30. Nasza iskierka

1K 43 1
                                    

Jest późno, gdy wychodzę z łazienki po długiej kąpieli. Wchodzę do sporego pomieszczenia, które składa się z kuchni oraz salonu. Czuję chłód owiewający moje ramiona co oznacza, że czas zamknąć balkon. Do mieszkania wpada nocne październikowe powietrze, kiedy ja na chwilę wychodzę na zewnątrz. Oddycham głęboko, wpatrując się we wrocławskie ulice.

Przyjechałam do rodzinnego miasta. Dzisiaj od momentu mojego powrotu mijały trzy dni, podczas których udało mi się nadrobić ploteczki z przyjaciółką i dokładnie wysprzątać całą chatę. Potrzebuję oddechu od warszawskiego pędu i uważam, że te kilka dni dobrze mi zrobią.

Michał zabiegał o kontakt i dzwonił kilka razy dziennie. Często także pisał, co było bardzo urocze. Zżyliśmy się ze sobą i brakuje nam ten naszej nowej rutyny.

Ale wciąż mieszkam we Wrocławiu i muszę też bywać i tutaj. Chcę pogodzić to życie w dwóch miastach i póki co mogę przyznać, że wychodzi mi to całkiem nieźle.

Nie uważam aby decyzja o ewentualnej przeprowadzce do stolicy była czymś na co teraz zwracałabym uwagę. Dopóki żadnemu z nas to za bardzo nie przeszkadza, chciałabym zostać mieszkanką Dolnego Śląska jak najdłużej.

Bo kochałam tu być.

W niedzielę Tajfun grał mecz, w którym uczestniczył również mój chłopak. Niestety jego drużyna poniosła porażkę, dlatego bardzo go wspierałam. Po jego powrocie do mieszkania rozmawialiśmy niemal dwie godziny, do momentu gdy on nie zasnął z telefonem w ręku.

Bardzo liczy na sukces i powodzenie w swojej kolejnej pasji i docenia to, że go wspieram. A ja nie mogę przestać się uśmiechać, gdy widzę go szczęśliwego. Zaraża mnie tym.

Robi mi się coraz bardziej zimno, więc wchodzę do mieszkania i zamykam okno balkonowe. Uśmiecham się, przelatując wzrokiem po ścianach mojego własnego kwadratu. Uwielbiam tu być.

Rozkładam się na kanapie i włączam na telewizorze serial, który poleca mi moja przyjaciółka. Zerkam na telefon, spoglądając na godzinę. Za dziesięć minut wybija godzina 00:00, co oznacza kolejny dzień. 26 października czyli dzień w którym przybywa mi kolejny rok do przodu. Moje urodziny.

Nie planuję żadnej imprezy, ale mam nadzieję na popołudniowe spotkanie z Patrycją oraz sąsiadem, który mieszka nade mną.

Od: Matczi <3
Śpisz? 😜

Do: Matczi <3
Niee
A chcesz pogadać?

Nie dostaję odpowiedzi więc skupiam się na ekranie telewizora stojącym naprzeciwko na białej szafce.

Mija kilka minut, gdy w mieszkaniu rozlega się pukanie. Marszczę brwi i niechętnie podnoszę się z sofy. Narzucam na ramiona bluzę leżącą na krześle i ruszam do drzwi. Przekręcam górny zamek i chwytam za klamkę, robiąc delikatna szparę pomiędzy drewnianą płytą a futryną.

– Michał?– mówię, kiedy rozpoznaję chłopaka, który stoi przede mną. Jest ubrany w czarne dresy i tego samego koloru zapinaną bluzę. Pod materiałem wystaje biała koszulka. Trzyma w jednej dłoni bukiet czerwonych róż a w drugiej niewielką torbę z LV.

– Wszystkiego najlepszego, mała– odzywa się i rozkłada ramiona. Podchodzę do niego i wtulam się w jego klatkę. Matczak kładzie lewą dłoń na moich plecach i całuje mnie w czubek głowy.

Odsuwamy się od siebie dopiero chwilę później a ja całuję go krótko w usta.

– Co ty tu robisz?– pytam i wpuszczam go do środka. Zdejmuje buty i uśmiecha się promiennie.

– Skoro ty uciekłaś ode mnie to ja musiałem przyjechać do ciebie– wzrusza ramionami i najpierw wręcza mi bukiet. Zauważam złożony bilecik i unoszę wzrok na bruneta. Kiwa głową zachęcając mnie do przeczytania, co też robię.

PRZY TOBIE || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz