czuję jak robi mi się ciepło na sercu. Robi mi się maksymalnie miło, a mój organizm bez mojej konsultacji, wypuszcza powietrze.
Odbieram to tak jakby właśnie się ze mną żegnał, dlatego unoszę jedną brew.

– Michał, mogę cię zawieźć do hotelu– proponuję, bo i tak przecież mam po drodze. A może to tylko wymówka i w głębi duszy liczę na jeszcze kilka minut w jego towarzystwie?

Chłopak parska cichym śmiechem i opiera się biodrem o już zamknięty bagażnik.

– Nie o to mi chodziło, Natalka. Po prostu chciałem ci podziękować– odpowiada po dłuższej chwili i błądzi wzrokiem po mojej twarzy.

Przytakam i uśmiecham się niepewnie, zastanawiając się co mógłabym odpowiedzieć. Kiedy nic nie przychodzi mi do głowy ostrożnie się wycofuję i kilka sekund później otwieram drzwi od strony kierowcy.

Ukrywam uśmiech, kiedy Michał zajmuje miejsce obok mnie. Chyba na to liczyłam.

Korzystam z okazji, że jeszcze nie odjechałam i uchylam szybę. Odnajduję przyjaciółkę w małej grupce, stojącej może z dwa metry dalej i proponuję jej podwózkę.

– Nie no stara, przejdę się. Mam niedaleko przecież– szybko odpowiada, puszczając mi w między czasie oczko.

– Jak chcesz. A wy chłopaki? Mam trzy miejsca wolne– pytam, bo przecież i tak w jakiś sposób musieli dostać się do tego samego hotelu co Matczak.

– Yy– Szczepan się miesza i sprawdza, kto siedzi na miejscu pasażera. Momentalnie drapie się po karku, kiedy zauważa, że to jego przyjaciel– Nie, Natka. Lecimy jeszcze w jedno miejsce.

Tadeo uderza go w ramię i patrzy na niego zaskoczony. Wymieniają spojrzenia a do ciemnego blondyna dopiero dociera to czego ja zwyczajnie nie rozumiem. Otwiera usta i stara się dyskretnie pokazać kciuki w górę, skierowane do Matczaka. Jednak ja je po prostu zauważam.
Sam zainteresowany wypuszcza powietrze i opiera głowę o zagłówek. Obserwuję jak jego jabłko Adama unosi się, kiedy ten ciężko przełyka ślinę. Tak cholernie seksownie.

– Wpiszesz mi adres?– nagle wyrywam się z bezruchu i sięgam do kieszeni szortów po telefon. Odblokowuję go i przelotnie zerkam na godzinę. Michał potwierdza skinięciem, dlatego przekazuję mu urządzenie, a sama uruchamiam samochód.

Wyjeżdżam na drogę i kątem oka obserwuję jak chłopak wpisuje nazwę hotelu. Marszczy brwi, jednak nie jestem w stanie określić powodu. Próbuję go odkryć, ale nic nie przychodzi mi do głowy, więc odpuszczam.

Umieszcza telefon w uchwycie, a ja zapoznaję się z trasą. Mimo tego, że wiem w której części miasta znajduje się hotel, potrzebuje GPSa.

Mrużę oczy gdy zauważam że z boku ekranu widnieje dymek czatu z Patrycją. Zastanawiam się czy to to było powodem zmieszania się chłopaka i dochodzę do wniosku że musiał przeczytać pojawiające się powiadomienie. Udaję, że nic nie zauważam i zerkam w stronę Michała. Ewidentnie się w tym wszystkim pogubił.

– Kiedy wyjeżdżacie?– pytam, kiedy akurat stoimy na światłach.

– Jutro– odpowiada i odrywa wzork z jezdni. Wzdycham, a przecież to naturalna kolej rzeczy.– Wieczorem.

– No?– Michał mówi, chwilę po tym jak odbiera połączenie. W pierwszym momencie wydaje mi się, że to któryś z chłopaków, ale szybko odsuwam tą myśl.– My...– jąka się tak jakby zastanawiał się nad tym co powiedzieć, dlatego marszczę brwi.– Byliśmy z chłopakami na śniadaniu no i wracamy do hotelu.

Chyba rozumiem to nad wyraz dosłownie bo robi mi się przykro. Powoli łączę wszystkie kropki i wreszcie rozumiem wszystkie znaki chłopaków. Ukrywa coś przez kimś, a chłopaki ostrzegali go przed rozpoczynaniem nowej relacji, gdy przecież nie zakończył poprzedniej.

Po zakończeniu rozmowy telefonicznej Matczak robi się jeszcze bardziej zamknięty w sobie, ale w tym momencie cisza okazuje się być zbawienna.

– No to... Cześć– kiedy podjeżdżam pod budynek hotelu, Michał niepewnie się odzywa i otwiera drzwi. Kiwam głową i obserwuję jak ostatni raz odwraca twarz w moją stronę, aby zapamiętać ten moment jak najlepiej.

Chłopaka wysiada z samochodu, a ja szybko wchodzę w wiadomości z przyjaciółką.

Od: Patrycja
uważaj na niego, Szczepan powiedział mi kilka rzeczy
mówię poważnie, stara

Reaguję zbyt pochopnie bo kiedy Matczak kieruje się do hotelu, zdobywam się na odważny ruch.

– Michał, jeśli jeszcze nie wiesz na czym stoisz to po prostu... Po prostu skończmy to zanim będzie za późno– krzyczę i nawet nie zwracam uwagi na osoby, które znajdują się w pobliżu. Michał się obraca, a ja wysiadam z samochodu. Szybkim krokiem skracam dzielący nas dystans i sama nie wiem co mną kieruje. Czyny zaprzeczają moim słowom bo wtulam się w jego ciepłą klatkę piersiową.– Skończmy to.

Blondyn wzdycha, ale kładzie jedną dłoń na moich plecach a drugą na głowie. Chce mnie uspokoić i stopniowo osiąga swój cel.

– Natalka.

– Nie, Michał. Tak będzie lepiej– przerywam mu zanim zdąży dokończyć to co chciał powiedzieć i odsuwam się od niego.– Zamknijmy ten etap i po prostu zapomnijmy.

Wycofuję się i próbuję powstrzymać szklanki w moich tęczówkach. Jestem zbyt miękka. I tak cholernie słaba.

Z trudem wsiadam do samochodu, gdy słyszę jak chłopak próbuje mnie zatrzymać. Zerkam na niego ostatni raz i kręcę głową.

_________
Siemka, słoneczka!
Dzisiaj trochę krótszy, ale musicie mi wybaczyć. Chyba nie napiszę już dzisiaj nic więcej

Co myślimy?
Natalka dobrze zrobiła czy może zbyt szybko dopisała jakąś historię? A co sądzicie o Matczaku?

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz